Witam.
U mnie wczoraj minęły 4 tygodnie od zabiegu i jutro wizyta kontrolna u operatora. Ciekawa jestem co pokaże RTG i co powie dr. Czy mogę zaczynać w przyszłym tygodniu rehabilitację
ta bezczynność mnie dobija. Choć z dnia na dzień i tygodnia na tydzień jest coraz lepiej.
W kwestii powikłań. Każdy pacjent jest inny i różne powikłania mogą się zdarzyć.Przed operacją podpisuje się świadomą zgodę, która powala z nóg
Nawet najlepszy neurochirurg nie ma 100% zadowolonych pacjentów, bo każdy pacjent jest w innym stanie klinicznym, ma inną wrażliwość na ból i to co dla jednego jest nie do zaakceptowania dla drugiego będzie. No i zawsze może w trakcie operacji coś pójść nie tak.
Tak żeby się zoperować i na zawsze zapomnieć to chyba nie realne, bo to nie wyrostek
Dino, co do decyzji, to skonsultuj jeszcze z innym dobrym neurochirurgiem. Ja byłam u 4 i każdy zaproponował inną metodę leczenia. Miałam do zrobienia dwa poziomy. Jeden zaproponował dwa sztywne implanty i płytkę przednią stabilicującą, drugi dwa implanty bez płytki, trzeci dwa cage bez płytki, a czwarty dwa implanty ruchome. (Niektóre rodzaje implantów można zakładać nawet na 3 poziomy w czasie jednej operacji) Wszyscy są sławami w Polsce
w operacjach szyjek
Prawda jest taka że najczęściej szpital zakłada to co ma w magazynie przewidziane na ten typ operacji. Jeżeli szpital robi też operacje komercyjnie to wybór może być szerszy. Neurochirurdzy są sceptyczni do implantów ruchomych, zwłaszcza Ci którzy ich nigdy nie zakładali
Dla neurochirurga najważniejsze, żeby nic nie uciskało rdzenia i trudno mu sie dziwić, bo sztywna stabilizacja jest standardem leczenia od ponad 60 lat. Ortopedzi natomiast bardziej skłaniają się do ruchomych implantów, żeby zachować biomechanikę kręgosłupa. Ja oprócz 4 neurochirurgów, byłam u 2 ortopedów w tym u prof. z kliniki w Zakopanem. Oni tam się zajmują głównie kręgosłupami. Ostatecznie operowana byłam na oddziale ortopedii przez neurochirurga/ortopedę.
Tak więc może się okazać że masz jakiś wybór nawet co do samej operacji.
Rehabilitanci często mówią, że jeśłi objawy ustęują to nie operować się. To niestety może być zgubne myślenie, bo oprócz objawów trzeba też brać pod uwagę potencjalne zagrożenie.
Ja objawów większych nie miałam, żadnych p/bólowych nie brałam, a z MRI wynikało że oprócz ucisku na rdzeń, również tętnica rdzeniowa przednia ma już zwężone światło i wystarczy przesunięcie dysku o milimetr i zostanie zamknięta, a wtedy musztarda po obiedzie.
Do rehabiliotacji też trzeba podejść z głową. Przed zabiegiem byłam u osteopaty w nadziei, że coś zaradzi na ból w miejscu przejścia
kręgosłupa szyjnego w piersiowy, bo tylko to mi czasem dokuczało. Inne objawy które miałam wcześniej minęły po terapii manualnej. Zobaczył MRI i powiedział, żeby nie dać się operować. Zrobił mi manipulację, chrupnęło ponoć na trzech poziomach i o dziwo przestało boleć. Trochę dziwnie się czułam po tym, taka trochę odrętwiała. Na drugi dzień bez bólu zupełnie, tylko takie mrowienie w łopatkach. Trzy dni potem zaczęły mi drętwieć palce u rąk ;-( no ale bólu karku nie było
potem fizjo który się mną wcześniej zajmował przez kilka tygodni walczył, bo drętwienie palców jest bardziej niepokojącym objawem niż ból karku. Dr stwierdził, że osteopata zmobilizował mi poziom który w wyniku dyskopatii był unieruchomiony, co było mechanizmem obronnym organizmu i wyniku tego doszło do uciśnięcia korzeni. W opisie MRI było, że jest obustronna kolizja korzeni. Jak widać różnie bywa.
A teraz Dino jeśli nie masz ucisku rdzenia to rehabilitacja
bo może się okazać że wogóle się obejdzie
bez cięcia. Trzymam kciuki i będę Ci kibicować
Pozdrawiam.
Bety