Witajcie.
Podzielę się z wami nowym doświadczeniem, bo może być pomocne.
Byłam na spacerze z psem. Owczarek niemiecki 3 lata. Chodzi w kagańcu, chociaż nie jest agresywny dla ludzi ale uwielbia wchodzić w bijatyki z innymi psami. Ja też jestem spokojna, że mój pies nikomu krzywdy nie zrobi. No i tak sobie szliśmy pustą ścieżką, on około 30m przede mną, aż tu nagle znienacka z jednego domku wyszła babka z innym owczarkiem. Mój się rzucił gonić owczarka, ja się rzuciłam gonić mojego psa. To znaczy góra mnie pobiegła ale nogi zostały, zrobiłam może 2 szybsze kroki spacerowe. Nie wiem jakim cudem w końcu złapałam równowagę, bo kilka metrów szykowałam się do wielkiej „gleby”. Jakoś się udało. Psa złapałam ale ponieważ jestem specjalistką od paniki, już miałam kilka możliwych wytłumaczeń tego co mi się stało – oczywiście wszystkie były związane z jakimiś zaburzeniami rdzenia. Już mi włosy stały na głowie ze strachu, na szczęście po około 2-3 minutach zadzwoniła moja koleżanka ze szpitala. No i okazało się, że ona ma lekkie
zaburzenia równowagi od czasu operacji i rozmawiała o tym z lekarzem, który tłumaczył jej, że takie rzeczy mogą się jakiś czas utrzymywać i są NORMALNE bo wiążą się z zaburzeniem ciśnienia w kanale kręgowym przez operacje. To się stopniowo wyrówna i przejdzie. Ona mi tłumaczyła, że pewnie u mnie też się stało cos w tym stylu, że przy tak szybkiej zmianie ze spaceru do biegu, cos nie zaskoczyło bo jeszcze nie ma wyrównanych ciśnień.
Potem już na spokojnie zaczęłam sprawdzać, czy potrafię podbiegać, dreptać stopami – wszystko umiałam. Teraz to już nawet myślę, że i zdrowy człowiek jak z zaskoczenia próbuje nagle biec to też może się wywrócić i nie wyrobić nogami ale sami wiecie jak działa psychika.
Tak więc miałam trochę emocji.
A łobuz będzie chodził na smyczy przynajmniej przez 3 następne miesiące.
Asia