Bidusia, będziesz operowana przez zespół z Szaserów. Jeżeli nic się nie zmieniło od moich czasów, to pooperacyjnie jest zakładany kołnierz (czy wiesz coś na ten temat?) To jest pewien dyskomfort ale jednocześnie poczucie bezpieczeństwa w pierwszych tygodniach po operacji.
Nie ma wskazań do leżenia plackiem. Polegiwać trzeba tyle, żeby dać odpocząć mięśniom, przewietrzyć szyję z odpiętym kołnierzem. Jeżeli mąż jest pomocny, to daj sobie 2-3 tygodnie całkowitego luzu, tak żeby się odprężyć, nauczyć funkcjonować z czasowymi ograniczeniami, odreagować stres okołooperacyjny. Nie stawiaj sobie wyzwań do koniecznego wypełnienia. Jeżeli będziesz dobrze obstawiona p. bólowymi, a może też być tak, że nie będziesz ich wymagała, to spokojnie, niemalże od początku możesz przygotowywać posiłki tylko bez nawalania tłuczkiem po kotletach i ręcznego zagniatania ciasta np. na pierogi. Jakieś drobne kurze i krótkie prasowanie też krzywdy Ci nie uczynią.
Organizm sam podpowiada kiedy i co można sobie dokładać.
Spacerować możesz od razu, tylko z uwagą na ewentualną ślizgawicę, żeby się nie wyrżnąć, wszak to wczesna zima będzie. Przy stole możesz biesiadować do woli. Jak poczujesz że mięśnie karku są napięte, to relaksuj się na leżąco.
Niektórym pewną trudność sprawia mycie głowy po operacji. Jeżeli w kabinie prysznicowej, to spokojnie dasz radę sama, chyba że będą Ci drętwiały uniesione ręce. Trzeba tylko pamiętać żeby cały czas trzymać głowę w pionie. Jeżeli będziesz miała duże obawy, że nie utrzymasz głowy w takiej pozycji, to możesz myć w kołnierzu a po kąpieli, zdjąć, położyć się a kołnierz dać mężowi do wysuszenia. Nie obawiaj się zamoczenia rany pooperacyjnej. Jeżeli nie wykazuje oznak stanu zapalnego (zaczerwienienie, wyraźny obrzęk) to nic jej woda złego nie uczyni. Przy braku wprawy podczas zmiany opatrunku dobrze żeby ktoś Ci pomógł. Wystarczy zdezynfekować octeniseptem, troszkę powietrzyć i założyć suchy gazik.
O powikłaniach staraj się nie myśleć, bo idąc tym tropem to można następnego dnia nie doczekać, potknąć się na chodniku i rąbnąć skutecznie głową albo trafić na pasach na pirata drogowego tudzież zaliczyć całą masę potencjalnie śmiertelnych zdarzeń.
Decydujesz się na operację, żeby uniknąć możliwego kalectwa i takiej myśli się trzymaj.
Bidusia, na przedoperacyjnego pietra nie ma mocnych, najodważniejszych z lekka łapie ale jak widzisz po zamieszczonych tu wpisach wszyscy przeżyli i mają się dobrze. Coś tam na początku może pobolewać, może nadal trochę drętwieć czy sprawiać niewygodę ale czas jest tu najlepszym lekiem.
Jeżeli byłbyś zainteresowana pooperacyjną rehabilitacją szpitalną to poproś żeby wystawili Ci skierowanie razem z wypisem. Tu gdzie obecnie przebywa Lucy, przyznają taką rehabilitację ok. 6 miesięcy po operacji. Pytaj o wszystko co Ci wyobraźnia podpowie. Będę zaglądała, Lucy w pogotowiu, inni po pewnie też coś podpowiedzą, może Kawo wpadnie ze swoim luzackim poczuciem humoru to Cię postawi do pionu:)