Biorę clonazepam od ponad 10 lat. Ostatnie 3 lata to dawka 1mg. Biorę ją zaraz po obudzeniu. Po 1 godzinie zaczyna działać i jest błogo. Działa około 4-6 godzin (zależy to od mojego samopoczucia). W godzinach 16:00 - 18:00 strasznie boli mnie głowa i źle się czuję. Wieczorem tak po 21:00 jest ok, jestem wyluzowany i niczym się nie przejmuję. Kiedyś zapomniałem wziąć clonazepamu i dręczyła mnie myśl czy wziąłem czy nie i czułem się świetnie, bo myślałem że wziałem a nie wziąłem. Mam mimowolne
tiki, które z czasem (mam 25 lat) zanikają. Neurolog proponowała mi Haloperidol, ale okazało się że jest to jeszcze większa "siekiera" niż clonazepam. Clonazepam nie działa źle na żołądek. Zawsze mam przy sobie 1mg. Pracuję wśród ludzi, którzy pewnie się domyślają, że coś ze mną nie tak. Jak nie wezmę leku to nie mogę się skoncentrować, źle się czuję i mam ochotę się schować przed ludźmi i iść spać. Chciałbym zejść z tego leku, ale boję się że może być jeszcze gorzej, a jak na razie jest dobrze. Dla pocieszenia innych skończyłem studia wyższe, pracuję, jeżdżę samochodem i właściwie nie czuję się źle z tego powodu, że go biorę. Bardzo dużo daje mi wiara w Boga. Jeśli ktoś nie wierzy w Boga, niech wierzy że nie jest chory i że inni mają gorzej. Ja cieszę się z każdego dnia. Pamiętam dzień jak wracałem do domu pociągiem i nie wziąłem tabletki, bo nie miałem jej przy sobie. Mój umysł był wtedy czysty i jasny. Jak biorę ten lek to jest czysty, ale nie tak jak bez niego. Nie palę i nie piję, ale kiedyś piłem po kilku godzinach od wzięcia leku i było super, zero bólu. Ale to normalne, tak działa alkohol. Ogólnie muszę być zawsze czymś zajęty, mój mózg musi pracować i nie lubię siedzieć bezczynnie, bo czuję że się marnuje.