Cześć wszystkim. Długo nie pisałem a przeczytałem parę postów wstecz i wychodzi na to, że jestem wywoływany.
U mnie operacja w marcu, w maju zorganizowałem sobię rehabilitację na czerwiec, więc po trzech miesiącach od zabiegu. Po operacji szyjnego, zacząłem trochę odczuwać kwestie związane z lędźwiowym - tak mnie uprzedzano, że kręgosłup się będzie na nowo ustawiał. Po operacji nie brałem żadnych przeciwbólowych środków. W trzecim tygodniu po operacji nie wytrzymałem i musiałem zająć się w nocy żoną bo ileż można bez tego wytrzymać
.
Rehabilitacja szpitalna przez 10 dni a teraz ćwiczenia z rehabilitacji w domu - pomaga to całkiem fajnie na kwestie z lędźwiowym. Jak żyję - tak, że jak napiszę to Lucy i Bidusia przeżegnają się lewą nogą. Robię już praktycznie to samo co kiedyś. Używam wiertarki udarowej do podkuwania, wiercę, podnoszę rzeczy ważące 20kg, przyklejam płyty regipsowe, skręcam szyję w lewo i prawo, na boki, odchylam głowę do tyłu i nawet do przodu (do przodu nie na maksimum). Nie potrafię inaczej żyć, muszę coś robić bo wtedy wiem, że żyję. Najgorzej dobija mnie siedzenie za biurkiem i jazda samochodem. U mnie operacja była konsekwencją wypadku w młodym wieku, który wyszedł mi bokiem (dosłownie) po latach, więc nie było zmiłuj. Teraz wiem, że nie ma sensu zwlekać. Jak poleci reszta za parę lat to też trzeba będzie tam coś wstawić. Mam to gdzieś. Jak się ruszam to wszystko jest ok, ale jak siądę za kółko i za biurko to jest gorzej. Widzę, że jest też parę nowych osób - nie obawiajcie się operacji. Należy raczej obawiać się tego co stanie się jak się tej operacji nie poddacie. Nie ma co się bać - podstawa to dobry i doświadczony neurochirurg - nie gwiazdor z pierwszych stron internetowych, tylko neurochirurg rzemieślnik. Ja o gwiazdorach nasłuchałem się w szpitalu. Życie w strachu jest chyba gorsze od śmierci. Z własnego przykładu wiem, że ten stan - czekająca Was operacja kręgosłupa i to co będzie dalej już po operacji, potrafi człowieka zabić psychicznie. Uwieżcie mi, są ludzie, którzy na dyskopatię zamienili by się z Wami z miejsca. Pobyt w szpitalu uświadomił mi, że nie powinniśmy bać się śmierci bo ona i tak, prędzej czy później, każdego z nas odwiedzi - bardziej powinniśmy bać się życia nieprzeżytego. Po pobycie na neurochirurgii można bardzo mocno zmienić pogląd na życie - tak było w moim przypadku. Po tym co tam widziałem i po rozmowach z ludźmi, których spotkałem już wiem, że trzeba się tym życiem cieszyć pomimo, że ono nie zawsze nas rozpieszcza. Chcę tutaj również podziękować wszystkim, którzy wspierali mnie w trudnych chwilach, kiedy to mnie ogarniały czarne myśli.