Damy radę! Po pobycie w Wołowie, tata będzie rehabilitowany w domu prywatnie, okazało się, że moja jedna znajoma jest rehabilitantką! Będę też tacie organizował jakiegoś neurologopedę.
Jednocześnie uruchomię procedurę na nfz na Chopina, wiem że tam się czeka kilka lat, ale samą czynność wykonać warto. Nie wiem jeszcze w jakiej kondycji tata wyjdzie, więc też nie mogę zbyt wiele rzeczy organizować w tym momencie.
Tato już znacznie lepiej rusza nogą, z ręką jest słabo, praktycznie jest wyłączona, ale ostrzegano mnie, że tak z reguły u "udarowców" jest.
Tak, z intensywnością rehabilitacji trzeba uważać. Wszystko zależy od indywidualnego przypadku. Jedni mogą ruszyć mocno do przodu od razu, inni muszą powoli intensyfikować ćwiczenia. Wszystko zależy jakiego rodzaju uszkodzenia mózgu nastąpiły.
U mojego taty przez pierwsze 2 tygodnie wchłaniał się
krwiak, więc o większej rehabilitacji w ogóle nie było mowy! Dopiero kiedy został spionizowany można było zacząć, ale też stopniowo, bez nadwyrężania!
Jeżleli Twoja mama trafi na fachowców, to nic jej nie będzie - będą wiedzieli, że trzeba stopniowo ją stawiać na nogi i motywować do ćwiczeń. Wiele też zależy od samego jej nastawienia!
Co z tą Poświęcką? Jesteś zadowolona?