Ja też dzisiaj jestem pierwszy dzień bez kołnierza, przynajmniej teoretycznie, co zaraz wyjaśnię.
Więc wczoraj byłam u doktora na pierwszej wizycie 2 miesiące PO. Dowiedziałam się, że leczenie jest zakończone, rehabilitacja nie jest potrzebna, można sobie najwyżej porobić trochę delikatnych ruchów głową i ćwiczyć piłeczką dłoń( która jeszcze nie doszła do siebie po rwie kulszowej), kołnierza nie nosić, a ponieważ po odstawieniu kołnierza będzie bolał kark, brać dicloberl retard.Kołnierz można zakładać do dłuższej jazdy samochodem, na moje pytanie, czy do komputera też, odpowiedział, że też można, jak się chce.
Więc postanowiłam, że kark nie będzie bolał ( do tej pory nie bolał) i leki wezmę tylko w razie konieczności.Dzisiaj spałam po raz pierwszy bez kołnierza, ale budziłam się przy przekręcaniu z boku na bok, bo mi go brakowało, nawet miałam ochotę go założyć , oczywiście na poduszce ortopedycznej, na takiej śpię już od kilku lat i niewygodnie mi na zwykłej.
Rano natychmiast kołnierz założyłam, tym bardziej, że kark już dawał o sobie znać. Wydaje mi się, że nie ma co od razu rezygnować z kołnierza i trzeba się odzwyczajać bardzo powoli, a do niektórych czynności zakładać kołnierz jeszcze przez kilka miesięcy.
Podobne zalecenia jak u Beaty. Byłyśmy u tego samego lekarza?
Joanna