Dzięki Dziewczyny za miłe słowa.
Wszystkim nam potrzebne jest zdrowie i dużo , dużo pozytywnego myślenia żeby nie ześwirować .
Było dobrze raptem 3 dni . Wczoraj już pierwsze zwiastuny a dziś chce mi się wyć z bezsilności , braku perspektyw i bólu.
Nawcinałam się , troszkę zelżało i wykorzystuję ten czas żeby zajrzeć do ,,swoich''
Czepiałam się każdej możliwości która da trochę oddechu. Ani upływający czas ani funkcjonalne lenistwo nie na wiele się zdało.
Potem był czas oczekiwania na cud rehabilitacji i utopione nadzieje.
Blokady były już krzykiem rozpaczy . Mój neurochirurg też jest przeciwny tym zabiegom ale skoro możliwości neurochirurgiczne są wyczerpane to łapię się każdej szansy.
Dziś w 6 dni po blokadzie nie byłam w stanie obyć się bez leków .
Rozmowa z anestezjologiem dobiła gwóźdź. Za ok. miesiąc blokada będzie powtórzona w troszkę innej koncepcji w połączeniu z odpowiednią kombinacją leków doustnych ale wobec tak nikłej reakcji doktor nie widzi wielkich szans na powodzenie.
Tak sobie jeszcze myślę po cichu ,że może dobre(blokada) zaczęło właśnie walczyć ze złym( ból) i stąd takie nasilenie ,taka odrobina nadziei niczym racjonalnym nie poparta.
W takim stanie fatalnie funkcjonuję w pracy , co dodatkowo dołuje i znów dumanko nad perspektywami. A z dołka psychicznego wystaje mi już tylko czubek głowy.
Nie akceptuję koncepcji żeby pokochać to czego zwalczyć nie mogę .Chyba prędzej zwariuję niż ten ból pokocham. Dziś jest mi do bani oby nastepne wejście było w lepszym nastroju .
Tradycyjnie wszystkim jak najlepszych dni i nocy.Zosia