Kasiu, jest jakaś prawda w tym co napisałaś. Chyba najwięksi twardziele potrzbują nieraz odkręcić wentyl i spuścić nadmiar emocji żeby nie rozerwało od środka.
Bogna widzę, że łączy nas wiele-przeszłość małżeńska jakże mi znana ale tą traumę pokonałam z pdniesioną głową choć to co zostało zablokowane pewnie też ruszyło w momencie kolejnych przykrych doznań.
Ja nie wybroniłam się od antydepresantów i z okresowymi przerwami są mi wsparciem.Nawroty bywają równie burzliwe jak początek depresji. Uznałyśmy z moją doktor że zakręty życiowe zdrowotne,zawodowe nie są dobrym czasem na redukcję leczenia. U mnie do kłębowiska mysli dochodzi niepewność bytu zawodowego. Wkrótce mój szpital przechodzi transformację i stanie się spółką.
Kto wie czy będe miała gdzie wrócić po zwolnieniu.
Staram się nie wybiegać z planami bo życie pisze nieprzewidywalne scenariusze, niemniej wiszące ryzyko też daje podświadomie po głowie. Staram się nie mocować z sytuacjami na które nie mam wpływy ale to bywa silniejsze od racjonalnego myślenia.
Bogna co do działań psychologów mam takie samo odczucie.
Tak mnie wzięło na wynurzenia bo tu gdzie każdy z nas mocuje się z życiem w różnym zakresie można nabrać większego dystansu do własnych problemów. Jeden poda dłoń, inny ,,kopnie'' na rozpęd i ustawi do pionu.
Dla mnie wiadro zimnej wody i przyjacielski uścisk zdziałają więcej niż wyuczone teorie zawodowców.
Mam cudowną,troskliwą trójkę dorosłych dzieci i dwóch malutkich Krasnali które budzą mnie z apatii jeśli takowa dopadnie.
Wspierające rodzeństwo,które znając moją aktywność porządkuje moje priorytety. A to trudne zadanie bo dotychczas ja sama stawiałam się na .....X pozycji.Taki syndrom matki, babci, córki,koleżanki niełatwo skorygować ale chyba wiele/u z pośród nas ma takie zapędy
Weekend spędzam w domu rodzinnym na przedmieściu, dopieszczona przez rodzinę.
Bogna, bardzo,bardzo dziękuję za zaproszenie.
Kto wie,ale chyba lepiej gdyby miało się ziścić jak już stabilnie stanę na dwóch nogach i duchowo i fizycznie
Uwielbiam spacery a na aktualnych,, 4 nogach'' to jeszcze za trudne wyzwanie a i na leżaczku fajniej jest chłodne piwko w cieniu pić radośnie niż obarczać nawet najżyczliwszą osobę skwaszoną miną.
mój nastrój od wczoraj przeszdł taką metamorfozę jak te buźki.
Pozwoliliście mi wytrzeć oczy o Wasze rękawy i zaburzyć sobotni spokój smutami. Dzięki wszystkim
W najbliższą niedzielę rozpoczynam rehabilitację szpitalną w Inowroclawiu. Strona obiektu jest bardzo zachęcająca i jeśli real okaże się równie profesjonalny to wrócę jak nówka sztuka
Bogusiu-Pawiku jesteś tydzień po OPERACJI !!!
Mądrala jestem, nie dalej jak wczoraj sama wylewałam żale po dwóch tygodniach od wychapnia sporych kawałków własnej kości.
Bogusiu,przez długi czas przestrzenie z dyskopatią były zwężone,teraz nastały tam jakby nowe warunki anatomiczne-troszkę,,rośniemy'' po zainstalowaniu implantów. Ucisnięte nerwy muszą się zregenerować. Nie poganiaj czasu.Jeżeli jakaś czynność przysparza Ci dolegliwości to odpuść ją.
Nie staraj się na siłę wrócić do poprzedniego trybu życia bo nie jesteś jego niewolnikiem(tralala,Z. mądrala )
Powolutku każdy dzień, nieraz może tydzień będzie Ci pozwalał na coraz więcej.
Do czytania,pisania wybieraj jak najbardziej ergonomiczną pozycję.
Pisząc na komputerze pochylasz głowę-może to jest przyczyną, może wyciągnięta ręka do klawitury.
Znasz mój przypadek.Nerw jako super delikatna ,,struna'' potrafi zagrać jak mu się podoba.
Odpoczywaj, ćwicz palec wskazujący jak masz odpowiedni nastrój spotykaj się z przyjaznymi osobami zeby uciekać myślami od zaszłych przeżyć a szyja odwdzięczy Ci się za cierpliwość.
Rozważania czy kolejny pozom nie płata Ci figla narazie wyrzuć z głowy. Bogusiu, przyjmij do wiadomości,że operacja była zrobiona wedle najlepszych założeń i ma Ci przynieść ulgę.
Z życzę fajnego dnia.
Nad Warszawaą burzowo, może będzie czym oddychać. Z