Anito nie uciekaj od nas, jesteś też w tym zaprzyjaźnionym gronie i to od dawna. Wszak zalogowałaś się i pisałaś tutaj dużo wcześniej. Czytałam Twoje posty rok temu, sama jeszcze nie będąc uczestnikiem tego forum i dobrze je zapamiętałam. Ucieszyłam się widząc Cię znowu tutaj -już PO.
To nie jest tak, że na każdy z naszych postów od razu dostajemy następną odpowiedź. Wiele z nich jest tylko w formie informacji, podzielenia się naszymi doznaniami, wizytami u lekarzy lub po prostu „wygadania swoich bolączek i radości”. A takie bolączki przeczyta i zrozumie tylko ktoś, kto sam doświadcza tego.
Rozumiem Twoją sytuację i stan depresji w jakim się teraz znajdujesz. My też takie doły i depresje miewamy. Moje ostatnie 2-3 lata to były same wzloty i upadki psychiczne spowodowane właśnie
dyskopatią szyjną. Tak dawały mi w kość bóle i
zawroty głowy, zamęt w głowie i brak koncentracji, że nie wiedziałam na jakim świecie żyję. Wszystko było OBOK MNIE I POZA MNĄ, ale walczyłam z tym stanem i wywalczyłam dużą poprawę. Ty również doczekasz tej poprawy i doświadczysz jeszcze niejednych jaśniejszych i dobrych dni. Nie pognębiaj sama siebie i nie odbieraj wszystkiego jako krytyki. Nikt tutaj tego nie zrobił wobec Ciebie. Jeżeli były jakieś przestrogi i uwagi -to wyłącznie z dobrego serca.
Anito, czy leczysz tę depresję...? musisz pomóc sobie lekami.
Pisałam niedawno, że przeszłam też chwile załamania i wielkiego stresu, byłam też już jedną nogą w „czarnej rozpaczy”, nie z powodu szyi (miałam pobierany wycinek i czekałam na wynik!). Wszystko skończyło się dobrze, ale domyślasz się co przeżywałam…
Jesteśmy wszyscy tu bardzo potrzebni sobie- Ty również.
Pozdrawiam