Do AnkaJ - jak to zrobić? - normalnie, normalnie. Jeśli oglądniemy się za siebie, to zobaczymy pewne okresy życia, które były, fajnie nam było z nimi, potem w naturalny sposób się zakończyły. Teraz jesteśmy w następnym okresie, tylko on sie nie zaczął jakoś naturalnie, tylko z przyspieszeniem i tylko z tym musimy sobie dać radę - musimy szybko zweryfikować znajomych i przyjaciól, nie rozwodzić się nad tym, że nie stanęli na wysokości zadania, choć bardzo na to liczyliśmy, ale będą następni, którzy dadzą radę, musimy zweryfikować swoje wartości i to co jest dla nas ważne, czy płochość, szmaty i fety, czy bardziej walka o życie kochanej naszej osoby i jeśli dokonamy wyboru, to tego się trzymajmy, to da nam siłę i moc przetrwania i wytrwania w dążeniu do naszego celu. Nie da rady ten kto jedną nogą jest w tym co było, a drugą w tym co jest. Nie pozwalajcie swoim bliskim też za szbko godzić się z przejściem na drugą stronę, to nie tak. Tylko wtedy, kiedy sami będą chcieli, tylko wtedy, ale też im o tym nie mówcie, tylko bądżcie z nimi, dajcie im spokój i oparcie w spokoju, trzymajcie ich wtedy za rękę, żeby wiedzieli,że nie są sami, tylko tyle. Mój Jacek, kiedy był jeszcze zdrowy, to mówił, że wytatułuje sobie na piersi "nie reanimować", ale tego nie zrobił i go zreanimowali wbrew nawet nauce i co? i gdyby nie chciał żyć, to by nie żył, bo wszystko było przeciwko jego życiu - czas niedotlenienia, ciśnienie środczaszkowe, według nauki, to nie miał prawa żyć, a jednak żyje i bardzo powoli, ale wraca. I wytłumaczcie mi jak to jest, kiedy był zdrowy, to by tak nie chciał żyć, a kiedy jest chory, to się stara, bardzo stara, żeby żyć, widzę u niego ogromą determinację i wolę walki o to życie, które przecież każdy z nas ma jedno. Myślę, że musimy ich zagrzewać do walki, wskazywać im kierunek walki o zdrowie. Czasami skarżycie się, że Wasi chorzy nie chcą ćwiczyć / bo ich napewno bardzo to boli/, nie chcą przełykać, bo ich to też boli, myślę, że boli bardzo i Jacka, ale wtedy mówię mu - przecież wiesz, że robię to dlatego, żebyś wrócił do zdrowia, sam wiesz, że tak właśnie trzeba robić, bo przecież jesteś lekarzem i wiesz co trzeba robić i on to robi, widzę, że ma trudności, że go boli, ale to robi, więc chce żyć. Dlatego też myślę, że Jacek ma zachowaną świadomość, że zdaje sobie sprawę w jakiej jest sytuacji, a jednak chce żyć i ja mu w tym pomagam. Pozdrawiam - Marychaj