Reklama:

wylew krwi do mózgu (37)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
20-08-2014, 20:35:00

Przede wszystkim myśleć pozytywnie. Tragizowanie nie pomoże ani mamie ani tobie.
Życzę siły a dla mamy?, też siły.
zdrowy już byłem..., i co dalej?. :-)
Początkujący
15-04-2015, 13:01:00

Strasznie się czyta te wszystkie histoie bo wiem co przeżywcie! Aktualnie walczę o zdrowie mojej babci po wylewie i chciałbym się podzielić czymś co mi osobiście dalo wielka nadzieję a mojej babci siły do dalszej walki - https://www.youtube.com/watch?v=mXytJyCMhIQ
Warto pokazać to osobom dotkniętym udarem, dla ktorych (tak jak dla mojej babci) świat sie zawalił z dnia na dzień. Pozdrawiam wszystkich i życzę wam sił w dalszej walce o zdrowie!
Dopiero gdy zmierzysz się z wizją utraty bliskiej osoby, zaczynasz kochać prawdziwą miłością
gość
14-05-2015, 14:07:10

No cóż, mój teść też miał wylew 5 dni temu,niestety dzisiaj nad ranem odszedł...
Był przytomny kilka godzin tak, że zdążyliśmy go odwiedzić jeszcze w szpitalu, później stracił przytomność i nie odzyskał jej już do końca. Cały czas mamy uczucie, że za wcześnie, że jeszcze nie teraz...
gość
14-05-2015, 16:32:42

Na to nigdy nie jest pora. Szkoda tylko że dobrzy odchodzą a dranie zostają.
gość
22-10-2015, 12:13:36

Mój tato miał wylew w nocy z niedzieli na poniedziałek, leży już 9 dni na intensywnej terapii. Cały czas jest nie przytomny... wylew jest bardzo rozległy z przebiciami do 4 komór. Oddycha dzieki respiratorowi. Lekarze nie dają nam żadnych szans... nie wiem co o tym myśleć... chodzę do taty codziennie, rozmawiam z nim. Ma dopiero 43 lata...
gość
06-05-2016, 21:27:04

Mój tato w niedzielę miał lekki wylew, był przytomny. Później dostał "ataku" moja mama powiedziała lekarzom, że tato dwa dni wcześniej pił sporą ilość alkoholu. Zrobili mu badanie krwi jak go przyjmowali brak śladów alkoholu, ale założyli i tak nam powiedzieli, że ten "atak" to padaczka alkoholowa. Tłumaczyli, że wylew jest nie duży że powinien wrócić do zdrowia tyle, że od "ataku" nie odzyskał przytomności. Szukali innego powodu cukrzyca itp. Wszystko wychodziło w normie. W końcu zrobili drugi raz tomograf po ponad dobie i wyszło, że tym "atakiem" był ponowny wylew do mózgu. Mózg mocno "uszkodzony" jak to usłyszałyśmy i że tato nie ma szans. Nie wierzyłyśmy w to bo tato był silnym i upartym 62 latkiem. Tato do środy oddychał sam miał lekką gorączkę ok 37,4 (czasem było to coś powyżej 38, ale kładli lód i szybko gorączka spadała) ciśnienie w miarę w normie. W środę dostał dużą gorączkę i co? Nie położyli mu nawet lodu. Dlaczego? Bo jak to powiedziała do mnie "cudowna" pani lekarz "po co? Pani chyba wie, że tato jest bez szans?" Po wielkich prośbach łaskawie położyli kawałek zmoczonego prześcieradła. Ciśnienie zaczęło rosnąć. Wyprosili nas z sali bo czas "karmienia" podczas tego karmienia zrobił się zamęt na sali i wyszła jedna z "pań" i szukała "rurek" okazało się, że to mój tato był podłączany do respiratora. Niestety po ok 30 min zmarł. Nie rozumiem jak tak można podejść do człowieka? Bo lekarz uważa, że jest pacjent bez szans to nawet temperatury nie chce leczyć. Tato było widać, że w ostatnich chwilach "męczył się". Mam wielki żal do lekarzy i ich znieczulicy... Nie mogę uwierzyć, że taty już nie ma.
27-05-2016, 20:34:57

