Dziewczyny jesteście wielkie dzięki wam za to wszystko, za wsparcie!!!!!!!!! Doszłam do jednego wniosku!!!!!! Nie szukać pomocy od razu u profesorów, bo biorą mnóstwo kasy i często mówią po prostu bzdury!!!!!!! Kiedy wszyscy prywatnie brani profesorowie orzekli że mój teść - tato zostanie ,,roślinką'' i nadaje się tylko do ZOLA i taka też decyzja zapadła, nikt mnie nie pytał tak naprawdę, to dzieło się teraz tak na to patrzę jak by obok mnie, jak by mnie i mojej rodziny nie dotyczyło a ja była bym tam tylko przypadkiem Podjeli decyzje i już bo tak będzie lepiej mnie zapewnili, dla pani bo nie da pani sobie rady, dla teścia bo tam dobra opieka, skoro tu nic nie udało nam się zdziałać, ale jeszcze do tego Jurasza tatę dali, a papiery do ZOLu już też były złożone i tylko jurasz to przyspieszył. W sumie dzięki takiej młodej neurolog nabrałam nadziei, bo ona mi powiedziała że jest szansa, tylko trzeba się przykładać do walki o tatę. Może i ona wywołała we mnie siłę walki, nie słuchałam dobrych rad znajomych tylko posłuchałam mamy, wzieliśmy teścia do domu, wzieliśmy na prywatną wizytę tak mówiąc pierwszego lepszego w miarę polecanego neurologa i to był dobry pomysł. On dał mi nadzieję, pokazał pierwsze ćwiczenia, polecił jak stymulować i to było dobre. Fakt jest taki że byliśmy z tatą u talara jeden raz on zalecił stymulację ale potem się okazało że nasz rehabilitant stosuje podobne metody i daliśmy radę. Warto wierzyć, warto walczyć. Jak to mówi moja koleżanka której pomagam teraz przy mamie po udarze jestem jej specijalistką od gotowania zupek pożywnych, zmiany pampersów, mycia pupy czy zmiany opatrunków na odleżynie. Hi hi Pozdrawiam Maria