Reklama:

Demencja starcza/alzheimer - bezradność rodziny ;( (282)

Forum: Choroba Parkinsona

gość
19-08-2016, 08:10:41

vovo07 2010-12-09 16:47:30
Witam,…Ponieważ imiennie zwrócono się do mnie na forum jestem trochę zakłopotany, bo czuję ciężar odpowiedzi a nie jestem pewien czy podołam. Nie mam gotowej recepty na „grubą skórę”. Według mnie jest to sprawa indywidualna i to, co odpowiednio zadziała w jednym przypadku w innym zadziałać nie musi. Mogę napisać, co ja robiłem, robię i jakie są tego rezultaty. Wiem, jakie to jest trudne. Szczególnie na początku, gdy sytuacja się pogarsza. Tak to jest w tej chorobie. Huśtawka nasilania się objawów chorobowych jest bardzo duża z ciągłym niestety pogorszeniem. Trzeba jednak próbować inaczej sami będziemy pensjonariuszami jakiegoś ośrodka i niekoniecznie z przyczyny własnej demencji starczej. Ja zacząłem od totalnej ignorancji. Wszelkie zaczepki, zachcianki, żądania lub teatralne gesty chorobowe są przeze mnie ignorowane. Wszystko się we mnie burzyło, ale udawałem, że nic na mnie nie działa. Po jakimś czasie moja teściowa zmieniła się dość raptownie. Po kilku dniach wzmożonego dokuczliwego działania poczuła się osamotniona i zdana tylko na siebie. Zrozumiałem, że to są pierwsze pozytywne objawy działania terapii „grubej skóry”. Po pewnym czasie nawet zdobyła się na delikatne przeprosiny. W przypływie optymizmu zaczęliśmy się nią interesować i nawiązywać „normalne” kontakty. Myślałem, że to, co było złe już minęło. Zrobiłem to za wcześnie i wkrótce się o tym przekonałem. „Kurację” trzeba było rozpocząć od początku i wiem, że już nigdy nasze relacje nie mogą wrócić do poprzednich.. Jest lepiej i można wytrzymać. Ale gdy tylko teściowa „zapomni się” pozostawiamy ja samą sobie. Niestety nie wyeliminujemy z naszego życia tych gorszych i bardzo złych dni. Tak to już jest, o czym pisałem na forum. Pamiętać musimy, że my też mamy nadszarpniętą psychikę przez te wszystkie przeżycia.. Ta choroba to nie katar. To przewlekła dozgonna choroba. Wiem, że ciężko jest sobie poradzić z ciągłymi oskarżeniami, podejrzeniami o truciu i innymi zabiegami, które mają tylko jedno na celu. Zatruć nam życie maksymalnie. Dlaczego to już inna sprawa i mam na ten temat swoją teorię. Wiem również, że jeżeli chory zauważy efekty tego zatruwania wtedy często nie ukrywa satysfakcji. Dlatego tak ważne jest, jak mi się wydaje nieokazywanie swojego rzeczywistego stanu psychicznego. U nas w domu od jakiegoś czasu jest uprawiany szczególny rodzaj nacisku. Teściowa okazuje ciągłe niedożywienie i chodzi po mieszkaniu jako głodna i spragniona. Ktoś ze znajomych powiedział mi, że ona niepamiętna czy i kiedy jadła, dlatego tak robi.. Nie wiem, .być może, ale gdyby mi ktoś powiedział, że 82 letnia kobieta dodatkowo zjada prawie dwa bochenki chleba z wilczym apetytem. Pewnie bym nie uwierzył. Ona twierdzi, że za mało zjada i dlatego tak się pomarszczyła.. Co do tego że innych z rodziny mało to interesuje. Cóż odczuwamy to samo. Tak to już jest i nic na to nie poradzimy, gdy mieszkamy z chorym. Inni mają to „z głowy”. Po za tym te osoby „dochodzące” są tymi DOBRYMI a dla nas domowników pozostają wszystkie winy i przyczyny życiowego niepowodzenia osoby chorej. Ja nie mam na szczęście żadnych powodów, aby obawiać się o swoje życie. Wcześniej były próby chwytania przedmiotów, aby użyć je przeciw mnie. Ja sobie z tym poradziłem i próby się skończyły. Z tego, co wyczytałem, że chory dziadek chwyta za nóż i istnieje obawa, że go użyje. Należy bez zwłoki w takim przypadku wezwać policję a oni powinni wezwać odpowiednich lekarzy i karetkę. Takich sytuacji niewolno lekceważyć. To nie jest nic przyjemnego, ale nie trzeba się tego wstydzić lub lekceważyć, gdyż to jest prosta droga do tragedii. Nie można też ukrywać, naszej udręki przed innymi mówiąc, że jest wszystko w porządku. Jednocześnie w takim przypadku radzę nie pokazywać słabości i strachu. Wezwanie policji nie jest oznaką słabości. Jeżeli chodzi o wołanie o pomoc. Ja tak też szukałem, ale jedyną pomoc, jaką sam mogę zaoferować to te wpisy na forum i namawiam do tego innych. W ten sposób sami możemy sobie, chociaż trochę pomagać. Nie wiem czy zdołałem, chociaż trochę pomóc i poradzić w tej trudnej sytuacji. Proszę pamiętać, że los dał nam taki ciężar, ale ten ciężar nie może nas rozgnieść. Przez to nie może rozwalić naszej rodziny. Nie możemy płacić swoim zdrowiem i psychiką. Zapewne jakieś koszty w tym wymiarze poniesiemy ale musimy to ograniczyć do minimum. Może to się komuś nie spodobać, ale według mnie musimy być trochę „samolubni, twardsi i źli” a będzie to z pożytkiem dla obu stron.. To tyle tym razem. Pozdrawiam wszystkich i proszę wytrzymajcie!!!...
gość
19-08-2016, 09:49:02

Nikt ze zdrowych opiekunów nie jest w stanie zrozumieć, jak bardzo przestraszony i cierpiący jest chory człowiek na demencję. Trzeba mieć wiele empatii i trafić na dobrego lekarza, który dobierze dla chorego właściwy lek i jego dawkę. Wtedy chory będzie miał mniej omamów, strachu, obaw o własne życie, huśtawki nastrojów, a jednocześnie w miarę możliwości uniknie się skutków ubocznych uciążliwych dla pacjenta. W czasie podawania leków należy uważnie obserwować chorego i wykonać zlecone przez lekarza badania analityczne krwi, jeśli zajdzie taka potrzeba. Tylko dobra współpraca lekarza i opiekuna przyniesie dla chorego mniej cierpienia i dla opiekuna również. Chorego na demencję nie można tak traktować, jak autor opisał wcześniej, bo to jest zwyczajnie niehumanitarne. Zbudowano obecnie taki specjalny hełm do założenia na głowę, w którym zdrowy opiekun mógłby odczuć to wszystko, czego doświadcza chory na demencję. Wtedy być może przestałby być dla chorego "samolubny, twardszy i zły" i przestałby wzywać policję, a zatroszczył o właściwego, dobrego lekarza, który dobranymi lekami unormuje, na ile się da, procesy zachodzące w mózgu chorego, aby tak się nie bał tej innej rzeczywistości, którą funduje chory mózg. Wszystkim opiekunom życzę dużo empatii, wyrozumiałości dla cierpienia chorego człowieka, zrozumienia skomplikowanej choroby.
Początkujący
23-08-2016, 08:47:23

Witam, wiele lat pracowałem jako opiekun ludzi cierpiących na demencję starczą, po latach postanowiłem spisać swoje wspomnienia, doświadczeni, zebrać porady, zrobić coś dla ludzi chorycj i tych ktorzy na te choroby muszą patrzeć. Chcę założyć stronę internetową oparta na moich doświadczeniach, brak mi odpowiedniej wiedzy, znajomy mi polecił Studio www [URL="http://www.studiowww.pl"]http://www.studiowww.pl[/URL]Czy ktoś zna ta firmę, jest sprawdzona, a może ktoś może mi coś polecic? Dziękuję i pozdrawiam!
Początkujący
23-08-2016, 08:48:51

tymonstasiak 2016-08-23 10:47:23
Witam, wiele lat pracowałem jako opiekun ludzi cierpiących na demencję starczą, po latach postanowiłem spisać swoje wspomnienia, doświadczeni, zebrać porady, zrobić coś dla ludzi chorycj i tych ktorzy na te choroby muszą patrzeć. Chcę założyć stronę internetową oparta na moich doświadczeniach, brak mi odpowiedniej wiedzy, znajomy mi polecił Studio www [URL]http://www.studiowww.pl[/URL]Czy ktoś zna ta firmę, jest sprawdzona, a może ktoś może mi coś polecic? Dziękuję i pozdrawiam!
gość
01-09-2016, 19:08:37

Moja mamusia skonczyla w ubieglym tygodniu 80 lat.Od roku jest w domu starcow gdyz stwierdzono demenzie starcza i jest agresywna pobiera leki uspokajajace,ale tutaj dom starcow kontroluje mamusie robi co tydzien badania bo mamusia ma 2 rozrusznik w sercu i boja sie by leki nie usmiecily mamusi.....powiem wam tylko jedno to jest moja mamusia jedno male dziecko,przynosze mamie kolorowanki i kredki koloruje ze mna owoce warzywa naprawde ciezko jest ....w dniu swoich 80 urodzin przynioslam torta i miala wspanialy wieczor nawet gdy tylko jest 1 godzina... jest u mamusi coddziennie kocham ja i dbam o to by ja traktowano dobrze ....Tyle slow bym mamusi chciala powiedziec jest teraz moim dzieckiem i nazywa mnie mama
gość
14-09-2016, 18:03:34

[URL=http://www.wp.pl/]wp[/URL]
wp?
gość
14-09-2016, 18:06:00

Z powodu braku zapewinienia właściwej opieki zmuszeni bylismy oddac tatę do [URL=http://www.jodlowadolina.pl/]domu opieki alzheimer[/URL]. Tato ma zapewnioą całodobową opiekę również medyczną czego nie bylibysmy w stanie zapewnić mu w domu.
gość
13-10-2016, 22:13:38

Dziś przypadkiem trafiłam na to forum... i czytając Wasze wypowiedzi, pomyślałam...nie jestem sama. Czasem to wystarczy, by choć przez chwilę nie czuć się tak samotnym, będąc opiekunem chorej osoby. Opiekuję się mamą z demencją, która jest po udarze, mini-udarach, innych problemach starczych i nie tylko, a do tego straciła wzrok, na skutek przepisanych leków. Musiałam zrezygnować z pracy, gdy mama oślepła, gdyż wymagała całodobowej opieki. Czy było/jest łatwo ? Zrezygnować praktycznie z własnego życia ? Dla mamy ktoś powie... ale moja mama nie była ciepłą, kochaną osobą...Dzieciństwo i dom rodzinny to smutny okres w moim życiu. Skąd taki heroizm ? Czasem sama się zastanawiam.
Nie zdołam wszystkiego przelać, co leży mi na sercu...za dużo tego.
Pamiętam, jak dostałam telefon, że mama miała udar. Sparaliżowało jej buzie i nie była w stanie mówić. Pomimo tego, przez kilka miesięcy jakoś się trzymała. A potem trach.... zmiana o 180 stopni. Przestała wychodzić z domu, gotować, nie chciała rozmawiać przez telefon. Jeszcze bardziej się zaniedbała...Zrobiła się bardzo agresywna. Zawsze była uparta i nie pozwalała sobie pomóc. Na opiekunke się nie zgodziła. Nigdy nie chciała obcych w domu. Ja za granicą, ciężko było ... Niestety jej stan był na tyle poważny, że na siłę zabrałam ją do szpitala. Wciąż pamiętam jak sanitariusze czekali, a ona nie chciała jechać. Oni ponaglali, że są inni, którzy czekają, a ja płakałam, bo wiedziałam, że jak ją zostawie to umrze. Nie obyło się bez szarpaniny i wołania pomocy . Potem wstyd w szpitalu i komentarze, że mama w takim stanie, zaniedbana, a dzieci za granicą. Jakby to miało jakieś znaczenie, czy Twój rodzic pozwoli sobie pomóc.Przykro mi było... całe życie odkąd pamiętam zajmowałam się domem i pomagałam rodzicom. Wyjechałam, ale nie uciekłam. Jeździłam kilka razy w roku, by "ogarnąć sprawy". Spałam u koleżanki, bo w domu nie było miejsca ani warunków dla mnie. A mimo to pomagałam... mamie i bratu, a wcześniej i tacie. Nikt po mnie nie wyjeżdżał, mama nie gotowała mi obiadów, nie wspierała mnie. Nie umiem więc sobie wytłumaczyć, że dziś mama jest chora, bo nigdy nie było łatwo. A jednak się staram...czasem muszę bardzo się starać, a czasem nie wychodzi, zabraknie cierpliwości, odezwą się nieprzespane noce i żale z przeszłości.
Rok temu ... to był horror. Kilkumiesięczny pobyt w szpitalach, zero pozytywnych efektów. Decyzja, zabieram mamę do domu, a raczej to co z niej zostało. Złośliwa, agresywna, wychudzona, bijąca i nie pozwalająca na nic kobieta.Pojawiły się odleżyny, bo w szpitalach nikt nie troszczył się, by mama chodziła.
Do tego w tym samym domu brat, bez pracy, środków do życia, ciężki przypadek...Wytrzymałam tylko kilka miesięcy. Mama znalazła się w domu opieki.
Zabrałam mamę z tego domu opieki, gdy dostałam anonimowe smsy, o tym co tam się wyprawia, gdy nikt obcy nie widzi. Mama znowu chodziła, jej stan się poprawił, więc przyjechała do mnie...
Nic nie było jednak tak jak myślałam. W nocy przychodziła, zapalała światło i mówiła, że jest głodna. Jadła łapczywie jakby bała się, że jej zabiore. Nie było wspólnych zakupów, spacerów...Ktoregoś razu zgubiłam ją...posadziłam ją na pufie w sklepie, bo nogi ją bolały. Straciłam ją z oczu na chwilę, i już jej nie było. Panika, bo przecież ona w obcym kraju, bez języka, bez telefonu, bo i tak nie umiała się posługiwać. Dostrzegłam ją jak oddalała sie chodnikiem...wyszła, bo myślała, że ją zostawiłam i kierowała się w stronę samochodu. Nie wiem jak przeszła prze ulicę, że samochód jej nie potrącił...
Pampersy jakoś ogarnięte, pozwala i sama się dopomina czasami. Mycie, a już mycie głowy to przeprawa, gdzie duża dawka mojej cierpliwości jest wymagana. Najgorsze jest spanie i utrata wzroku....Śpi w nocy jeden miesiąc, a potem się przestawia...od pełni do pełni księżyca. Staram się dostosować do jej rytmu, ale nie daje rady...nie potrafię przemawiać do niej łagodnie , o 5-tej nad ranem, gdy mam za sobą kilka nieprzespanych nocy. Ona potem śpi w dzień, ale ja mam obowiązki. I to ciągłe, ciągłe wołanie mojego imienia... Wiem, że woła mnie, bo się boi, gdyż nie widzi. A ja boję się, że nie dam rady....że pewnego dnia już nie znajdę siły, by wstać.
gość
11-11-2016, 23:58:44

Witam
Jest mi bardzo smutno łzy same cisną się do oczu.Mama moja dwa lata temu przeszła udar .Fizycznie nie wróciła już do pełnej sprawności, z uwagi na brak samodzielności zdecydowaliśmy z mężem że bierzemy mamę do siebie . Pracowałam jeszcze zawodowo zdarzało się że po przyjeździe z pracy zastałam mamę leżąca na podłodze bo się przewróciła i nie była w stanie sama wstać Dramat osobisty dla mnie bo jestem po wszczepieniu endoprotezy stawu biodrowego i mam całkowity zakaz dźwigania prócz tego nadmieniam że sami mamy córkę z porażeniem mózgowym dziecięcym w znacznym stopniu niepełnosprawną wymagającą stałej opieki drugiej osoby ,niezdolną do samodzielnej egzystencji, bez kontaktu słownego. Ostatnio mama moja po prawie miesięcznym pobycie w szpitalu całkowicie się tzw .cofnęła i przyjęła pozycje leżakowania . Karmienie , picie przez słomkę. wypróżnianie w pampersy dość obfite w luźnej konsystencji (nieswoiste zapalenie jelit) jednym słowem koszmar i rozpacz . Nie chce ćwiczyć ,jeść , siadać itd.Oboje z mężem ją przekładamy bo nawet nie chce przekręci się samodzielnie na bok. Do tego koszmarnie przykre słowa jakie wypowiada wobec nas że ja mordujemy i bijemy że nie chce tu być. Patrze na męża pomagam mu w przekładaniu mamy bo sam jest po dwóch zawałach i ogarnia mnie lęk o niego i strach jak długo wytrzymamy w tak specyficznej sytuacji , Chodzę i płacze chce mi się wyć w głos ale się powstrzymuje by mąż tego nie widział Martwi się o mnie bo przecież mamy jeszcze córkę do opieki. Rozdarta jestem całkowicie bo nie wiem co mam dalej robić.
gość
19-01-2017, 16:38:46

Szukałam jakichś informacji na temat zachowania babci i trafiłam na to forum, coraz bardziej podejrzewam o babci demencję. Babcia ma 85 lat, mieszka z nami (rodzice uznali że ona już nie może mieszkać sama) i jest po prostu nie do wytrzymania. Po kolei:
- Babcia zmienia zdanie co kilkanaście minut. Raz ma ochotę na cebularza i natychmiast trzeba iść jej kupić natomiast już po kupieniu mówi że nienawidzi cebuli. Trzy razy powie że nie jest głodna i nie chce obiadu po czym 5 minut po obiedzie przychodzi z pytaniem czemu jej nikt nie proponuje obiadu. Albo po prostu wyjada jedzenie z garnka. Domaga się by ją następnego dnia podwieźć do koleżanki bo ją nogi bolą i nie dojdzie, następnego dnia okazuje się że ona z tą koleżanką nie rozmawia od 3 lat i na pewno by do niej nie szła. 2 dni później umawia się z tą samą koleżanką na mszę. Przy przeprowadzce do nas domagała się by mieć własny zestaw kluczy bo "ona nie niewolnica ani więzień nasz i może sobie wychodzić gdzie chce i kiedy chce" po czym jak dostała klucza to była awantura że ona jest "prawie niewidoma" a my jeszcze każemy jej się kluczami posługiwać. Za każdym razem winna jestem ja bo nie traktuję jej z szacunkiem i zupełnie lekceważę jej potrzeby.
- Sąsiadka powiedziała jej dzień dobry? Pewnie chce znowu przyjść pożyczyć pieniądze (mimo że ta sąsiadka nigdy pieniędzy od nas nie pożyczała). Otworzyłam jej okno w pokoju? Chcę by babcia dostała zapalenia płuc i umarła bym mogła szybciej odziedziczyć po niej pieniądze. Ciotkę mieszkającą kilka ulic dalej babcia notorycznie podejrzewa o zakusy na jej mieszkanie. Jakiś miesiąc po mojej obronie dyplomu babcia wbiła sobie do głowy że tak naprawdę żadnej obrony nie było, mnie ze studiów wyrzucili a wszyscy ją tylko okłamują. Skąd ta teoria? Bo ona nie widziała dyplomu a skoro nie widziała to pewnie znaczy że go nie ma!" I zaczyna drążyć przez jak długi czas ona jest oszukiwana że ja chodzę na zajęcia a tak naprawdę szlajam się nie wiadomo gdzie."Widziała babcia dyplom bo przecież dałaś mi 200zł bym sobie kupiła coś w prezencie"."Tak? A może i tak było". I w tym momencie jest koniec tematu,babcia uznaje że wszystko jest już w porządku. Gdy pracowałam w tłumaczeniach (praca zdalna) babcia codziennie przychodziła i próbowała mnie złapać na "kłamstwie" - nie mam żadnej pracy, obijam się w domu a tłumaczenia wymyśliłam po to bym mogła dalej pasożytować na rodzinie. Codziennie przychodziła i szukała najdrobniejszej rzeczy która by tą teorię potwierdziła. Każdą sytuację, absolutnie każdą, babcia jest w stanie przedstawić jako atak na siebie.Ma bardzo roszczeniową postawę. Jak coś chce to musi to dostać natychmiast, w tej chwili. Nieważne że mamy inne plany albo mamy nie po drodze, musi być jak ona chce bo inaczej krzyczy że wyjdzie na ulicę i będzie opowiadać że ją zaniedbujemy albo że wyjdzie i nigdy nie wróci.
- Babcia jest nieustannie ciężko chora (nie ma dnia żeby ona nie narzekała jak bardzo ją coś boli i jak bardzo źle się czuje) ale kompletnie nie przejmuje się w sytuacji gdy ktoś inny jest chory. Ba, ona potrafi twierdzić że jest bardziej chora niż inni ale "nie będzie przecież zawracać głowy lekarzom". A w razie jak do lekarza już pójdzie, to absolutnie nie przejmuje się zaleceniami lekarza i nie bierze przepisanych leków. Albo bierze tak jak uważa albo tak jak brała sąsiadka. Była już u 8 lekarzy z "zapaleniem jelit", 8 lekarzy jej powiedziało że to wyłącznie wina fatalnej diety, braku ruchu i nadużywania suplementów diety. I dalej to samo. Ale jak ktoś inny jest chory, to w ogóle się tym nie przejmuje a wręcz podejrzewa o symulowanie. Jak poszłam na zwolnienie z uwag na ostre zapalenie zatok to powiedziała że mnie po powrocie pewnie wyrzucą z pracy za oszukiwanie.
- Nie używa gorącej wody z kranu (bo to kosztuje) tylko gotuje wodę w czajniku i jej używa np. do mycia naczyń. Gotuje jedzenie po czym zaraz je mrozi. Cały dzień ma zasłonięte zasłony w pokoju więc ciągle pali światło (bo latarnia za oknem jest za jasna i nie może przez nią spać). Nie pozwala niczego wyrzucić, nawet jak zapleśniałe bo "rodzice to nawet okruszyny chleba nie wyrzucili! ,trzeba wyrzucać jak ona nie patrzy. Włosy myje raz na tydzień albo rzadziej, za kąpiel uważa podmywanie się w balii. Gdy dostała szampon i płyn do kąpieli to dostałam kazanie o trwonieniu pieniędzy na zbytki. Zbytkami w jej mniemaniu jest wiele rzeczy, takich jak chociażby chleb razowy albo żółty ser (co nie oznacza że ona tych rzeczy nie zje). Potrafi wyjeść połowę lodówki na raz a potem twierdzi że to my marnujemy pieniądze. Sama nic nie kupuje. Nie można się z nią na nic umówić bo co chwilę zmienia zdanie. To że jednego dnia się na coś zgodziła, najpewniej oznacza że następnego dnia jej opinia zmieni się o 180 stopni. Chowa rzeczy a potem o nich zapomina albo nie pamięta gdzie one są i oskarża nas że złośliwie jej schowaliśmy/wyrzuciliśmy i mamy jej natychmiast oddać.
- Komentuje wszystko, od czyjegoś ubioru i wyglądu poprzez stan lodówki i szafek. Nawet jak przychodzi się do niej z jakąś dobrą wiadomością to ona zrobi wszystko by ją zohydzić. Nigdy jej nic nie odpowiada. Potrafi spędzić dobre kilkanaście minut wprost obsmarowując innych członków rodziny lub zmienić temat rozmowy tylko po to by rzucić jakąś kąśliwą uwagę.Gdy nie miałam pracy po obronie pracy na studiach, babcia nieustannie komentowała że pasożytuję na rodzinie, że jestem bezużyteczna i nikt normalny mnie nie zatrudni. Gdy dostałam pracę w tłumaczeniach, babcia była przekonana że tak naprawdę nie mam pracy tylko kłamię by dalej się obijać i codziennie szukała najdrobniejszego dowodu na to że ma rację. Gdy przestałam robić tłumaczenia, twierdziła że nie powinnam wychodzić z domu przed 15 bo sąsiedzi zobaczą że jestem nieudacznik i będą się ze mnie śmiać. Teraz jak mam pracę w biurze też jest nieszczęśliwa bo sądziła że będę pracować najwyżej na pół etatu żeby ona nie siedziała sama w domu bo się nudzi. Ale jednocześnie żeby płacili mi za cały etat. W momencie gdy ktoś jej zwróci uwagę ze sobie nie życzy, to babcia nagle jest bardzo zdziwiona że ktoś jest urażony i zaczyna lamentować że nikt jej nie szanuje , nikomu na niej nie zależy i że najlepiej by było jakby ona zmarła bo wszyscy tylko się nią zajmują by dostać po niej spadek. Taka sama reakcja jest gdy ktoś się na nią obrazi z powodu jej komentarzy, "przecież ona nic złego nie miała na myśli!". Natomiast jeśli ktoś odpowie jej tym samym, to wtedy jest foch na całego. Ogólnie babcia jest sprawna jak na swój wiek, jak ma ochotę to potrafi pojechać na zakupy do centrum handlowego i spędzić w nim kilka godzin, wszystkie negatywne komentarze na swój temat albo dyskusje usłyszy z drugiego końca pokoju i co nie trzeba to też zobaczy ale gdy się z nią rozmawia to trzeba kilkakrotnie jej coś powtarzać bo "nie słyszy" ("weź tak nie flejmocz bo ja nic nie rozumiem"). A nawet jak usłyszy to jakiś czas później twierdzi że nie słyszała. Twierdzi że jest praktycznie ślepa ale spędza połowę dnia stojąc przy oknie i komentując wszystko. Jak coś w jej pokoju jest przestawione to też od razu zauważy. Twierdzi że nie jest w stanie się sama poruszać i wymaga by jej wszystko przynosić ale może jednocześnie pojechać sama do apteki na drugim końcu miasta bo to jest jedyna apteka jaką "lubi".
Rodzice pielęgniarki zatrudnić nie chcą (bo babcia się obrazi i zrobi jej i nam piekło w domu), o domu opieki nie ma mowy ("co powiedzą sąsiedzi") i praktycznie ustępują jej we wszystkim i pozwalają jej robić co jej się podoba, "dla świętego spokoju". Już naprawdę nie wiem czy to jest tylko tkz. "starcza złośliwość" czy ona faktycznie nie pamięta tego co mówiła/robiła kilkanaście minut i w ogóle nie jest świadoma tego że np. dzień wcześniej powiedziała że mnie nienawidzi, że jestem najgorszą osobą w tej rodzinie i że jestem potworem i oszustką.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: