Reklama:

DYSKOPATIA KRĘGOSŁUPA SZYJNEGO A OPERACJA (29022)

Forum: Dyskopatia kręgosłupa

gość
25-05-2012, 20:41:53

Historia jest taka, ze mam niewielka wypukline c3/c4 w mojej ocenie bez znaczenia klinicznego. Zglosilem sie do neurologa wlasnie z problemem stalego napiecia miesniowego lewego barku i bolu zwiazanego z tym napieciem. Uznal ze trzeba na wszelki wypadek zrobic MRI szyji na ktorej wyszla w/w wypuklina. Dalej to oczywiscie twierdzenie, ze od niej te spiecia i nalezy rehabilitowac. I dalej jak pisalem. Tens, laser, solux, masaze, chiropraktyk (3 razy) i wszystko o kant d.u.p.y mozna obic. Dlatego obstawiam 2 mozliwosci :
1. Nerwica - stany stresowe
2. Uszkodzenie barku a wlasciwie nerwu
A moze jeszcze suplementacja magnezowo-wapniowo-potasowa by sie przydala.
Sam juz nie wiem gdzie szukac
Pozdrawiam Paweł Jeśli nie otrzymujesz cudu ... Stań się nim
Wtajemniczony
25-05-2012, 20:55:13

sennson- priv
gość
25-05-2012, 20:55:56

Paweł a może krioterapia? Ja się "woziłam" z bólami prawego barku ponad 2 lata. Rehabilitacja pomagała na bardzo krótko. Polecono mi właśnie krioterapię i coś drgnęło w kierunku zmniejszenia bólu ale budził mnie w nocy "nie mój' bark, miałam zmorzone niedowłady prawej ręki i zaczynałam "zamiatać" prawą nogą. Dociekliwość moja sprawiła, że się udało zrobić porządek. Mam nadzieję, że wyciszysz emocje (są naprawdę złym doradcą) i ktoś, jakiś dobry specjalista, doprowadzi do normy Twoje dolegliwości.
Bogna
gość
25-05-2012, 21:19:03

Zastanawialem sie nad tym. Ale zeby z tego skorzystac musze miec pewnosc ze nie zaszkodzi.
Bognaj - a co wowczas stalo sie z twoja noga ? Czy to tez od szyjnego ?
Pozdrawiam Paweł Jeśli nie otrzymujesz cudu ... Stań się nim
gość
25-05-2012, 21:34:14

Paweł, sądząc po objawach przed operacją a to co jest po operacji - wynika, że coś było na rzeczy. Teraz nie mam problemów z "gubieniem" prawej nogi, nic nie wypada nagle z moich dłoni a zwłaszcza z prawej. Prawa ręka jest słabsza ale jest "moja". Miałam duży problem, do tego stopnia, że zmieniłam samochód na taki z automatyczną skrzynią biegów, a kierownicę obsługiwałam właściwie lewą ręką. Prawa najczęściej leżała na podparciu. Dzisiaj zgrzeszyłam....w czwartek minęło 5 tygodni po operacji, dzisiaj wybrałam się na krótkie zakupy sama prowadząc samochód. Mam za sobą pierwsze 10 km z implantami ...
Paweł, oczywiście, że musisz się dowiedzieć, czy krioterapia nie zaszkodzi. Myślę, że Marcin jest właściwą osobą, która udzieli wszelkich informacji w Twojej sprawie.
Bogna
Początkująca
26-05-2012, 19:23:42

