Reklama:

obrzęk mózgu (84)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Wtajemniczony
13-09-2017, 20:26:48

Kolego ja jestem takim przypadkiem.... beznadziejnym u którego stwierdzono śmierć mózgu... , dokładnie w lipcu 2016.
I jak widzisz żyje ,miewam się dobrze,jestem w pełni samodzielny....
Napisz do mnie albo podaj maila to napiszę mój nr.tel.
Pozdrawiam serdecznie Jacek.
gość
19-09-2017, 11:31:08

Witam,ja też przeżywam tragedię. Mój 37 letni mąż został porazony pradem w pracy w wyniku czego się zatrzymał. Był 2 razy reanimowany. Lekarz stwierdził że ma uszkodzony mózg. Miał połamane żebra od reanimacji. Był w spiaczce farmakologicznej po zrobieniu tomografi okazało się ze ma obrzęk mózgu. Po dwóch tygodniach wybudzono go oczami tak jak by reagował z ruchu ust wygląda jak by chciał nam coś powiedzieć, ale ruchowo nie na zawołanie ale zacisnie dłoń, lekarze mówią że to słabo, może ktoś miał podobny przypadek.
gość
21-09-2017, 20:28:15

Mąż we wtorek spadł z dachu uraz głowy obrzek mozgu wybudzony po operacji oddycha samodzielnie poważna operacja godziny decydują co będzie dalej w domu piątka dzieci ...wczoraj jak byłam u niego prawie nic nie mówił dziś już rozpoznał mnie dzieci lecz nie raz mówi nie od rzeczy ...lekarz twierdzi ze stan się polepsza tak bardzo się o niego boje najmniejsza córeczka 10 mcy modlę się o cud musi do nas wrócic tak bardzo go kochamy...najgorsza ta niepewność i czekanie by jak najszybciej pojechać do niego 100 km od domu :( :(
gość
24-09-2017, 18:16:50

Witam pisałam wam o moim37 letnim mężu po porazeniu pradem. Mój móż właśnie jest na neurologi,lekarze mówią że obrzęk się powoli zmniejsza,kontakt nie jest może do końca świadomy ale zaczyna poruszać konczynami. Czy może ktoś napisać jak długo może zchodzic obrzęk mózgu po niedotlenieniu, bardzo proszę, jestem w 7 miesiącu ciąży i ta niepewność mnie zabija
gość
01-11-2017, 22:31:14

Błagam niech mi ktos pomoże! Moj kuzyn 12 dni temu trafil do szpitala, po tym jak znalazl go kolega ledwo oddychajacego, puls slabo wyczuwalny, odrazu rozpoczeto masaż serca do przyjazdu kartki, ok.10 min, w szpitalu serce ponownie przestalo bic, reanimowano go ok. 5 min, byl w spiaczce farmakologicznej , podjeto proby wybudzenia go ale bez skutku, ma zapalenie płuc, zapalenie mieśnia sercowego, sepse i ogromny obrzek mozgu ktory ponoc sie powieksza zamiast zmniejszac, oddychal samodzielnie jednak w niedziele podpieto go do respiratora bo stan sie pogorszyl, lekarze nie daja mu zadnych szans, powiedzieli ze przykro im ale nie potrafia mu pomow, jutro ma miec jakies badanie stwierdzajace czy mozg funkcjonuje, on ma tylko 35 lat, a wszystko to wzielo sie z niewyleczonej grypy, lezy w klinice w Niemczech i nie wiem czy Ci lekarze to jakies durnie i nie wiedza jak go leczyc czy co
gość
02-01-2018, 19:20:42

Witam mój mąż spadł że schodów i ma duży obrzęk mózgu przez noc obrzęk się nie powiększył mąż jest utrzymywany w śpiączce moje pytanie jest takie czy ten obrzek będzie malał czy się może jeszcze powiekszyc
gość
06-01-2018, 17:03:16

Witam . Mam pytanie. 23.12.2017 roku mój 32 letni szwagier miał wypadek. Lekarze twierdzą że najpierw był wylew a potem uderzenie. Do dnia dzisiejszego leży we wlasnej spiace a lekarze nie dają mu żadnych szans a nam żadnych nadziei. Dziś dowiedzieliśmy się że krew jest rozlana po całym mózgu obrzęk się nie zmniejsza a operacji nie mogą wykonać. Mam pytanie czy ktoś miał taka sama sytuacje ? Czy są jakieś szanse aby wszystko było dobrze
gość
15-04-2018, 10:26:51

Długo zbierałam się, by napisać historię naszej rodziny, ale wiem, że codziennie pojawia się ktoś, kto staje przed największą tragedią i szuka nadziei wszędzie, gdzie to możliwe. Mnie nadzieję dały dwie historie – oby moja uczyniła to samo osobom, które czeka walka o zdrowie i życie najbliższej osoby.
28 grudnia rodzice załatwiając sprawy pogrzebowe dziadka mieli wypadek samochody. Samochód ciężarowy z dużą prędkością uderzył w prawy bok auta. Niestety tam siedziała moja mama. Tata również odniósł obrażenie, zdecydowanie mniejsze i po 7 dniach wyszedł ze szpitala. Mamę helikopterem przetransportowano na oddział intensywnej terapii. Miała uszkodzony duży obszar mózg, płuca się zapadały, wszystkie żebra były złamane w obu kierunkach, miednica zmiażdżona. Lekarze nie dawali mamie większych szans, bo miała trzy strefy uszkodzeń, które zazwyczaj kończą się śmiercią. Nastawiali nas, że umrze w ciągu trzech dni.
Nie umarła. Ja i moja siostra każda dnia dostrzegałyśmy drobne znaki, że ona do nas wróci. Lekarze byli odmiennego zdania. Pokazując mi tomografię mózgu, gdzie ¼ była uszkodzona, sugerowali, że nadziei zbyt wiele nie ma. Tylko raz usłyszałam, że ludzie wychodzą z takich urazów, częściej jednak mówiono, że świadomość już nigdy nie wróci, że mama zostanie warzywem. Gdy stan delikatnie się ustabilizował mogłyśmy w słuchawkach puszczać jej ulubioną muzykę, siostra czytała jej książki i czasopisma. Każdego dnia ktoś przy niej był. Była 5 dni w śpiączce, po odłączeniu sedacji odruchy były znikome, co sugerowało wegetację. Jednak mama nie dała za wygraną, choć obrzęk mózgu cały czas się utrzymywał i był nieoperacyjny.
Zaczęło się od otwarcia jednego oka po około tygodniu, a gdy słuchała muzyki ruszała prawą stopą. Po usunięciu drenów z płuc rozważano tracheotomię, jednak mama zadecydowała inaczej – zaczęła oddychać sama. Szybko przeniesiona ją z OIT na oddział chirurgii. Tam opieka jest zdecydowanie słabsza, bo personelu jest mniej. Moja siostra zrezygnowała z pracy, by codziennie dbać o mamę. Zmieniać pieluchę, myć, czytać. Dało to efekt, kolejny cud. Mama karmiona była sondą, sama ją wyjęła, bo chciała jeść sama. I jadła. Prawa strona ciała była w pełni sprawna, lewa - całkowity niedowład. Jednak reagowała na nasze polecenia, machała do mnie ręką podczas wideoczatu. Lekarze jednak tego nie wiedzieli. Gdy zastąpiłam siostrę na tydzień wydarzył się kolejny cud. Miesiąc po wypadku mama zaczęła mówić. Zaczęło się cicho, od pojedynczych słów, przez parę minut dziennie. Każdego dnia było głośniej i więcej. W końcu i lekarze też usłyszeli - ależ oni byli wtedy zdumieni.
W połowie stycznia mama pierwszy raz usiadała, lekarze stwierdzali, że trzeba szukać ośrodka rehabilitacyjnego. 31 stycznia, czyli właściwie miesiąc po wypadku mama trafiła na oddział rehabilitacji neurologicznej. Tam zaczęło się od ustabilizowania pozycji siedzącej, po tygodniu była pionizacja i pierwsze kroki. Najpierw mama jeździła na wózku, po miesiącu już chodziła o kuli. Zdjęto też cewnik, by mogła zacząć uczyć się korzystania z łazienki. Jednak nie była w stanie zapamiętać co jadła na obiad czy kolację oraz jak nazywa się lekarz lub fizjoterapeutą, dlatego poruszała się tylko pod opieką naszą lub pielęgniarki. W połowie marca pamiętała już dużo więcej i dostała pozwolenie na samowolne chodzenie – to był krok milowy.
Wiem, że brzmi to trochę jak bajka. Ale nie jest tak różowo. Niedowład lewej strony ciała utrzymuje się w rejonie braku. Rękę może podnieść tylko do granicy klatki piersiowej, wyżej odczuwa ból. Lewa stopa nieustannie boli i jest spuchnięta. Tomografia głowy wskazała malację okolicy styku płatów skroniowego, potylicznego i ciemniowego. Konsekwencją jest akalkulia, czyli utrata zdolności liczenia. Problemem jest też wskazywanie dat, wieku, godziny. Trudno jest jej zapamiętać drogę, dlatego w ośrodku zgubiła się, mimo że od sali gimnastycznej do pokoju dzieliły ją tylko dwa korytarze. Mama też anomię, czyli problem z nazywaniem przedmiotów. To, że nie „pamięta słów” bardzo ją denerwuje, bo jest świadoma swojego stanu. Wszystkie te dolegliwości były leczone w ośrodku, m.in. krioterapia na bark oraz terapia z neurologopedą.
Mama od 9 kwietnia jest w domu. Szybciej niż ktokolwiek by pomyślał. Pamiętam jeszcze słowa lekarza ze szpitala, że cudem będzie jeśli mama cokolwiek zrobi przy sobie. Dziś mama sama się myje, ubiera, robi sobie kanapki, kawę dla gości, obiera ziemniaki na obiad. Cały czas jest przy niej tata, bo pamięć krótkotrwała nadal szwankuje. Nie wiadomo jakie są szanse na poprawę aktualnego stanu, ale walczymy o kontynuację leczenia ambulatoryjnego, choć kolejki są dość duże. Na szczęście w domu nie brakuje jej motywacji, a spacery z tatą dają jej mnóstwo radości. Tacie również.
Mogę szczerze Wam powiedzieć, że dopiero teraz wiem, czym jest szczęście. Mimo, że mama żyje w świecie bez liczb i rzeczowników cały czas nas rozśmiesza i tak samo jak przed wypadkiem – martwi się o każdego. Uwierzcie, cuda się zdarzają! - Aneta
gość
09-06-2018, 14:55:36

Nie zgadzajcie się na pobranie organów, bo ci ludzie zyją i mają duze szanse na powrot do zdrowia z
nie zgadzajcie się na pobranie organów, ludzie sie bu
gość
01-11-2018, 23:03:38

Witam. Dzisiaj nad ranem mój brat, 19 lat miał wypadek samochodowy. Siedział jako pasażer na tyle. Wypadek tragiczny. Brat trafił na neurochirurgię z obrzekiem mózgu i innymi dolegliwościami. Jest po operacji, w śpiączce farmakologicznej. Wierzę że przeżyje i dziękuję za Wasze świadectwa. To dla nas tragedia niewyobrażalna ale jest młody i silny i to daje mi wielką wiarę że kiedyś znowu razem usiadziemy i porozmawiamy. Bardzo chciałabym moc się skontaktować z Wami osobiście aby zasięgnąć porady co robić dalej, do jakich lekarzy się udawać. Proszę o kontakt na: klara889@wp.pl

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: