Witam,witam wszystkich serdecznie z dolnego śląska.Wieści dobre i złe. Dobre już wiadomo kto się urodzi mojej córce będzie WNUK( mały norek).Złe: mąż jest w hospicjum,bóle nóg były już nie do wytrzymania ,leki zażywane w domu niestety nie działały.Odebrałam w czwartek 30.01 wynik męża TK i niestety załamałam się są przerzuty do kości,do płuc,do otrzewnej do miednicy i węzłów chłonnych.Na szczęście trafił do hospicjum tam zapanowali w miarę nad bólem,puki co bez chemii.Może zaczną leczenie we wtorek 11.02 jeśli nie będzie bólu nóg,który pojawia się za każdym razem jak mąż schodzi z łóżka do toalety,pomimo przesiadki na wózek ,bo tak go wożę do WC.Mnie szyja boli czasami bardzo ,ale nie myślę o tym dopiero w domu jak odsypiam ,bo co druga noc śpię w hospicjum z mężem w sali.Pewnie jest to wynik stresu i tego że pielęgnuje męża choć są panie pielęgniarki,które zrobią to bardzo chętnie,ale wiem że jak ja to robię mąż ma komfort psychiczny,a ja robię wszystko żeby czuł się jak najlepiej .Cieszy mnie Jego ogromny apetyt,nigdy nie widziałam żeby tyle jadł,ale pani doktor Paluch(przecudowny człowiek i lekarz też po walce z rakiem ,dzięki Niej powstało to hospicjum)mówi że to bardzo dobrze bo będzie miał siłę na walkę z rakiem i czeka Go radykalniejsze leczenie chemia.Mąż jest dla mnie całym światem.Moja rodzina jest dla mnie całym wszechświatem,bez Nich nic by nie miało sensu i znaczenia.Córki są b.dużym wsparciem w tych ciężkich chwilach,ja dla Nich tez bo tez maja chwile załamań.Średnia córka ,która jest w ciąży nie może się w 100% cieszyć swoim szczęściem,zresztą to cały tato ma Jego charakter,wzrost po nim nawet ma Jego grupę krwi.Najstarsza studiuje niestacjonarnie,internetowo.Choroba ojca bardzo Ją przybiła szczególnie ostatni wynik.Najmłodsza jest ze mną na co dzień,widzi wszystko ,dwie starsze są niestety daleko dlatego jet im trudniej.Ale trzymamy się,walczymy i nie mamy zamiaru się poddać.Mąż bardzo się dziś ucieszył że będzie dziadkiem,bo ja tylko żona dziadka.Myślę że to dodało mu skrzydeł.Wierzę że będzie dobrze,musi być.Kiedyś dawno temu jak mieliśmy taki nawet spory kryzys małżeński mąż napisał mi esemesa ,którego mam do dziś,takiej treści: ,,bardzo Cię kocham i nigdy nie przestanę,choć dziś jest bardzo źle i nie możemy się dogadać, choćby nasze drogi się miały rozejść.To mam nadzieje że się razem zestarzejemy".Stale powtarzam mężowi jak ma gorszy dzień,że mi to własnie obiecał i że musi dotrzymać słowa.A poza tym trzeba pomóc dzieciom wychować wnuki,a to dopiero początek pierwszy wnusio tuż ,tuż.Jestem taka szczęśliwa .Mam nadzieję ,że uda nam się jednak razem pojechać do tego sanatorium.
Mam pytanie czy ktoś z Was wie jak się załatwia rentę i czy mogę to zrobić w imieniu męża.Wiem że w ZUS wszystko by mi wytłumaczyli ale puki co nie mam na to ani czasu ani siły,dlatego to pytanie .Z góry dziękuję.
Jak również serdeczne i gorące podziękowania za każde słowo otuchy ,za każdą myśl o mnie to takie małe ,wielkie dla mnie gesty.
P Z D R A W I A M WSZYSTKICH
Operacja 12.08 ,implanty C-5 C-6
stabilizacja przednia LFC
Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić,
odwagi,
abym zmieniał to, co mogę zmienić,
i mądrości,
abym odróżniał jedno od drugiego.
Becia