Witam serdecznie,
Jestem tutaj nowy, kilka dni temu dowiedziałem się, że mam padaczkę.
W maju tego roku miałem pierwszy atak. Wstałem rano i zaczęło strasznie walić mi serce, zaczęło mi się odbijać co chwilę, potem co 10 minut miałem biegunkę, kolejnie suchość w gardle, zaburzenia widzenia(wyostrzenia) no i olbrzymie zachwiania równowagi. Przy pierwszym ataku miałem odczucie olbrzymiego niepokoju, wiedziałem że zaraz się stanie coś niedobrego. Tak naprawdę myślałem, że mam zawał. Pojechałem do szpitala bo miałem też problem z mówieniem i koncentracją, zatkane uszy. W szpitalu dostałem tylko kroplówkę bo nic nie znaleźli... Myślałem, że to po prostu z przemęczenia, stresu. Jednak podobny atak pojawił się za 2 tygodnie. Praktycznie systematycznie zaczęły się one pojawiać co najmniej raz w miesiącu, nie wiedziałem co mi jest. Zwalniałem się co chwilę z pracy gdyż nie mogłem normalnie funkcjonować. Po wielu namowach rodziny poszedłem do neurologa i dostałem skierowanie do szpitala. Tutaj na EEG ewidentnie wyszło, iż mam padaczkę, rezonans wyszedł ok. Przewertowałem różne fora, jednakże nigdzie nie znalazłem osoby, która miałaby takie objawy jak ja. Dodatkowo ciągle mam przytkane usz. Atak trwa u mnie około 6-8 godzin zanim ustąpią wszystkie dolegliwości. Wszystkie badania laryngologiczne i audiofoniczne wyszły prawidłowo-słuch zdrowy. Jednakże czuję parcie wewnątrz ucha, gorzej słyszę innych jak i swój głos. Kilka razy przed atakiem pojawia mi się aura. Mam olbrzymie problemy z koncentracją, wykonywaniem zadań w pracy, skleceniem inteligentnych zdań. Nidy wcześniej nie zdarzało mi się robić błędów ortograficznych, a teraz niestety czuję się jakbym cofnął się do podstawówki. Wdrożony został lek Vetira, póki co wziąłem kilka tabletek i czekam na zmiany. Dziękuję za każdą odpowiedź. Pozdrawiam