Reklama:

TĘTNIAK MÓZGU (4111)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
26-01-2012, 11:06:08

Przykro mi z powodu Twojej mamy.. ;( ale nie wiń lekarzy, godzina przy tetniaku nic by nie dała jeśli tetniak był duży i pekajac wytworzyl duże ciśnienie tak że uszkodził mózg i spowodowal zalanie mózgu, operacja i tak odbywa się po kilku dniach jak krew zejdzie i mozna umiejscowić dokladnie tetniaka, moja babcia czekala prawie 3 tygodnie tez mielismy pretensje do lekarzy ze nic nie robia nie operuja.. trzeba im zaufac, tylko jak tu czekac skoro wiadomo ze kolejne pękniecie oznacza śmierc?Tetniak to straszna rzecz, cicha bomba, która może zabić w najmniej oczekiwanym momencie... Trzymaj się mocno...
gość
26-01-2012, 11:14:27

Moi drodzy.... ja wiem że cierpicie, że tęsknicie... to wszystko jest takie trudne. Piszecie że Wasi bliscy po godzinie (kilku godzinach) zostali zdiagnozowani. Bardzo bliska mi osoba przez 3 DNI nie była poprawnie zdiagnozowana mimo że woziliśmy ja i na Izbę przyjęć szpitala i do neurologów. NIKT nie zdiagnozował tetniaka, nikt nie zaproponował zrobienia tomografu, mówiono ze to migrena, może jakieś środki odurzające, a neurolog - że to przewianie, kolejnego dnia że zapalenie opon mózgowych - mimo że objawy były właściwie "książkowe"
Jakims cudem trafił na kogoś kompetentnego i po 72 godzinach został zoperowany(klipsowanie).
Właściwie wyszedł z tego bez szwanku, jednak to nie koniec problemu. okazało sie ze jest drugi tętniak. I tez w niedługim czasie trzeba go operować. nie powiodła sie podjęta próba embolizacji (zbyt duże ryzyko udaru i smierci) i znów czekanie. Życie z dnia na dzień. Strach nasz, jego. Czy przywita kolejny dzień. Myslę że tylko osoby które mają tętniaka wiedzą co się wtedy czuje. Mimo ogromnego strachu Mój Bliski poddał się kilka dni temu kolejnemu klipsowaniu. Aktualnie dochodzi do siebie. Mamy nadzieję że ten koszmar sie skończy... nie chcę pisać żeby nie zapeszać że jest dobrze. Jak wróci do domu, jak będzie z nami to wtedy napiszę - jest dobrze. A teraz modlę sie żeby nic sie nie zmieniło na gorsze i dochodził do siebie.
Co za okropna, podstępna choroba....
gość
26-01-2012, 14:09:48

Każda operacja na mózgu jest bardzo niebezpieczna, ale jednak lepiej zaklipsowac tetniaka przed peknieciem.. trzymam kciuki za powodzenie operacji.
gość
26-01-2012, 14:17:18

Milo slyszec , ze powiodla sie kraniotomia znajomego, ja mam tylko jeden tetniak, lecz z tego samego powodu
( udar itp) nikt nie chce podjac sie embolizacji.Czytalam na innym forum wpis Grazynki z 7 tetniakami , 3 zostaly zembolizowane , a 4 czekaja.Nie znam dalszych jej losow.
Przekaz znajomemu odemnie zyczenia powrotu do zdrowia.
gość
26-01-2012, 16:50:34

Gość 2012-01-26 15:17:18 Milo slyszec , ze powiodla sie kraniotomia znajomego, ja mam tylko jeden tetniak, lecz z tego samego powodu
( udar itp) nikt nie chce podjac sie embolizacji.Czytalam na innym forum wpis Grazynki z 7 tetniakami , 3 zostaly zembolizowane , a 4 czekaja.Nie znam dalszych jej losow.
Przekaz znajomemu ode mnie zyczenia powrotu do zdrowia.
czasami niestety nie da się zembolizować i pozostaje tylko klipsowanie. Warto zatem rozważyć obie metody - bo widzę jak wygląda życie w strachu - szczególnie jeśli dotyka to młodego człowieka - przed którym całe zycie.
A ten "znajomy" to mój brat.
Początkująca
26-01-2012, 21:32:05

jak mam nie winic lekarzy. dawali nadzieje. nie chcieli mamie przewiesc . widzialam jak umierala. a lekarze nic nie zrobili.. dr. kloczkowski powiedzial ze cisnienie bylo bardzo duze i roztrzaskalo mozg. a w opisie pisze masywne krwawienie do prtzerstrzenipodpajeczynowkowej. i ten dr kloczkowski powiedzial ze krew byla we wszystkich komorach . i ze jak by byla krew tylko w 3 to by byla szansa. z rurki od respiratora wychodzila krew a jak spytalam czy to z mozg schodzi to powiedzieli ze mama miala wode kolo pluc czy cos takiego i ze ta krew z pluc... mama nigdy sie nie skarzyla.. tak bardzo tesknie .
gość
27-01-2012, 03:37:23

lolos44 poczytaj trochę o tętniaku i krwotoku podpajęczynówkowym. Doktorowi chodziło pewnie o ciśnienie podczas pęknięcia tętniaka... Tętniak to cichy zabójca praktycznie nie daje objawów, że jest i tym bardziej dlatego ciężko sie z tym pogodzić.... ;(
Początkująca
27-01-2012, 08:27:51

tak ze podczas pekniecia duze cisnienie, ale powiedzial ze mama musiala miec problemu z cisnieniem,.. zreszta nie wiem mama sie na nnic nie skarzyla. nie rozumiem kilku rzeczy w opisie mamy.., moze napisze go tutaj i ktos mi wytlumaczy??
Początkująca
27-01-2012, 12:22:34