Witam cieplutko
Za kolejne życzenia dziękuję
Halinko, siły i woli bycia silną
Bogna, byłam u fryzjera. Założyłam kołnierz, którego używałam przed operecją, myjka została mocno opuszczona, tak że uszami opieralam się o brzeg, na szczęście mam duże uszy. Było bezpiecznie i całkowicie bezboleśnie, bluzka nie zmoczyła sie ani trochę. Nieprzyjemne było wycieranie - wytrzęsła mnie fryzjerka jak pralka pranie podczas wirowania, brrr. Nie pozwoliłam tylko na modelowanie, by czasem pani nie pociągnęła mnie zbyt mocno za włosy, a przy tym za głowę. U dentysty było gorzej, skręty tułowia do spluwaczki były bolesne. Aczkolwiek i tu można sobie poradzić, można poprosić o ruchomą spluwaczkę.
Aniu, wycisz się przed zabiegiem, może na spacer się wybierz... Tak piękna zieleń wokół, ona pozytywnie nastraja
Przytoczę Ci jeszcze kilka wspomnień z pamiętnika szpitalnego. (Na razie mam go w głowie).
Na oddział przyjęta zostałam w południe, po podpisaniu odpowiednich papierów, w których wyraziłam zgodę na leczenie i zdecydowałam kogo powiadomić w przypadku, gdybym zakończyła swe życie tu, w szpitalu. Pierwsza trudna decyzja, na szczęście jedyna.
Po badaniu krwi i EKG dostałam miejsce w apartamencie jednołóżkowym z czyściutką łazienką. Niebawem przyszedł przywitać się lekarz prowadzący, wypytał o objawy i historię choroby, zapowiedział, iż następnego dnia wraz z ordynatorem będzie mnie operować. Nieco później przyszła pani anestezjolog, przeprowadziła wywiad i podała do podpisania papier, w którym oświadczałam, że to co ona napisała jest prawdą.
Po obiedzie okazało się, że apartament, w którym przydzielono mi miejsce, na szczęście, jest dwuosobowy. Z bloku operacyjnego przywieziono współlokatorkę po operacji kręgosłupa lędźwiowego. Była przytomna i rześka, i wyglądała "całkiem normalnie", a nie jak PO OPERACJI! Pogawędziłyśmy i to całkiem sporo, po czym sąsiadka zaczęła pochrapywać.
Wieczorem przyszła do bardzo miła pani w bieli, by założyć wenflon,
- na lewej ręce ma pani lepsze żyły, ale ta ręka będzie jutro od strony neurochirurga, a prawa od strony anestezjologa i dlatego muszę znaleźć tu dobrą żyłkę. Oj, gdzie ona się schowała?
Długo szukała nakłuwając kolejne miejsca, ale pewnie znalazła, bo zabolało bardziej, a na przedramieniu pozostał plastikowo-metalowy owoc poszukiwań ukryty pod plastrem, ałć! W tym momencie zapewne obie byłyśmy białe, ale pani z bielą w ubraniu była nieco bardziej przytomna, bo zaczęła mnie mocno oburącz podtrzymywać. Po chwili opowiedziała jak będzie wyglądać mój jutrzejszy dzień, podała tabletkę na sen i zaleciła obowiązkową kąpiel w płynie antybakteryjnym, który jest w łazience. Mycie całego ciała, w tym twarzy i włosów.
- Przecież ja się nie będę smarować wysuszającym żelem! - Pozytywna myśl przeszła mi przez głowę.
Posłusznie weszłam pod natrysk, płyn był delikatny i ślicznie pachniał. Ale ząbki umyłam swoją pastą Rano ten sam rytuał. I znowu nie umyłam ząbków żelem. Przed szóstą przez plastikowo- metalowy otwór zostałam połączona z dwiema butlami płynów.
O 7.15 dwie silne, zdrowe kobiety w bieli porwały mnie wraz z łóżkiem, tak szybko, iż nie zdążyłam napisać pożegnalnego listu do rodziny ani pójść do toalety. Z tego pośpiechu nie zdążyłam też zacząć się bać! Pewnie coś straciłam przez to, ale nie było czasu na mocno spowolnione już myślenie. Na bloku operacyjnym zostałam przeniesiona na łóżko - bez mojej poduszeczki, dostałam do ubrania fartuszek, znacznie krótszy niż ten, którego używałam w domu podczas pichcenia. Po usilnych prośbach podano mi nocnik Dostałam też prześcieradło do przykrycia i chwilę świętego spokoju. Nie trwała ona jednak długo. Na sali operacyjnej było bardzo zimno, trzęsłam się jak galareta i któraś z pań w zieleni opatuliła mnie dwoma dodatkowymi prześcieradłami. Dojrzałam inne łóżka, a na nich przykrytych pojedynczymi płachtami nieszczęśników.
- Mój Boże, przecież oni zamarzną tu na śmierć - pomyślałam.
W tym czasie moje łóżko ustawione zostało w zacisznym, nieoświetlonym kąciku. Pani całkiem zielona z wyglądu, chyba anestezjolog, zajęła się moją ręką z wenflonem, regulowała strumień przepływu płynów przez plastikowo-metalowe wejście do mojego ciała i łagodnym głosem opowiadała, jak to dziś rano dojechała do pracy.
Zamknęłam oczy. Leżę wyciszona, nareszcie jest mi ciepło. Tę błogość przerywa spokojny głos w oddali:
- Dzień dobry, proszę otworzyć oczy.
W odpowiedzi cisza. Phi, nikt nie zareagował. Powtórnie słyszę ten sam głos:
- Proszę otworzyć oczy, jest pani po operacji.
Myślę sobie, a to szczęściara na łóżku obok, JEST JUŻ PO!! A ja od roku- ciągle przed! Ciekawe czy ją mocno boli? Bo mnie już zaczyna drapać w gardle od tego zimna przed chwilą!
- Pani Joasiu, jest już pani po operacji.
W dodatku moja imienniczka!
Nie otwieram oczu, bo się skupiam na pozytywnym myśleniu przed swoim zabiegiem, a ta Joanna na łóżku obok na pewno przerażająco wygląda z takim świeżo pocerowanym ciałem, oszczędzę sobie takich widoków. W tym momencie ciepłe dłonie ujmują moją twarz, nie wytrzymuję, otwieram ciekawskie oczy. Nade mną uśmiechnięta buzia pani w zieleni. Pani głaszcze mnie delikatnie i patrząc prosto w oczy mówi:
- pani Joasiu, świat jest taki piękny, proszę popatrzeć.
- A która jest godzina?
Była 10.54, nic mnie nie bolało, mogłam poruszać rękami, miałam sprawne nogi, tylko przełykanie jakieś takie utrudnione
Przebrano mnie i przeniesiono na łóżko z ulubioną podusią, wróciłam do mojej ślicznej sali nr 8. A tu niespodzianka, na łóżku obok czekała nowa współlokatorka...

Pozdrawiam
Joa
Joa
gość
26-05-2012, 19:56:10

Asiu, dziękuję za relację z Twojej wizyty w gabinetach Ja byłam dzisiaj u stomatolog. Powiem szczerze, że nie pomyślałam o moich świeżutkich implantach i spokojnie usiadłam na fotelu z otwartym dziobem a Pani stomatolog zapytałam o bliznę (naprawdę jest śliczna ) więc odpowiedziałam, że mam nówki sztuki na dwóch poziomach w szyjce a teraz poproszę o naprawę 6steczki - okazało się, że nie...nie w tym gabinecie. Muszę pojechać w poniedziałek do lepiej wyposażonego gabinetu lub zwyczajnie wyciszyć w sobie potrzebę szerokiego uśmiechu przez kilka najbliższych tygodni. Pomyślę o tym jutro.
Co do fryzjera - Asiu załatwiłam sprawę tak, że pani przyszła do mojego domu i nałożyła farbę a ja pod prysznicem zmyłam i jest ok.
Fajnie jest tak kombinować....dla mnie zupełna nowość...i dobrze, że jest forum i kochane Szyjki.
Dziękuję za wiele cennych rad. Pozdrawiam serdecznie.
PS. Dzisiaj upiekłam ciasto bez używania miksera. Super wyszło i bardzo smaczne. Moja mama uwielbia drożdżowe więc upiekłam ciasto NATO. Polecam. Przepis podam zainteresowanym. Buziaki i nocki bez bólu
Bogna
Początkująca
26-05-2012, 20:37:55

