10-08-2009 o 21:23, gość :
[...]Próbuję żyć normalnie, na co dzień pełna optymizmu i nadziei na lepsze jutro... Staram się realizować swoje plany, spełniać w pracy i na studiach, a o chorobie przypomina mi jedynie regularne przyjmowanie leków, wizyty u neurologa i ....
Życzę Wszystkim dużo zdrowia i pozdrawiam
Natalia
To jest najlepsze rozwiazanie.
Nie mam epilepsji, ale od poltora roku pracuje w UK jako support worker - z osobami chorymi na epilepsje. Czestotliwosc atakow to srednio jeden dziennie. Sa to osoby dosc mlode 20-30 lat. Moim podstawowym zadaniem jest wlasciwie "wypchniecie" ich z domu. Do collegu, pracy, na spacer, czy czasem nawet po to zeby wyjsc i kupic gazete. Choc nie mam epilepsji zdaje sobie sprawe jakie to musi byc ciezkie - pogodzic chorobe z codziennym zyciem. Jedno jest pewne - z ta choroba da sie normalnie zyc. Wykonywac zawod, miec rodzine, przyjaciol, dzieci. Epilepsja jest *** - tak, ***, ale wiem ze mozna z nia nawet zyc na wesolo - to kwestia podejscia i zaakceptowania. Pisze to po to zeby osoby ktore choruja epilepsje nie zalamywaly sie choroba. Mysle ze bardzo wazne jest to aby otoczenie w ktorym zyjemy - rodzina, przyjaciele i najblizsi rozumieli czym jest epilepsja, zobaczyli atak, zrozumieli co moga zrobic dla osoby podczas ataku i ze po ataku zycie trwa nadal i nic sie nie zmienia na gorsze. Wierze ze jest wazne gdyz przed praca tutaj nigdy nie mialem kontaktu z epilepsja, nie widzialem ataku i nie wiedzialem ze jest tyle roznych rodzajow epilepsji. Pierwszy atak byl dla mnie czyms przerazajacym, z tygodnia na tydzien oswajalem sie coraz bardziej i w tej chwili jedynym zmartwieniem podczas mojej pracy jest to zeby podczas ataku klient nie zrobil sobie jakiejsc krzywdy - upadajac czy raniac sie przy upadku. Zdaje sobie jednak sprawe ze dla osob ktore ataku nigdy nie widzialy - to moze byc krepujace i przerazajace. Dlatego wg mnie wazna jest swiadomosc najblizszych o tym czym jest epilepsja i jak wygladaja ataki. Widze jaki komfort daje taka wiedza i idaca z nia w parze akceptacja.
A ze wiara jest wazna?
Michael - osoba ktora miala epilepsje przez wiele lat - w jakis sobie tylko znany sposob odkryla ze wyeliminowanie czerwonego miesa z jego menu zatrzymuje ataki. No i zatrzymalo. Nie ma atakow. Czy wroca? Nie wiadomo, ale fakt faktem ze miesa czerwonego nie je i atakow nie ma. Zje - atak jest. Placebo? Pojecia nie mam, mozliwe, ale dziala w jego przypadku, a o to chyba tylko chodzi
Pozdrawiam serdecznie i zycze wszystkim 100 lat bez epilepsji od dzisiaj!
Bartek