Witajcie
Dorzucam swoje trzy grosze.
U mnie faktycznie przez fakt ,że od razu po operacji ,jeszcze przed wybudzeniem miałam założony kołnierz uruchamianie było nieco łatwiejsze.
Spałam i kąpałam się również w kołnierzu .
Dobę spędziłam na sali POP ,pod stałym monitorowaniem ,ze sporą ilością kroplówek w tym we wlewie strydy(zapobiegają obrzękowi rdzenia) i leków p. bólowych dożylnie.
Rano w drugiej dobie na wózku siedzącym kontrola rtg .Po rtg. mogłam już normalnie wstawać i chodzić.
Poza bólem miałam również podrażnioną krtań i podczas połykania płynów wydawałam odgłos gulgoczącego indyka .To skutek obrzęku tkanek przy dojściu przednim .Z rany pooperacyjnej był wyprowadzony dren , usuniety w drugij dobie.
Drugiego dnia po operacji wędrowałam po rozległym terenie szpitala , trzeciego wyszłam do domu.
W kołnierzu chodziłam 2 miesiące , w kolejnym stopniowo się odzwyczajałam . Trzy miesiące po operacji zapominałam o tym wydarzeniu.
Rehabilitacja pięć miesięcy od operacji w szpitalu uzdrowiskowym.
Tam nabrałam wiary ,że już jest napewno ok.
Siedem miesięcy po operacji wróciłam do pracy i jak się okazało zbyt normalnego życia.
O skutkach już pisałam wcześniej .
Tym razem kondycyjnie i ruchowo byłam sprawna równie szybko , objawy neurologiczne również ustąpiły od razu natomiast ból i okresowe drętwienie jest moim wrogiem od kwietnia ubiegłego roku (2 operacja)
Trudno ocenić przyczynę ,stabiliazacja jest we właściwym miejscu , MRI ok.
Jakiś korzonek jest chyba drażniony.
Od jakiegoś czasu jest nieco lepiej ale do komfortu droga daleka .
Każdy nieco większy wysiłek jest okupiony bólem ale na tym etapie najczęściej radzę sobie bez leków.
Na szczęście bywają również dni całkiem dobre i wtedy nabieram nadziei . Obecna aura jest również bardzo niekorzystna w przypadku takich dolegliwości .
Ale ten drugi człon informacji nie dla Was Inko i Piranio.
Mam nadzieję ,że osiągniecie taki efekt jak u mnie za pierwszym razem.Poprostu choroba odeszła w siną dal wraz z operacją . szkoda tylko że na tak krótko.
No to teraz spowiedź szczera
1. Zakupy ile ręce wytrzymają
2.Jazda na rowerze im większe nierówności terenu tym przyjemniej PIRANIO dla Ciebie ostrzeżenie w związku z tęskontą za sportem , amortyzacja już nie taka.
3.Prace domowe z wyciągniętymi do góry rękoma (mycie okien , wieszanie zasłon itp.)
4.W moim wypadku praca zawodowa zakwalifikowana jako umysłowa a wymagająca niejednokrotnie sporego wysiłku fizycznego , strasująca a przez to wzmaga się napięci mięśni ,nierzadko z koniecznością przebiegnięcia .
5. Grzybobranie w roku wielkiego urodzaju przez kilka godzin z pochyloną głową i ciężkim koszem w ręce.
6.Spanie teoretycznie na poduszce ortopedycznej w praktyce na brzuchu (mocno skręcona szyja)
To konkrety ale możecie sobie jeszcze dopisać coś z waszych szleństw kobiet pracujących i oczywiście niezastąpionych .
Teraz kiedy rozum idzie spać ból jest najlepszym strażnikiem rozsądku.
Inka , brak czucia w połowie podbródka jest normalny . W drodze dojścia operacyjnego zostaje przecięty nerw poprzeczny i stąd brak czucia.
Zrób sobie test na zimno, jeśli jest lekko odczuwalne (kostka lodu) to jest szansa na normalne odczucia.
Taki stan może się utrzymywac do roku i dłużej ,z szansą na stopniowe ustępowanie . U mnie już wraca czucie pod zuchwą.
Po pierwszej operacji nie czułam pewnego odcinka w okolicy podobojczykowej .
Przez pierwsze miesiące człowiek zwraca uwagę na każdy drobiazg. Z czasem jak przestajemy się tak wsłuchiwać to nie wiadomo kiedy objawy się cofają.
Obie blizny wkomponowane w zmarszkę prawie niewidoczne .
Piranio w kilka godzin po operacji wszystkie obawy umykają z głowy. A potem tylko czas i cierpliowść.
Pozdrawiam serdecznie
Zosia