Witam cieplutko
Miło się czyta Wasze dzieła. Twórczość zawsze z czegoś wynika. Miło, jak na jej powstanie, ma wpływ radość i szczęście. Trudniej zrozumieć ból i cierpienie. Po coś to jednak jest Nam dane. Ból i cierpienie - tego nie otrzyma słaby. Jesteśmy naznaczeni. Niewątpliwie fajnie byłoby żyć bez tych wszystkich dolegliwości. Czasem jednak warto pogodzić się ze stanem rzeczy i zabrać z pełną siłą, pomimo trudności z dostępem do możliwości, do walki o poprawę stanu zdrowia. Nie należę do tych którzy upadają i dzięki temu daję radę. Było już pięknie w moim życiu. Wspaniała rodzina, super studia, szybka ścieżka kariery...Badania profilaktyczne w pracy ujawniły przyczyny mojego samopoczucia i nie było to przepracowanie....mija już 8 rok mojej walki...odszedł mąż, bo po co mu żona, która już nie zarabia po kilka tysięcy miesięcznie...przyjaciele też zostali tylko nieliczni...a ja przecież nie zarażam, jeśli już to dobrym humorem i radością pomimo bólu. Na szczęście odnalazłam siebie, pozbierałam do kupy i daję radę. Nie popadnę w paranoję. Wierzę w dobrą, prawdziwą medycynę. Jestem dobrym przykładem, że się sprawdza jej rozwój. Wiersze owszem czasem piszę ale są raczej o "ósmym kolorze tęczy" ...
Mam się dobrze. Pięknie się zrosłam a implanty organizm przyjął bez zastrzeżeń. Już 3 miesiąc po operacji szyjki i są dni, że nie pamiętam o tym co było i pragnę aby takich dni było coraz więcej.
Pozdrawiam serdecznie.
Bogna