Witam. Mój syn w wieku 10 lat zatruł się tlenkiem węgla , nie długo po tym zaczęły się niewielkie problemy z chodzeniem. Podejrzewaliśmy , że przyczyną może być owe zatrucie. Niestety choroba z miesiąca na miesiąc coraz bardziej się uwidoczniała . Do problemów z chodzeniem doszły problemy z nauką i "logicznym" myśleniem, a i czasami z utrzymaniem moczu. Teraz syn ma 16 lat i po wizycie w Warszawie w Instytucie Matki i Dziecka ,oraz po przeprowadzeniu badań genetycznych stwierdzono wadę jakiegoś genu i postawiono diagnozę . Dla 100% pewności lekarze czekają na jakieś "markery" .
W mojej rodzinie i żony rodzinie nigdy takich schorzeń nie było .
Lekarz neurolog który "leczył" mojego syna po zatruciu przez 1,5 roku twierdził ,że syn jest otyły i tu leży cały problem.
Badania ,rezonanse, tomografy ,badania metaboliczne , rehabilitacje i genetyka . Do tych ostatnich badań wszystko było w porządku, syn zdrowy w 100% ( na papierze) ciekawe co dalej ?
ŻEBY TAK DAŁO SIĘ SWOJE NOGI ODDAĆ !!!!!!!