Ja jestem po wylewie i miesięcznej spiaczce 14 lat temu.Mam silnie drzaca lewa reke(drzenie Holmesa), oraz na stale rozszerzome zrenice i niemozmosc przesuwania galek ocznych w dol. Teraz przechodze znowu ciezka depresje, bo pozbawiono mnie wolontariatu czyli zajecia, które pozwalalo mi zapomnieć o niepelnosprawnosci.Gdyby ktoś był w stanie mi pomoc, blagam o kontakt na privie
Rafal / Wbrew pozorom w 2016 r. mam 39 lat
gość
08-06-2016, 12:48:27

raf32 2016-05-27 22:34:57
Ja jestem po wylewie i miesięcznej spiaczce 14 lat temu.Mam silnie drzaca lewa reke(drzenie Holmesa), oraz na stale rozszerzome zrenice i niemozmosc przesuwania galek ocznych w dol. Teraz przechodze znowu ciezka depresje, bo pozbawiono mnie wolontariatu czyli zajecia, które pozwalalo mi zapomnieć o niepelnosprawnosci.Gdyby ktoś był w stanie mi pomoc, blagam o kontakt na privie
Bądź silny! Już przeszedłeś tak wiele, że czeka Cię tylko to co dobre. Postaraj się nie myśleć o tym co Cię ogranicza. Pamiętaj, że Bóg nie da Ci krzyża którego nie możesz udźwignąć. Pozdrawiam gorąco
gość
10-02-2017, 10:03:32

Nie mozna tracic nadziei, choc sam wiem ze to nie jest latwe. Osobiscie przezylem bezsenne noce, az mnie sciskalo, nic nie jadlem, nie wiedzialem co ze soba zrobic po tym jak moj tata dostal wylewu (krwotoczny rozlegly), lat 67. Prawdopodobnie wylew rozprzestrzenial sie kilka dobrych godzin, co najmniej 8-10.
Tato ok 20ej slabo sie czul i postanowil sie polozyc. dosc czesto mial takie oslabienia bo choruje na nadcisnienie, cukrzyce, miazdzyce i migotanie przedsionkow (wszytko co moze sie przyczynic do udaru). O 5ej nad ranem zaczal wymiotowac i tracic kotkat ze swiatem. Nie mogl ustac ani usiedziec o wlasnych silach. Przez 4dni w szpitalu (bo tyle na razie lezy) od 6.02 na intensywnej, podlaczony po tlen, sonde do nosa itp. caly czas spal, nie otwieral oczu nic sie nie ruszal. Nie bylo z nim kontaktu- Lekarze mowili, ze jest ciezko bo wylew jest rozlegly. Dzisiaj 10.02 przyjeechalem do szpitala jak zawsze z nim troszke posiedziec, wchodze patrze a moj tato na mnie patrzy, podchodze i mowie do niego Czesc tata, a on do mnie czesc, pytam czy wie kim jestem a on tak jestes Krzysztof moj syn. Na chwile obecna rusza troszke prawa noga i reka, lewa strona niestety w ogole ale patrzac na to co bylo to juz jest sukces! Mam nadzieje ze taraz z dnia na dzien bedzie juz tylko lepie, z miesiaca na miesiac a nawet z roku na rok. Dlatego nie mozna tracic nadziei, ja ja stracilem a dzisiaj odzyskalem na nowo! Czeka nas dluga droga, nie bedzie latwo ale trzeba walczyc!
Krzysztof
gość
11-05-2017, 21:50:05

Mój Tata miał pierwszy wylew w listopadzie. 4 tygodnie na intensywnej. Nie było szans na przeżycie. Wyszedł z tego. W styczniu dostał następny😕. Jest na intensywnej prawie od 4 miesięcy. Nic poprawy. Nie oddycha sam, gastrostomia i tracheotomia założona. Rehabilitowany przez szpital i prywatnie. Zero poprawy. Cóż robić? Lekarze nic nie mówią, nie obiecują bo wiedzą, że stan Taty jest ciężki. Tylko my jako rodzina sami się "nakręcamy", że będzie dobrze. Musi być!😕

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: