Kiedy zaczęła się choroba miałam 26 lat. Przyszła ona nagle, jak uderzenie piorunem. Bolała mnie cała część prawej żuchwy. Chodziłam po lekarzach dentystach wszelkiej specjalności, gdyż byłam przekonana, że jest to problem stomatologiczny. Ból był tak intensywny - stały, tępy, wywołujący uczucie palenia całego policzka, że w pewnym momencie złapałam się na tym, iż błagam mojego chirurga szczękowego, aby wyrywał mi wszystkie zęby - jak leci. Dzięki jego wsparciu i sugestii najbliższych, rozpoczęłam walkę z chorobą, choć przyznam się, że w jej trakcie byłam niesamowicie załamana. Poszłam do laryngologa, który wykluczył problemy z zatokami, a następnie udałam się do neurologa, aby zapytać się co może mi dolegać. Kiedy zasugerował, że może być to
neuralgia nerwu trójdzielnego, postanowiłam skonsultować jego diagnozę z innym neurologiem. Chciałam być po prostu pewna, że miał rację. Trafiłam do specjalisty zajmującego się m.in.
epilepsją, który od razu powiedział, że to to atypowa neuralgia. wspólnie rozpoczęliśmy leczenie, za co jestem mu ogromnie wdzięczna. Nie mówił, że przestanie boleć "od tak", stwierdził, że może zająć to sporo czasu, nawet kilka miesięcy, ale dał mi nadzieję, że będzie dobrze. Biorę Amizepin w dawce 2x200 i się nie poddaje. Od czasu, kiedy rozpoczęłam kuracje nie występują ataki - a były tak silne, że jak łapał mnie ból, to mogłam na policzku smażyć jajka, tak mnie parzył. Potrafiłam leżeć na podłodze i wyć, dosłownie, z bólu i przerażenia. Moja psychika była tak nadszarpnięta, że kładąc się w nocy spać, myślałam tylko o tym, aby się nie obudzić. Wiem, że to brzmi strasznie, ale sami wiecie, jak paskudne jest to schorzenie. Łatwo wtedy powiedzieć - Bierz leki, nie poddawaj się! Takie teksty można, za przeproszeniem, potłuc o cztery litery. Jedyne, co może pomóc, to wiara, że kiedyś się to skończy i zagryzanie zębów, jeżeli nam jakieś pozostały :) Pozdrawiam, Olga!