halotoja 2012-05-26 21:23:42 Witam cieplutko
Za kolejne życzenia dziękuję
Halinko, siły i woli bycia silną
Bogna, byłam u fryzjera. Założyłam kołnierz, którego używałam przed operecją, myjka została mocno opuszczona, tak że uszami opieralam się o brzeg, na szczęście mam duże uszy. Było bezpiecznie i całkowicie bezboleśnie, bluzka nie zmoczyła sie ani trochę. Nieprzyjemne było wycieranie - wytrzęsła mnie fryzjerka jak pralka pranie podczas wirowania, brrr. Nie pozwoliłam tylko na modelowanie, by czasem pani nie pociągnęła mnie zbyt mocno za włosy, a przy tym za głowę. U dentysty było gorzej, skręty tułowia do spluwaczki były bolesne. Aczkolwiek i tu można sobie poradzić, można poprosić o ruchomą spluwaczkę.
Aniu, wycisz się przed zabiegiem, może na spacer się wybierz... Tak piękna zieleń wokół, ona pozytywnie nastraja
Przytoczę Ci jeszcze kilka wspomnień z pamiętnika szpitalnego. (Na razie mam go w głowie).
Na oddział przyjęta zostałam w południe, po podpisaniu odpowiednich papierów, w których wyraziłam zgodę na leczenie i zdecydowałam kogo powiadomić w przypadku, gdybym zakończyła swe życie tu, w szpitalu. Pierwsza trudna decyzja, na szczęście jedyna.
Po badaniu krwi i EKG dostałam miejsce w apartamencie jednołóżkowym z czyściutką łazienką. Niebawem przyszedł przywitać się lekarz prowadzący, wypytał o objawy i historię choroby, zapowiedział, iż następnego dnia wraz z ordynatorem będzie mnie operować. Nieco później przyszła pani anestezjolog, przeprowadziła wywiad i podała do podpisania papier, w którym oświadczałam, że to co ona napisała jest prawdą.
Po obiedzie okazało się, że apartament, w którym przydzielono mi miejsce, na szczęście, jest dwuosobowy. Z bloku operacyjnego przywieziono współlokatorkę po operacji kręgosłupa lędźwiowego. Była przytomna i rześka, i wyglądała "całkiem normalnie", a nie jak PO OPERACJI! Pogawędziłyśmy i to całkiem sporo, po czym sąsiadka zaczęła pochrapywać.
Wieczorem przyszła do mnie bardzo miła pani w bieli, by założyć wenflon,
- na lewej ręce ma pani lepsze żyły, ale ta ręka będzie jutro od strony neurochirurga, a prawa od strony anestezjologa i dlatego muszę znaleźć tu dobrą żyłkę. Oj, gdzie ona się schowała?
Długo szukała nakłuwając kolejne miejsca, ale pewnie znalazła, bo zabolało bardziej, a na przedramieniu pozostał plastikowo-metalowy owoc poszukiwań ukryty pod plastrem, ałć! W tym momencie zapewne obie byłyśmy białe, ale pani z bielą w ubraniu była nieco bardziej przytomna, bo zaczęła mnie mocno oburącz podtrzymywać. Po chwili opowiedziała jak będzie wyglądać mój jutrzejszy dzień, podała tabletkę na sen i zaleciła obowiązkową kąpiel w płynie antybakteryjnym, który jest w łazience. Mycie całego ciała, w tym twarzy i włosów.
- Przecież ja się nie będę smarować wysuszającym żelem! Pozytywna myśl przeszła mi przez głowę.
Posłusznie weszłam pod natrysk, płyn był delikatny i ślicznie pachniał. Ale ząbki umyłam swoją pastą Rano ten sam rytuał. I znowu nie umyłam ząbków żelem. Przed szóstą przez plastikowo- metalowy otwór zostałam połączona z dwiema butlami płynów.
