Dawno nie pisałam ale Was podczytuję, Dzisiaj osiągnęłam dno w leczeniu i już nie mam ochoty się odbijać! Od lutego czekałam na dzisiejszą wizytę u neurologa,pan z przerażeniem obejrzał moje wypisy pooperacyjne, popatrzył na rtg piersiowego i powiedział: jest źle. Zbyt szybko sypie się niżej, za szybko po naprawie szyi.
Rehabilitacja, najlepiej w odciążeniu a najlepiej pływamy na grzbietku-tylko ja panicznie boję się wody!!!-albo gimnastyka w basenie. Ciach skierowanko na zabiegi, skierowanko do poradni leczenia bólu i papier do rodzinnego,że .....nie potrzebuję leczenia u neurologa!!!
Na prośbę o wniosek na wyjazdową rehabilitację odpowiedź:nie widzi potrzeby ale jak pani bardzo chce to wypisze ogólny.Wiadomo,że nie może.Zapytał czy pracuję?:odp. nie a pan to dobrze bo pani nie powinna pracować.
Ludzie jak Wy załatwiacie te wyjazdowe rehabilitacje? Przez 10 lat leczenia byłam trzeci raz u neurologa,mam jeszcze w odwecie skierowanie do ortopedy ale bolący bark więc o kręgosłupie nie pogada ze mną a i na ten rok nie ma już terminów,
Poddaję się, nie mam już nerwów zawracać głowy lekarzom, przecież mnie boli tylko kręgosłup
Vika