Witam.
Mój mąż 26 czerwca miał wypadek samochodowy. Ma pękniętą czaszkę i obrzęk mózgu. Stłuczoną trzustkę, złamanie wieloodłamkowe uda i łokieć. Wczoraj lekarze próbowali Go wybudzić i gdy do niego mówiłam, otwierał oczy i wodził wzrokiem za głosem. Próbował się podnosić. Dziś znów podłączono Go do respiratora. Zmartwiło mnie to, ale lekarze mówią, że podczas tego kręcenia się mąż może jeszcze bardziej uszczodzić sobie nerwy, mięśnie itp. w tej nodze. Jutro mają podjąć decyzję czy najpierw złóżą Mu nogę i zaczną wybudzać. Martwi mnie to czy takie długie utzrymywanie w śpiączce jest korzystne? Nie wiem co już myśleć. Jestem roztrzęsiona. Kocham Męża bardzo i mam nadzieję, że uda mu się wyjść z tego. Dziś gdy spytałam lekarza czy nie ma już zagrożenia życia to powiedział że nie może mi tego powiedzieć. A ja najbardziej bym chciała usłyszeć, że mój mąż będzie żył. Czuję taka bezradność. proszę Was o słowa otuchy i podzielenie się swoimi doświadczeniami.
Pozdrawiam.