Ponad dwa tygodnie w szpitalu w Canterbury (od13.03.2009), opieka lekarza i dwóch pielęgniarek 24h na dobe, skan mózgu, 3 prześwietlenia klatki, 7 rodzajów leków na różne rodzaje wirusów, wysoko kaloryczne jedzenie (jakieś włukna) w płynie podawane nosem do tego masa sprzentu i są efekty, moja Aga czuje sięcoraz lepiej!!!Od wtorku 17.03.2009 jestem przy niej, przez ten czas była kilkakrotnie wprowadzana w spiączke farmakologiczną, skan niewykazał wsumie żadnych zniszczeń mózgu, zrobiono jej nacięcie w szyji na rurke do oddychania ponieważ w między czasie lewe płuco się zapadło, jednak w sobote 21.03.2009 została wybudzona (niemogła mówić zprzez tą rurke w szyji ale komunikowała się ze mną pisząc) była uśmiechnięta choć początkowo miała kłopoty z pamięcią, myliła fakty po 5 min niepamientała o czym rozmawialiśmy, we wtorek 24.03.2009 została przeniesiona z Intenive Care Unit na High Dependency Unit ,kłopoty z pamięcią mineły ale niemogła stać na nogach o własnych siłach lekarze powiedzieli że to z wyczerpania, długotrwałego leżenia i mocnych leków, z dnia na dzien było lepiej, napewno wpływ na dobre samopoczucie miał też komfort szpitala cisza spokuj dobra opieka życzliwość i cierpliwość personelu, codziennie fizjioterapeutki ćwiczyły razem z nią, w czwartek została odłączona od leków wyjęto również rurke z szyji i przewód z nosa-mogła wreszczie swobodnie mówić i sama jeść.W piątek została przeniesina na "Treble" oddział gdzie pacjęci w zasadzie już tylko dochodzą do siebie-tam już troche ciaśniej i słabsza opieka ale lekarze prognozują że być może w czwartek 2.04.2009 wróci do domu.
Ankaanka