Witajcie
jest mi bardzo ciezko,choc tak naprawde to jeszcze do mnie nie dotarlo to ze Jego juz nie ma.najwazniejsze ze nie cierpi i nie cierpial.cale zycie byl lagodny i spokojny,koniec tez byl lagodny.poprostu usnal na dobre.bardzo mi go brakuje i chyba nigdy nie pogodze sie z jego odejsciem,wiem ze,bedzie zawsze przy mnie.Duzo sily daje mi to,ze moglam byc u niego w czwartek,nie moglam odejsc od lozka,mialam wrazenie ze trzyma mnie przy sobie,nie pozwala mi odejsc.juz wtedy umieral,cisnieni mial 56/23.przypuszczam,ze go odlaczyli.dziekuje wam za wsparcie i za to,ze moge napisac to co czuje.
anka.