Witam
Widzę ,że anestezjologia z reanimacją to kolejna ,,szyjkowa''branża po nauczycielkach.
Marysiu, ja jestem po dwóch operacjach z łączną stabilizacją na poziomach C 4-5-6-7
Radziłabym z doświadczenia przygotować się do myśli o dłuższej rekonwalescencji.
Ja po pierwszej operacji zawaliłam przez nadmierny optymizm jesli chodzi o kondycję.
Aktualnie pracuję w anestezjologii i innej opcji sobie nie wyobrażam. Natomiast bagaż doświadczeń przywrócił mi zdrowy rozsądek w trosce o zdrowie.
Mam orzeczoną niepełnosprawność (stopień umiarkowany) Daje mi to pewne ulgi. Zrezygnowałam z pracy w dyżurach podczas których częściej jesteśmy narażone na ekstremalne sytuacje.
Bazując na niepełnosprawności ale przede wszystkim na życzliwości współpracowników nie biorę udziału w przekładaniu pacjentów co poprzednio odbijało się pogorszeniem samopoczucia.
Systematycznie poddaję się
rehabilitacji a przynajmniej raz w roku jestem w szpitalu rehabilitacyjnym gdzie poddaję się ,,całkowitej odnowie" i znowymi siłami wracam do pracy.
Radzę Ci nie wybiegaj zbyt daleko w przyszłość.
Samopoczucie samo Ci podpowie na ile wysiłku możesz sobie z czasem pozwolić.
OIT zdecydowanie odpada z powodów o jakich pisała Ewa,natomiast anestezjologia przy drobnej modyfikacji i poprawnym samopoczuciu jest w zasięgu możliwości
Spędzamy ze Spinką czas pławiąc się w buskich siarkach
Pozdrawiamy wiosennie wszystkie Szyjki
Z.