Elu
Od kilku lat prywatnie co jakiś czas korzystałam z pomocy rehabilitanta.Robił mi masaże i uczył ćwiczeń na kręgosłup .Facet nie jest głupi bo jest konsultantem wojewódzkim rehabilitacji.
Też mi mówi że nie jestem jeszcze "operacyjna" i że takich jak ja jeszcze sie nie kroi bo po operacji nie zawsze jest dobrze. Ćwiczenia jednak mi ograniczył do kilku zaledwie.
Ja mam niepokojące mrowienia rąk i nóg, bólu właściwie nie odczuwam a jeśli to rzadko .
Bardziej jednak jestem umęczona psychicznie . Mam problemy ze snem , z nerwicą a może i nawet depresję .
Wiemy wszyscy że operacja nie leczy kręgosłupa , szczególnie jeśli jest zespolenie kręgów. To tylko nieudolna próba.
Szukam rozwiązania którego praktycznie nie ma. Chcę walczyć o zdrowie i radość życia ale dochodzę co jakiś czas do przekonania że medycyna jest do bani .
Myśl o ograniczeniach po operacji , tych już na zawsze nie na kilka miesięcy też mnie przerasta.
Z drugiej jednak strony jakieś wyjście z tego złego kręgu musi się znaleźć.To chyba swego rodzaju odpowiednik twojej wiary w cud.
Trudno jest przyjąć wiadomość o swoim złym stanie zdrowia i z nią żyć szczęśliwie. Nieraz może lepiej o chorobie nie wiedzieć .
Mam problem zaakceptowania siebie jako osoby chorej , z ograniczeniami .Zawsze wszyskim w życiu jakoś tam kierowałam a tu bęc i co dalej ? Gdzie jest to dobre wyjście ?
Ktoś kiedyś powiedział (jakiś psycholog ) , że człowiek zaczyna niszczyć sam siebie gdy nie umie zniszczyć przeszkody którą napotkał .
Elu i wy wszyscy zaprzyjaźnieni z Panią D napiszcie coś na przekór moim przekonaniom, jakąś myśl , wątek w przeciwnym kierunku niż moje szaro-czarne nastroje.Będę wdzięczna .
Karolina