Witam wszystkich!!!
Po trzech miesiącach leżenia na dywanie poczułam się zdecydowanie lepiej. Jeszcze w lutym próbowałam leczyć się farmakologicznie, ale po zastrzykach w szyję poczułam się zdecydowanie gorzej, więc przerwałam leczenie i czekałam na wyznaczenie terminu operacji. Wtedy wierzyłam, że pomoże mi tylko operacja. Po paru dniach czułam, że objawy ustępują. Na początku to była huśtawka. Jednego dnia czułam się lepiej, a drugiego gorzej. Termin operacji mam wyznaczony na 15 kwietnia, ale będę musiała chyba z niej zrezygnować
. Od prawie 3 tygodni ustąpiła niepewność przestrzeni, przebiegające prądy, drżenia mięśni, uczucie śćiągania na lewo, drętwienia rąk i nóg, dławienie w gardle. Pozostał jeszcze niewielki
ból głowy, sztywność karku, ale liczę że i to ustąpi. W styczniu neurochirurg powiedział do mnie,że być może pewnego dnia obudzę się i okaże się, że objawy ustąpiły. Wtedy trudno było mi w to uwierzyć. Pomyśłałam -to musiałby zdarzyć się cud... No i chyba się zdarzył. Wróciłam do pracy, nadrabiam zaległości, a jest ich sporo. Zaczęłam normalnie funkcjonować. Wybieram się również do Krojant. ( Elu mam nadzieję, że naprawdę warto...?) Po świętach mam zamiar powtórzyć MRI i skontaktować się z lekarzem.
Z okazji Świąt Wielkiej Nocy składam Wam najserdeczniejsze życzenia. Niech świąteczny czas spędzony w gronie rodziny i przyjaciół przyniesie wiele radości, doda energii i sił oraz obudzi nadzieję i wiarę na przyszłe dni.
Pozdrawiam cieplutko, chociaż w Gdyni za oknem zima.