Witam ,
jestem tu nowa.
Jestem mamą 15 letniej nastolatki u której w zeszłym roku na poczatku maja zdiagnozowano tętniaka tętnicy szyjnej wew. strona prawa. tętniak mieszczący się za okiem. Przez długich 10 lat chodzilismy z dzieckiem do lekarzy z powodu bólów głowy. co i rusz słyszeliśmy iż dziecko jest wysokie, szybko się rozwija i przejdzie samo jak zacznie dojrzewać. Póżniej doszły do tego podejrzenia o migrenę [ ponieważ zasugerowano się moimi częstymi bólami głowy na tym tle ] tętniak 5x3,5mm. Po badaniach, konsultacjach, sprawdzeniu płynu rdzeniowego. dostalismy zalecenie obserowawać i następne badanie kontrolne za pól roku.
NIESTETY, 19 czerwca tętniak pękł. Córka w tym czasie była u rodziny. Naszczęście nasza w tej małej miejscowości była dyżurująca karetka, przewóz szybko do wiekszej miescowości tomografia głowy i diagnoza wylew podpajęczynówkowy z przebiciem do komór.
Córka została przewieziona do duzego warszawskiego szpitala dziecięcego na oddział anestezjologi i intensywnej opieki medycznej. Tam nic poza podtrzymywaniem jej funkcji życiowych nie zrobiono, na zabieg na otwartej głowie się nie nadawała, na założenie drenazu takze, nie zrobiono jej dopplera czy nie będzie dodatkowych skurczy. Leżała taka bezbronna pod respiratorem [ wyglądała jakby spała ] obok niej cztery pompy wytłaczające rózne płuny medyczne [ tihipental, dopamine, i inne leki]
Nasze dziecko powoli odchodziło, wyłam na korytarzu przed stalowymi drzwiami, prosząc o chwile pobycia przy córce. w jednej sekundzie życie przewartościowało się diametralnie. Bo cóz naczy dobry samochód, czy praca jak tracisz kogoś kto jest twoim całym światem. I ty jako rodzic nie mozesz nic jesteś bezsilny, wyjesz z bólu, wyzywasz boga od najgorszych.
O zabiegu embolizacji w tym szpitalu nie było mowy, brak doświadczenia choć sprzet jest.
Dostalismy szanse od kogoś komu zaufaliśmy w 100 % w 1000 % oddaliśmy nasze dziecko w jego działania.
Lekarze ze szpitala dziecięcego powiedzieli ze bierzemy odpowiedzialność na siebie co stanie się z córką.
Powiedzieliśmy aby załatwili transport do innej placówki. Tutaj poleciały w naszą stronę gromy o nieodpowiedzialności o tym że my nie zdajemy sobie sprawy na co narażamy dziecko. spytałam krotko czy oni są w stanie pomóc. NIEEEEEEEEEE TO BYŁA ODPOWIEDŹ. Wiec my już nic nie ryzykujemy, a jak nie podejmiemy takiego kroku to może stac sie najgorsze.
Córka 21 czerwca została przwieziona do innej placówki gdzie czekał zespół operatorski. Tak usłyszeliśmy dziecko umiera, ale jak nie zrobimy wszystkiego to całe zycie będziemy mieli wątpliwości.
Nasze Maleństwo miało 1% na przeżycie, z tego 1 % połowa szans że przezyje transport do innej placówki że tętniak nie doleje. Czas oczekiwania na karetkę z córką był koszmarem czuliśmy z mężąm jaky trwał wieczność. dojechała, pod pompami w śpiączce, odrazu pojechała na embolizacje. zabieg trwał 40 min. tętniaka udało się zamknąć, i teraz czekaliśmy. Uprzedzono nas o następstwach wylewu i co moze się stać.
Po zabiegu walczyliśmy w temperaturą, gronkowcem, zapaleniem płuc. Po tyg córkę wybudzono. Wprawdzie po tych wszystkich lekach wyglądałą koszmarnie, ale żyła. ŻYŁA, PO WYJĄCIU RURKI INTUBACYJNEJ POWIEDZIAŁA PIERWSZE SŁOWA. Był niedowład lewostronny który powoli się cofał.
Dziecko bredziło, mówiło rózne dziwne rzeczy traciło kontakt z rzeczywsitością, ale żyło.
Niestety w tym szpitalu nie mogła zostac dłużej i musiała wrócić znów do tego słynnego warszawskiego szpitala dziecięcego. Powiedziałam NIEEEEE, jeśli ma wrócić na oddział neurochirurgii gdzie to skazali ja tamtejsi lekarze na smierć.
Udało się wróciła na naurologie, tam dochodziła do siebie i po miesiącu i 3 dniach wyszła słaba bo słaba ze szpitala o własnych siłach
Początkująca
27-01-2012, 12:24:04

ev@ 2012-01-27 13:22:34 Witam ,
jestem tu nowa.
Jestem mamą 15 letniej nastolatki u której w zeszłym roku na poczatku maja zdiagnozowano tętniaka tętnicy szyjnej wew. strona prawa. tętniak mieszczący się za okiem. Przez długich 10 lat chodzilismy z dzieckiem do lekarzy z powodu bólów głowy. co i rusz słyszeliśmy iż dziecko jest wysokie, szybko się rozwija i przejdzie samo jak zacznie dojrzewać. Póżniej doszły do tego podejrzenia o migrenę [ ponieważ zasugerowano się moimi częstymi bólami głowy na tym tle ] tętniak 5x3,5mm. Po badaniach, konsultacjach, sprawdzeniu płynu rdzeniowego. dostalismy zalecenie obserowawać i następne badanie kontrolne za pól roku.
NIESTETY, 19 czerwca tętniak pękł. Córka w tym czasie była u rodziny. Naszczęście nasza w tej małej miejscowości była dyżurująca karetka, przewóz szybko do wiekszej miescowości tomografia głowy i diagnoza wylew podpajęczynówkowy z przebiciem do komór.
Córka została przewieziona do duzego warszawskiego szpitala dziecięcego na oddział anestezjologi i intensywnej opieki medycznej. Tam nic poza podtrzymywaniem jej funkcji życiowych nie zrobiono, na zabieg na otwartej głowie się nie nadawała, na założenie drenazu takze, nie zrobiono jej dopplera czy nie będzie dodatkowych skurczy. Leżała taka bezbronna pod respiratorem [ wyglądała jakby spała ] obok niej cztery pompy wytłaczające rózne płuny medyczne [ tihipental, dopamine, i inne leki]
Nasze dziecko powoli odchodziło, wyłam na korytarzu przed stalowymi drzwiami, prosząc o chwile pobycia przy córce. w jednej sekundzie życie przewartościowało się diametralnie. Bo cóz naczy dobry samochód, czy praca jak tracisz kogoś kto jest twoim całym światem. I ty jako rodzic nie mozesz nic jesteś bezsilny, wyjesz z bólu, wyzywasz boga od najgorszych.
O zabiegu embolizacji w tym szpitalu nie było mowy, brak doświadczenia choć sprzet jest.
Dostalismy szanse od kogoś komu zaufaliśmy w 100 % w 1000 % oddaliśmy nasze dziecko w jego działania.
Lekarze ze szpitala dziecięcego powiedzieli ze bierzemy odpowiedzialność na siebie co stanie się z córką.
Powiedzieliśmy aby załatwili transport do innej placówki. Tutaj poleciały w naszą stronę gromy o nieodpowiedzialności o tym że my nie zdajemy sobie sprawy na co narażamy dziecko. spytałam krotko czy oni są w stanie pomóc. NIEEEEEEEEEE TO BYŁA ODPOWIEDŹ. Wiec my już nic nie ryzykujemy, a jak nie podejmiemy takiego kroku to może stac sie najgorsze.
Córka 21 czerwca została przwieziona do innej placówki gdzie czekał zespół operatorski. Tak usłyszeliśmy dziecko umiera, ale jak nie zrobimy wszystkiego to całe zycie będziemy mieli wątpliwości.
Nasze Maleństwo miało 1% na przeżycie, z tego 1 % połowa szans że przezyje transport do innej placówki że tętniak nie doleje. Czas oczekiwania na karetkę z córką był koszmarem czuliśmy z mężąm jaky trwał wieczność. dojechała, pod pompami w śpiączce, odrazu pojechała na embolizacje. zabieg trwał 40 min. tętniaka udało się zamknąć, i teraz czekaliśmy. Uprzedzono nas o następstwach wylewu i co moze się stać.
Po zabiegu walczyliśmy w temperaturą, gronkowcem, zapaleniem płuc. Po tyg córkę wybudzono. Wprawdzie po tych wszystkich lekach wyglądałą koszmarnie, ale żyła. ŻYŁA, PO WYJĄCIU RURKI INTUBACYJNEJ POWIEDZIAŁA PIERWSZE SŁOWA. Był niedowład lewostronny który powoli się cofał.
Dziecko bredziło, mówiło rózne dziwne rzeczy traciło kontakt z rzeczywsitością, ale żyło.
Niestety w tym szpitalu nie mogła zostac dłużej i musiała wrócić znów do tego słynnego warszawskiego szpitala dziecięcego. Powiedziałam NIEEEEE, jeśli ma wrócić na oddział neurochirurgii gdzie to skazali ja tamtejsi lekarze na smierć.
Udało się wróciła na naurologie, tam dochodziła do siebie i po miesiącu i 3 dniach wyszła słaba bo słaba ze szpitala o własnych siłach
przepraszam naszą historie pisze na raty z powodu zajmowania się naszym drugim dzieckiem

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: