Dzień dobry :)
szukam opinii na temat Lamotryginy. Biorę ją od dwóch tygodni, miał to być lek idealny, ponieważ poprzedni (Vetira) co prawda polepszył wyniki
EEG ale bardzo, ale to bardzo wpłynął na moją psychikę (obniżona samoocena, depresja, lęk). Lamotrygina miala być idealnym wyjściem z sytuacji, ponieważ stabilizuje nastrój. te dwa tygodnie są chyba najgorszymi w moim życiu. Przy dawce dwa razy dziennie po 50 g miałam zaburzenia widzenia, swiatłowstręt, zachwiana równowagi, natręctwo myśli. Lekarz postanowił zmniejszyć mi dawkę do 2 razy dziennie pop 25 g i pozbyłam się jedynie światłowstrętu. Dalej widzę niewyraźnie, oblewają mnie zimne ploty, czuję lęk przed każdą rozmową i dławienie w gardle. Mam wrażenie, że jestem obserwatorem i ktoś mówi do mnie przez szybę. Objawy te trwają przez 5-6 h po przyjęciu leku,pod wieczór mijają. Dzisiaj lekarz zalecił mi wrócić w takim razie do Depakine, leku który brałam przez 13 lat i podobno jest jednym z najgorszych dla kobiet, chociaż biorąc go miałam ataki mniej wiecej raz na rok, coraz słabsze. Odstawiono go ze względu na okropne efekty uboczne, chociaż ja jedynie przytyłam parę z czego byłam zadowolona, bo obecnie ważę 46 kg ;) Moje pytanie do Was, epileptycy, czy możliwe, że te efekty uboczne lamotryginy kiedyś miną i warto z się z nią "przemęczyć"? Teraz jest mi strasznie ciężko, nie byłam od tygodnia w pracy, bo boję się wyjść z domu.