Reklama:

DYSKOPATIA KRĘGOSŁUPA SZYJNEGO A OPERACJA (29017)

Forum: Dyskopatia kręgosłupa

Forumowiczka
07-09-2009, 10:45:00

Po prostu nie mogłam oprzeć się pokusie zajęcia numeru 2000.





Spinka
Spinka
gość
07-09-2009, 11:03:00

Amadobo - napisałaś: ślubny zaraz przychodzi, a była 8 rano...hmmm, nie chcę pytać gdzie był w nocy
Co do psa sąsiadów...pożyczyć Ci na kilka dni mojego pupilka???zeżre boksera...i nawet sąsiadów (bojowy jest - niestety), ale sprawa będzie załatwiona

Bartuzi - w wieku 13 lat (matko to już w ubiegłym stuleciu) miałam kompresyjne złamanie dwóch kręgów piersiowych - zrośnięte, to wypad, żadnej profilaktyki.
W 2003 r. dopadł mnie lędźwiowy, RTG, wizyta u ortopedy, niby nic, miesiąc na zwolnieniu...a w rezonansie z 2009 wyszło stare złamanie blaszki z przepukliną dotrzonową - i ja możemy mówić o profilaktyce, jak niektórzy lekarze nie są w stanie zauważyć świeżego złamania (to był Szpital Bródnowski mający dobrych ortopedów)

Spinka - Ty może i nie jesteś ptaszkiem, ale chyba z ptaszkiem masz coś do czynienia, co???
Co do spotkania, to zabierzmy swoje rezonanse, będzie wesoło, buuuahahahahahaha już mi się gęba śmieje

Gosieńko - a co Cię obchodzi Twoje chrapanie, przecież jak śpisz, to nie słyszysz , no chyba, że sama siebie budziłaś
Mam pytanie co do Campa, nosiłaś go po operacji przez 2 m-ce?, a kiedy miałaś kontrolę, na której pozwolono Ci go zdjąć? i nie kazali Ci odzwyczajać się jakoś powolutku?

Renata
gość
07-09-2009, 11:11:00

Emilko,
w lipcu konsultował mnie Artur Fuchs i on kazał natychmiast na operację.
W Marciniaku byłam operowana przez Pawła Jabłońskiego. Nie chcę pisać dlaczego nie lubię tego faceta, chyba że na priv. Pobyt na tym oddziale to był horror, inaczej tego nie nazwę. Wyszłam z niego w ciężkiej depresji i z głebokim urazem. Mam porównanie tego szpitala z ortopedią na Ołbińskiej, w którym miałam 6 zabiegów i lepiej zamilknąc litościwie nad "Marciniakiem".
Lekarz, który mnie operował, do niedawna pracowal w Wałbrzychu, teraz znowu grasuje w Marciniaku.
Dr Druszczowi mój przypadek wstępnie opisał ortopeda ze Świdnicy /byłam tam trzy mies. temu na rehabilitacji/ a na konsultacji byłam u niego w Walbrzychu, po drodze do domu z oddziału rehabilitacyjnego. O ile wiem, to dr Druszcz przyjmuje w Wałbrzychu na Klonowej i gdzieś we Wrocławiu. Jęsli chodzi o kontaklt z nim, to mnie ujął tym, że jest rzeczowy, odpowiada na wszystykie, nawet głupie, pytania. No i to, że powiedział, że jak się znajdę na oddziale, to się spotkamy i on mi szczegółowo wyjaśni co mi chce zrobić i zaproponuje kilka rozwiązań problemu. Od Jabłońskiego nie mogłam się dowiedzieć nawet co mi w tym kręgosłupie porobili, nie zlecil kontrolnych badań po operacji i dopiero po dwóch latach dowiedziałam sie jaki był zakres zabiegu.
Jeśli planujesz jakieś zabiegi na kręgosłupie, omijaj Wrocław /wszystkie trzy oddziały/szerokim łukiem!!!!!!
to ja, Ania znana jako amadobo
gość
07-09-2009, 11:12:00

Marttka - pytasz o kontrolny rezonans, hmmm to chyba zależy od ośrodka...mnie po operacji nie robili, nie kazali i wszystko na NIE, mimo, że jest przeczulica (coraz mniejsza, całe szczęście)
Napisałam do internetowego lekarza, na naszym forum, przedstawiłam rezonanse i...Pani była zszokowana, że operowano mnie na podstawie rezonansu SPRZED ROKU, że nie zrobiono mi nowego przed samą operacją...pewnie w ramach cięć budżetowych
Wszystkiego dowiesz się od lekarza prowadzącego (chyba nie wierzę w to, co mówię, hihihi)
Renata
gość
07-09-2009, 11:14:00

Witam wszystkich !!!!!!!!
Spineczko super pomysł dopisuje się do listy na spotkanie Dorota(ADA) :Spotkanie:

1. Zosia
2. Spinka
3. Renata (renbaz)
4. Dorota
5.Dorota(ADA)
teraz zamyka się pierwsza piątka, wprawdzie nie znam dobrego lokalu w śródmieściu ale zasięgnę języka. Termin koniec października początek listopada mi odpowiada, może już pozwolą ściągnąć mi kołnierz.
Mam pytanie do noszących Campa, czy nie mieliście problemów z odparzeniami ciała po kołnierzem. Mi w szpitalu kazali podkładać chusteczki nawilżone ale nie jeszcze bardziej uwrażliwiały mija i tak wrażliwą skórę i mam odparzenia .Jak sobie z tym radzicie?.Pozdrawiam.ADA
gość
07-09-2009, 11:19:00

Gosieńko!!!!
Dziękuję Ci za słowa wsparcie jest nadzieja , że jak ściągnę Camp to przestanę chrapać.Niestety to jest okropne słyszeć własne chrapanie, szczerze współczuję mojemu mężowi bo dzielnie to znosi i nie opuścił miejsca spania może nie będę tego komentować.ADA
gość
07-09-2009, 11:23:00

Renatko,
nie zajrzałam do Twojego postu dogłębnie


Otóż ślubny mój przebywał na dyzurze. Jest emerytem i za cholerę nie chce pracować na tej emeryturze w szkole, chociaż ciągle mu spokoju nie dają, bo to bobry fachowiec jest. Otóż przyjął on odpowiedzialna posadę związaną z lotnictwem, oględnie mówiąc jest parkingowym na lotnisku. Praca to fajna /jego szefową jest absolwentka filologii polskiej i czasem sobie wspominamy/, bo pozwolili mu brać 24 godzinne dyżury, no i najważniejsze - często mnie w domu nie ma - wtedy może brać do pracy psa.
Jesli chodzi o psa, to wygląda na pluszowego misia ale szczękę ma jak aligator i ja się nie boję, że on od boksera oberwie, tylko że boksera zje To terier walijski po bardzo ostrym ojcu, wyrośnięty i "napakowany" i jako jedyny z miotu ma iście diabli charakter. A jak idę z nim sama, to ten czort czuje się w obowiązku mnie przed wszystkim bronić.
Poza tym ja się tak nie bawię. Wy na spotkanie a ja co? Za daleko
to ja, Ania znana jako amadobo
Forumowiczka
07-09-2009, 11:35:00

07-09-2009 o 13:03, gość :
Spinka - Ty może i nie jesteś ptaszkiem, ale chyba z ptaszkiem masz coś do czynienia, co??? Co do spotkania, to zabierzmy swoje rezonanse, będzie wesoło, buuuahahahahahaha już mi się gęba śmieje
Renata

Mam do czynienia. Owszem. Odhaczam czasem. Ale czasem się nie da... odhaczyć .

Rezonanse? Dobra. Zabiorę. Przybędę z odpowiednio dużą reklamówką . Wezmę też książki science fiction, o których dyskutowaliśmy wcześniej. Nawet jeśli nie poczytamy, to obejrzycie okładki... Są fantastyczne oczywiście .

amadobo - przyjedź ... może pociągiem? Czy z Wrocławia do Warszawy za długa podróż dla Ciebie? Bo Ty z Wrocławia jesteś, tak? Tylko nie pamiętam, kiedy Twoja operacja...
Spinka
Spinka
gość
07-09-2009, 11:41:00

Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację.
Podszedł do gościa z rybami i mówi:
- Oj, jaka piękna, duża ryba!
Sprzedawca na to:
- Pięknego *** złapałem, co?
Ksiądz się obruszył:
- Panie, ja wszystko rozumiem - piękna duża ryba, ale żeby zaraz przy księdzu takie epitety wstyd!
Sprzedawca wyjaśnia:
- Ale proszę księdza - *** to jest nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg.
- Aaa no to w porządku. Poproszę tego ***. Przygotuję go na kolację z biskupem.
Przychodzi ksiądz na parafię pokazuje rybę siostrze zakonnej.
Zakonnica:
- O jaka piękna duża ryba.
A ksiądz na to:
- Ładnego *** kupiłem, co?
Zakonnica:
- Ale co ksiądz - takie słownictwo?
A ksiądz wyjaśnia, że to ta ryba się nazywa *** - tak jak inne, płoć czy szczupak.
- Aaaa. to rozumiem.
Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała *** na kolację z biskupem.
Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu wchodzi kucharka.
- O jaka piękna duża ryba - mówi kucharka.
Siostra na to:
- Piękny ***, prawda?
- Ależ co siostra? Nie poznaję! - obrusza się kucharka.
A siostra, że ta ryba się nazywa *** - tak jak inne się nazywają, karp czy lin.
Siostra kazała przygotować *** na kolację z biskupem. Wieczorem przyjeżdża biskup, siada przy stole z księdzem i zakonnicą. Kucharka wnosi główne danie - rybę.
Ksiądz biskup:
- Jaka piękna, duża ryba!
Na to proboszcz:
To ja tego *** znalazłem i kupiłem.
Odzywa się zakonnica:
- A ja tego *** skrobałam.
Na to włącza się kucharka:
- A ja tego *** usmażyłam i przyrządziłam.
Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi:
- ***, widzę, że tu sami swoi!

Pozdrawiam Irek

gość
07-09-2009, 11:46:00

Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację.
Podszedł do gościa z rybami i mówi:
- Oj, jaka piękna, duża ryba!
Sprzedawca na to:
- Pięknego ***.... złapałem, co?
Ksiądz się obruszył:
- Panie, ja wszystko rozumiem - piękna duża ryba, ale żeby zaraz przy księdzu takie epitety wstyd!
Sprzedawca wyjaśnia:
- Ale proszę księdza - ***... to jest nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg.
- Aaa no to w porządku. Poproszę tego ***.... Przygotuję go na kolację z biskupem.
Przychodzi ksiądz na parafię pokazuje rybę siostrze zakonnej.
Zakonnica:
- O jaka piękna duża ryba.
A ksiądz na to:
- Ładnego ***.... kupiłem, co?
Zakonnica:
- Ale co ksiądz - takie słownictwo?
A ksiądz wyjaśnia, że to ta ryba się nazywa ***... - tak jak inne, płoć czy szczupak.
- Aaaa. to rozumiem.
Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała ***.... na kolację z biskupem.
Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu wchodzi kucharka.
- O jaka piękna duża ryba - mówi kucharka.
Siostra na to:
- Piękny ***..., prawda?
- Ależ co siostra? Nie poznaję! - obrusza się kucharka.
A siostra, że ta ryba się nazywa ***... - tak jak inne się nazywają, karp czy lin.
Siostra kazała przygotować ***... na kolację z biskupem. Wieczorem przyjeżdża biskup, siada przy stole z księdzem i zakonnicą. Kucharka wnosi główne danie - rybę.
Ksiądz biskup:
- Jaka piękna, duża ryba!
Na to proboszcz:
To ja tego ***... znalazłem i kupiłem.
Odzywa się zakonnica:
- A ja tego ***.... skrobałam.
Na to włącza się kucharka:
- A ja tego ***.... usmażyłam i przyrządziłam.
Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi:
- Kur.., widzę, że tu sami swoi!

krak62

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: