Karolina (du) pytasz o samopoczucie po operacji.
Pozwolę sobie na kilka slów jako weternka-od pierwszej operacji mija 9 lat, od drugiej 6. Łącznie 3 poziomy ze sztywną stabilizacją.
Uczestniczę w forum od pierwszego postu. Przez te lata przechodziłam różne fazy samopoczucia zarówno fizycznego jak i psychicznego. Trudno mi wyłapać moment od którego jestem wolna od bólu pewnie coś ok. dwóch lat. Znalazłam swoją drogę do ulgi na tyle skuteczną, że z drobnymi epizodami na skutek przeciążenia czy niewłaściwej pozycji radzę sobie najczęściej bez leków.
Aktulane MRI nie jest bez skazy.
Jeżeli mam oceniać jakość funkcjonowania odnośnie szyi to mogę odjąć 10% na ograniczenie dźwigania bo jeśli przesadzą odbija się czkawką(zwykle wystarcza wypoczynek) no i już nigdy nie odważę się samodzielnie odnawiać mieszkania i przesuwać ciężkie meble.
90% to chyba niezły efekt komfortu i bezpieczeństwa.
Poza tym zapominam o przebytych operacjach.
Obiektywnie i całkiem aktualnie- podczas
rehabilitacji lędźwiowego terapeutka nie mogła wyjść z podziwu jak dobry mam zakres ruchu szyją.
Moja obecna rehabilitacja szyi to normalne życie i tylko tyle.
Chciałabym po raz kolejny zwrócić uwagę, że jeżeli zostały zoperowane wszystkie poważnie uszkodzone poziomy a w badaniach obrazowych i neurologicznych brak jest przyczyn utrzymujących się dolegliwości zarówno bólowych w różnym zakresie jak i parestezji to może warto poszukać problemu w zakresie tkanek miękkich-mięśnie, powięź. I tu doskonale sprawdza się terapia manulana. Ja utrafiłam w osteopatię.
Zdecydowana poprawa samopoczucia szyjnego jest powodem mojego wycofywania się z aktywności na forum.
Jednak więzi są na tyle silne,że czytam na bieżąco.
Asiu, podczepię się pod Twoje zdanie ,,miałam nie pisać ale jednak napiszę"
Irek pozwól, że ja również nie będę dzwoniła tylko napiszę tu gdzie rozgorzało.
Trudno Cię rozgryźć. Znając Cię mogłabym sądzić, że jest to li tylko prowokacja z Twojej strony.
Jeśli jednak nie to spróbuję Ci uświadmić co powoduje w moim odczuciu tak negatywny odbiór.
1. Autorytawny ton dotyczący metody właściwego leczenia i traktowanie rehabilitacji jako jedynie słusznej metody. Może nie taki był Twój zamysł ale tak to brzmi.
Skąd Ty czerpiesz takie pokrętne statystyki dotyczące powodzenia operacji?
Kto Cię upoważnia do oceny, że 50% operacji jest zbędna?
Operacja to OSTATECZNOŚĆ- wyświechtany niezmierzalny slogan.
Tylko pacjent i neurochirurg jest w stanie ocenić czy ból nie poddającyc się żadnym środkom, doprowadzający do obłędu jest tą ostatecznością.
Tylko neurochirrug jest w stanie ocenić czy ucisk korzeni rdzeniowych i rdzenia osiągnął poziom najwyższego ryzyka powyżej, którego szanse na regeneracje są bliskie zeru.
Nie wiem czy masz świadmość,że w momencie ustapienia bólu korzeniowego przy silnym ucisku jest już właściwie pozamiatane-nerwy są MARTWE.
Powiedz o tej ostateczności dyskopatom z
mielopatią albo z reką pozbawioną mięśni na skutek zaniku, uwieszoną na temblaku.
Ktoś im już kiedys to powiedział ale odpowiedzialności za słowo nie wziął, to nie doradca został trwałym kaleką.
2. Robienie z operowanych nieodpowiedzialnych desperatów. Patrz... jedynie słuszna droga leczenia wg.Irka
3.Twoja ocena osób zmagających z depresją obok dyskopatii. Tu wykazałeś ignorancję w temacie . Ciesz się, że nie byłeś w przedsionku piekła.
4.Osobiste wycieczki związane z miejscem zamieszkania, trącące ideologią są poprostu niesmaczne.
Irek masz rację, każdy ma prawo do własnego zdania tylko na litość weź kilka głębokich oddechów żeby było nadal pogodnie a nie wojowniczo. Topór złóż w Smoczej Jamie żebyś nie móg go znów użyć
Pozdrawiam Z.