Anuśka66
Pozdrawiam
Albo ze mną jest tak źle, albo istnieją prawdziwi lekarze... Zadzwoniłam dzisiaj do dr Tybora (pierwszy dzień po powrocie z urlopu, pewnie kolejna "zawracająca głowę" pacjentka, itp.), przedstawiłam opis RM i objawy. Lekarz umówił wizytę na jutro... Gdybym sama tego nie słyszała, nigdy bym nie uwierzyła.
Odezwę się w czwartek i przekażę opinię (neurochirurg pewnie każe operować... - chyba z samego podziwu i wdzięczności za "ludzie podejście" się zgodzę).
Przykład "taki sam, tylko odwrotny": biorę kodeinę w zastrzykach. Zmuszona sytuacją pojechałam na oddział pogotowia - pusto, pani wyszła po ok. 10 minutowym czekaniu. O godz. 20.00 była rozespana, bez fartucha i z miną "a wy tu co?". Zastrzyka nie dostałam... okazało się, że p. neurolog źle wypisała kartkę...bez prośby o wykonanie zastrzyku przez inną przychodnię niż ta właściwa dla lekarza rodzinnego.
Koleżanka zawiozła mnie do sąsiedniej miejscowości (23 km) - w szpitalnym pogotowiu zlecenie było właściwe. I bądź tu mądry człowieku - w służbie zdrowia jest dobrze czy źle???