Witajcie szyjki !!
Nic nie piszę ale jestem obecna i czytam Wasze posty.
Może się przypomnę. Jestem po wszczepieniu 2 implantów i stabilizacji kręgosłupa szyjnego. Operację miałam 9.03.
Czuję się teraz bardzo dobrze i czasem myślę, że ta moja choroba to był zły sen. Wszystkie objawy mi przeszły.
Pierwsza noc po zabiegu to był koszmar, dostałam środek narkotyczny Dolargan i żałowałam że o niego poprosiłam.
Miałam
zawroty głowy i nudności. Myślę,że z bólem na pewno poradziłabym sobie ale strach że może mnie bardzo boleć .
Nie jest to tak wielki ból. trzeba się tylko nauczyć obracania i wstawania. Rano przyszła rehabilitantka i pokazała mi jak to robić. Na drugi dzień już wstawałam i byłam w szoku bo wszystkie objawy korzeniowe ustąpiły, czułam tylko ciężar na karku i pobolewania przy ruchach.
Dzisiaj minęły 2 miesiące od zabiegu i na prawdę nie warto się męczyć. Teraz medycyna idzie na przód i mamy coraz lepszych lekarzy fachowców którzy muszą się kształcić i zdobywać wiedzę , żeby istnieć przy tej konkurencji.
Wczoraj byłam na komisji ZUS, bo składałam wniosek na rehabilitację. Bardzo miła pani doktor - przyjazna. Przyznała mi na 5 miesięcy i kazała składać ponownie to wówczas wyśle mnie na rehabilitację z prewencji ZUS. Stwierdziła , że dopiero po pół roku mogę poćwiczyć a
to dlatego żeby czegoś nie zepsuć. Takie też zalecenia usłyszałam od neurochirurga na konsultacji już po operacji. Był bardzo zadowolony z efektów.
Mam prowadzić oszczędzający tryb życia i cieszyć się tym co osiągnięto.
20 maja idę jeszcze na rezonans odcinka piersiowego i lędżwiowego.
Pozdrawiam wszystkich gorąco!!