"marco" uwierz mi nie ma rzeczy nie możliwych, ja też byłam w podobnej sytuacji, poroniłam jedną jedyną ciążę, po której przez wiele lat miałam problemy ze zdrowiem, zachorowałam na epilepsję, w wieku 47,5 roku zmarł mój mąż, ja zostałam wdową w wieku 43 lat. Trzy lata temu na niecałe 9 lat przed emeryturą ze względu na wiek zostałam zwolniona z pracy. Żyję, po śmierci męża do normalności dochodziłam długo, dzisiaj mija właśnie 12 lat od dnia jego pogrzebu, po utracie pracy nadal dochodzę do siebie, gdyby nie ta epilepsja, właśnie utrata pracy spowodowała nasilenie choroby. Pozdrawiam gorąco Alicja