O 7.15 dwie silne, zdrowe kobiety w bieli porwały mnie wraz z łóżkiem, tak szybko, iż nie zdążyłam napisać pożegnalnego listu do rodziny ani pójść do toalety. Z tego pośpiechu nie zdążyłam też zacząć się bać! Pewnie coś straciłam przez to, ale nie było czasu na mocno spowolnione już myślenie. Na bloku operacyjnym zostałam przeniesiona na łóżko - bez mojej poduszeczki, dostałam do ubrania fartuszek, znacznie krótszy niż ten, którego używałam w domu podczas pichcenia. Po usilnych prośbach podano mi nocnik Dostałam też prześcieradło do przykrycia i chwilę świętego spokoju. Nie trwała ona jednak długo. Na sali operacyjnej było bardzo zimno, trzęsłam się jak galareta i któraś z pań w zieleni opatuliła mnie dwoma dodatkowymi prześcieradłami. Dojrzałam inne łóżka, a na nich przykrytych pojedynczymi płachtami nieszczęśników.
- Mój Boże, przecież oni zamarzną tu na śmierć - pomyślałam.
W tym czasie moje łóżko ustawione zostało w zacisznym, nieoświetlonym kąciku. Pani całkiem zielona z wyglądu, chyba anestezjolog, zajęła się moją ręką z wenflonem, regulowała strumień przepływu płynów przez plastikowo-metalowe wejście do mojego ciała i łagodnym głosem opowiadała, jak to dziś rano dojechała do pracy.
Zamknęłam oczy. Leżę wyciszona, nareszcie jest mi ciepło. Tę błogość przerywa spokojny głos w oddali:
- Dzień dobry, proszę otworzyć oczy.
W odpowiedzi cisza. Phi, nikt nie zareagował. Powtórnie słyszę ten sam głos:
- Proszę otworzyć oczy, jest pani po operacji.
Myślę sobie, a to szczęściara na łóżku obok, JEST JUŻ PO!! A ja od roku- ciągle przed! Ciekawe czy ją mocno boli? Bo mnie już zaczyna drapać w gardle od tego zimna przed chwilą!
- Pani Joasiu, jest już pani po operacji.
W dodatku moja imienniczka!
Nie otwieram oczu, bo się skupiam na pozytywnym myśleniu przed swoim zabiegiem, a ta Joanna na łóżku obok na pewno przerażająco wygląda z takim świeżo pocerowanym ciałem, oszczędzę sobie takich widoków. W tym momencie ciepłe dłonie ujmują moją twarz, nie wytrzymuję, otwieram ciekawskie oczy. Nade mną uśmiechnięta buzia pani w zieleni. Pani głaszcze mnie delikatnie i patrząc prosto w oczy mówi:
- pani Joasiu, świat jest taki piękny, proszę popatrzeć.
- A która jest godzina?
Była 10.54, nic mnie nie bolało, mogłam poruszać rękami, miałam sprawne nogi, tylko przełykanie jakieś takie utrudnione
Przebrano mnie i przeniesiono na łóżko z ulubioną podusią, wróciłam do mojej ślicznej sali nr 8. A tu niespodzianka, na łóżku obok czekała nowa współlokatorka...

Pozdrawiam
Joa
Joa
Początkująca
26-05-2012, 20:42:49

Narozrabiałam. Ale za to umiem już cytować
A Ty Bogna pomysłowa jesteś
POzdrawiam i dobrej nocy
Joa
Forumowiczka
27-05-2012, 07:56:57

Joa jestem pod wielkim wrażeniem :)
Jak się to czytało to aż człowiek chciałby się kroić .
Koniecznie to gdzieś zachowaj do naszego przyszłego FAQ.
A kończąc (lub rozwijając :) ) temat dentysty - mnie dopadło powtórne leczenie kanałowe dwóch zębów dosyć szybko PO (i ponoć nie miało to związku z osłabieniem pooperacyjnym chociaż dla mnie taka zbieżność jest dziwna) i robiłam to w gabinecie zaopatrzonym w fotele "leżące". Każdy oczywiście inaczej reaguje na rożne pozycje szyi po operacji ale dla mnie ta pozycja leżąca była idealna.
Asia

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: