Reklama:

śpiaczka (15631)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
11-08-2009, 20:34:00

Na łóżkach nie wiem czy sie znam czy nie, ale nie w tym rzecz. jeżeli ktoś ma łóżko którego chce sie pozbyć to mi odpisze a jak nie to może rzeczywiście skorzystam z allegro.aż tak mi sie nie śpieszy że muszę mieć łóżko teraz...
Jameska
gość
11-08-2009, 22:20:00

tatokarolka, od poczatku wasza historia mnie bardzo poruszyla, waz syn taki mlody. Mi kiedys tez sie zdarzylo ze ktos mnie uderzyl , kopnal, w glowe, niechcacy, mial oberwac ktos kto stal obok, a ja przypadkiem sie tam znalazlam, nie zdawalam sobie sprawy z tego jak to moglo sie skonczyc, a mialam wtedy tez moze ze 20 lat... Ja mam tate po niedotlenieniu wiec objawy sa troche inne, moj tata dlugo sie wogole nie ruszal, nogami nie rusza do dzis (a minelo juz prawie 21 miesiecy), ale z tego co widzialam w szpitalu i co czytalam tu na forum to Wasz syn sie powoli wybudza. Trzymam za Was kciuki, zeby to wybudzanie trwalo, zeby nie stanal w miesjcu. Badzcie dobrej mysli, te pierwsze miesiace sa bardzo wazne, i naprawde duzo moze sie zdarzyc. Trzymam kciuki za Karola, no i za wszystkie spioszki oczywisicie.
pozdrawiam starych i nowych forumowiczow, fajnieze to forum rozkwita jakamsnowa energia.
Megi
gość
11-08-2009, 22:42:00

óbowałam ogarnąć to forum od samego początku, ale przy jednym posiedzeniu nie da się...
jestem tu pierwszy raz, a dlaczego w ogóle tu zajrzałam? wszyscy wiecie.
moją mamę przywiozłam do szpitala w konstancinie na operację guza kanału kręgowego. i choć była to poważna operacja, wiedziałyśmy, że wykonywana jest w jednym z najlepszych miejsc " od kręgosłupów " w Polsce. cały ten zabieg przebiegł pomyślnie 30,07,09r (jeszcze tego dnia rozmawiałam z mamą na ojom-ie już po).
następnego dnia po obchodzie zwieziono mamę w dobrym stanie na salę i wtedy to się stało...tzn. dopiero okazało się potem. silny ból przeszywający całe ciało od nóg po głowę skojarzony został w pierwszym odruchu przez wszystkich z dopiero co przeprowadzoną operacją, ale po chwili mama zaczęła tracić śiadomość, a po kilku minutach oddech. zabrano ją więc na ojom, zaintubowano i poddano reoperacji z podejrzeniem, iż poszła krew z rdzenia do mózgu. pod blokiem operacyjnym przeżyłam chwile grozy, ale kiedy lekarz wyszedł i powiedział, że w obrębie rany nic się nie dzieje, kamień spadł mi z serca...ale niestety tylko na chwilę.mama nie chciała się wybudzić. wtedy zaczęto podejrzewać, jakąś inną niezależną chorobę w głowie. ponieważ jest to szpital ukierunkowany jedynie do leczania kręgosłupów itp. wysłano mamę karetką do szpitala na wołoską w warszawiew celu przeprowadzenia badania głowy. to były najdłuższe godziny w moim życiu. kiedy wróciła z wynikiem rezonansu, diagnoza okazała się straszna: rozległy wylew krwi do mózgu (zalana cała tylna część-najprawdopodobniej pień, łącznie ze skroniowymi). kazano czekać. mama nie reaguje na żadne bodżce, sama nie oddycha. dostaje dopaminę, insulinę i sama nie wiem jessczae co. w każdym razie lekarze oceniają jej stan jako krytyczny ,właściwie z żadnymi szansami na przeżycie. a ja się z tym nie pogodzę. i kedy tak cierpliwie czekałam przez te 11 dni, zaczęły mną targać wątpliwości, cz aby nie powinnam szukać jakiejś specjalistycznej placówki, kogoś kto nie spisze jej na straty. i choć wiem, że nasza sytuacja jest na prawdę trudna, to nie tracę nadziei, a zwłaszcza po przeczytaniu cześci tego forum, bo przecież i tak nikt nie wie jaki jest plan Pana Boga.może wcale nie jest nim śmierć już teraz... proszę o pomoc i radę co ewentualnie mogę zrobić, bo jestem zagubiona, a ogrom tych wszystkich wiadomości mnie przytłacza. z waszy doświadczeniem pewnie będzie mi łatwiej
jul
gość
11-08-2009, 22:50:00

a, mam na imię julita, bo coś mi litery umknęły
gość
12-08-2009, 08:32:00

Witam, kilka miesięcy temu byłam stałym gościem na tym forum...mój mąż miał wypadek motocyklowy diagnoza stłuczenie mózgu i krwiaki w głowie, prawdopodobieństwo uszkodzenia pnia mózgu.... po wizytach u najlepszych lekarzy neurochirurgów tzn moskała i inni nie dawali szans... udałam sie do profesora talara... wypdaek był pod koniec kwietnia śpiączka farmakologiiczna 5 dni potem swoja śpiączka... jego metody dość szokujące zastowaliśmy z jednym wyjątkiem nie zabraliśmy go do domu... talar powiedział nam że obudzi sie pod koniec maja... i tak się stało pod koniec maja zaczął ruszaćpalcami u rąk reką otworzył oczy zaczał ruszać głową zdnia na dzień jakis nowy postęp... gdyby nie noga (tzn zerwane 4 wiązadła w kolanie) i gronkowiec złocisty to teraz pewnie byłoby lepiej, ale chodzi sam mówi słyszy funkcjonuje jak zdrowy człowiek... Pisze żebyscie się nie poddawali bo ja walczyłam od samego początku z pomocą rodziny znajomych nie było czasu na płacz i czekanie liczy się szybka reakcja... warto uwierzcie mi bo jest teraz przy mnie, profesora talara polecam z całego serca! trzymam kciuki za wszystkich śpiochów żeby jak najszybciej było in dane zobaczyć świat i cieszyc sie nim... nie martwcie się ktoś nad nimi czuwa i uracie można dążyć do celu nawet jak wszelkie znaki wskazują na to że nie ma szans.... pozdrawiam gorąco
gość
12-08-2009, 13:42:00

Hej!
Mój tata dziś miał wyjęty cewnik wewnętrzny i założony zewnętrzny. Mocz spływa ale kiedy idzie przez cewnik to tata pręży się,jest czerwony.czasami w moczu pojawiają się kawalki skrzepłej krwi albo sama płynna krew spływa. tata miał 6 miesięcy cewnik wewnętrzny.wiecie może dlaczego tak jest?czemu pojawia sie krew i prężęnia?
gość
12-08-2009, 13:43:00

post powyżej to mój
Jameska
gość
12-08-2009, 13:45:00

Witam, jak wyglądało stosowanie się do metod Talara? Jak szybki był postęp w leczeniu? Mój brat miał wypadek 20 czerwca, dzis rusza rękami i nogami ale nie bardzo reaguje na polecenia. Nie zawsze chce patrzec na mówiącego do niego. W miarę łyka - karmimy go prawie płynnymi posiłkami. Stosujemy masaż profesora ale mamy ograniczone możliwości bo jest w szpitalu. Każda informacja będzie cenna. Pozdrawiam wszystkich, sledze wpisy od kilku tygodni , Ada
gość
12-08-2009, 13:47:00

Ada pisałaś o swoim bracie wcześnie?napisz coś więcej jak możesz o wypadku itp.postaram sie pomóc.
Jameska
Początkująca
12-08-2009, 15:32:00

Witajcie, moi rodzice zdecydowali się wziąć brata do domku. Mam nadzieję, że tak się stanie. Może jak zobaczy synka, który teraz ma już 8 miesięcy, to coś w nim zaiskrzy i wróci do nas.

Czeka nas teraz wielka przeprawa, bo potrzebujemy wszystkiego, łóżka, materaca, ssaka itp.

Zastanawiam się, czy mogę gdzieś u nas poprosić o pomoc, wsparcie lekarza, pielęgniarki.

Czy damy sobie radę. Nikt bratu nie daje szans, wszyscy spisali go na straty.

Oprócz profesora Talara, który kazał zabierać go do domu i że który mówił jest szansa, że wróci, tylko trzeba ćwiczeń. U profesora byliśmy 2. lipca. Na razie niewiele się zmieniło, bo w szpitalu, do którego jeszcze trzeba 50km dojechać niewiele dało się zrobić, bo na pierwszym miejscu stała higiena i troska o to żeby nie było odleżyn.

Chciałabym, żeby mój brat jeszcze się nacieszył ze swojego synka, mógł go zobaczyć, wychować.

Wypadek miał 16. marca czyli już prawie 5 miesięcy temu. Czy po takim czasie jest jeszcze szansa? pozdrawiam wszystkich
pysiakmaxi

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: