Witam mam 22 lata, w tym lutym po raz pierwszy dostałem napadu drgawek, zostałem przewieziony do szpitala tam jeszcze byłem dosyć mocno splątany, na szybko przebadany TK głowy wyszła ok więc pora wrócić do normalnego życia. Po tym zdarzeniu przez jakieś dwa tygodnie miałem mrowienie i drętwienie w skroniach później to wracało jednak nie było to stałe. 3 lata temu miałem uraz głowy i uszu po pobiciu po którym jakbym szybciej się zaczął starzeć (spowolnione funkcje życiowe, słabsza bystrość umysłu) przez co miałem wizyty u neurologa z powodu drobnych zaników pamięci czy drżenia rąk. Przed pierwszym napadem nie piłem żadnego alkoholu przez ponad 1,5 miesiąca, miałem okres dość bezstresowy, jednak zacząłem grać w grę komputerową, która wymagała dość dynamicznych zmian obrazu szybkości działania wsłuchiwanie się w dźwięki i tak dalej. Oczywiście nie przesadzałem z czasem gry, prowadziłem normalny tryb życia normalnie chodziłem spać mimo że sen był często związany z tą grą w którą mocno nie wsiąknąłem, ale bodźce świetlne i dźwiękowe, które do mnie dochodzą podwójnie do normalnego człowieka sprawiały, że sen był już mało efektywny. Grunt, że dostałem napadu drgawek, cóż może to pierwszy raz i ostatni wcale nie musi znaczyć epilepsji. Żyłem sobie dalej, nieco ostrożniej, poszedłem do neurologa ten zlecił mi kilka badać i kazał brać levebon 500 mg, raczej olałem to bo eeg wyszło bez żadnych ognisk w mózgu i w instytucie neurologii też babeczka powiedziała żebym na razie żadnych leków nie brał. Mimo nie stosowania leku nie miałem napadów, ale byłem strzępkiem nerwów. Ponownie poszedłem do neurologa z badaniami które mi zalecił, i które wyszły prawidłowo, namówił mnie na branie levebonu, na początku bałem się tego leku, później jednak poczułem, że daje mi spokój wewnętrzny i raczej można go łączyć z alkoholem , żyłem jak dawniej beztrosko. Przyszedł jednak czas ligi europy więc poszedłem obejrzeć mecz w barze. Wiadomo jak to bar, duży telewizor, ciemno żeby było lepiej widać i pare piwek się wypiło, wróciłem do domu trzeźwy i kontaktujący na rano nastawiłem budzik spałem z jakieś 5-6 godzin. Wstałem dość zamroczony po czym dostałem ataku o którym dowiedziałem się po tygodniu, pamiętam jedynie sytuacje po nim jak nie poznałem brata i do niego gadałem głupoty (dzień wcześniej wziąłem lek ) . . Kolejny atak za dwa tygodnie podobna sytuacja tego dnia dość ciężko pracowałem dzień po meczu ligi mistrzów,,oglądany w ciemności potem trochę alkoholu (przed snem nie wziąłem leku ) ale znowu nie mogę powiedzieć żebym przesadził. Z rana dzwoni budzik (znowu mało spałem), idę do kibla, wracam i zbierają mnie z podłogi. Kolejny atak miałem w tę sobotę i tu niestety z trochę poważniejszymi konsekwencjami dla mnie bo tym razem nie było przy mnie brata, obtarłem sobie skroń, obiłem nos, czoło,brodę przygryzłem język. Znowu podobne okoliczności jednak tym razem atak chyba nastąpił z 1,5 h po tym jak wstałem z łóżka (nie wziąłem leku przed snem i po przebudzeniu) w sumie to nawet nie wiem czy miałem atak bo przecież nie ma świadków a ja nie pamiętam . . Cóż ciągle się łudzę że to nie jest epilepsja, tylko dokucza mi inny narząd, który nie daje mi regenerować mózgu a ten wycieńczony robi takie psikusy a ja powoli robię się narkomanem i uzależniam się od tego levebonu w tej chwili to już 1,5 tabletki dwa razy dziennie a wg planu mam zwiększyć do dwóch. Jeśli chodzi o picie alkoholu to wydaję mi się, że nie on jest przyczyną ataków bo upodlałem się znacznie mocniej przed tymi atakami, bywało że spożywałem przez kilka dni do tego nie biorąc leku i nic się złego nie działo.
Warto też dodać, że mam ostatnio wyjątkowo słaby organizm, nie dawno zapaliłem papierosa i bałem się wsiadać do samochodu bo tak mi się w głowie kręciło. Ludzie może doradzicie co jeszcze warto przebadać ? Słyszałem że takie rzeczy mogą być także od zatok a może coś innego może być przyczyną ?