Witam wszystkich! Mieszkamy w Niemczech, od paru dni czytam to forum i postanowiałm się zarejestrować, bo czuję się trochę przytłoczona, zniechęcona i przede wszytskim samotna z tym wszytskim co nas spotkało.
30 października 2011 roku mój mąż miał olbrzymi
wylew krwotoczny do mózgu. Potem śpiączka, pięć operacji (w sumie), oczywiście rozmowy z lekarzami i ich "wyroki" na męża. Po dwóch miesiącach powoli zaczął się wybudzać ze śpiączki, potem były jeszcze różne komplikacje i stąd te liczne operacje. W sumie rok spędził w szpitalach i na
rehabilitacji w ośrodku w Regensburgu. Codziennie byłam przy nim, sami wiecie co przeżyłam.
5 miesięcy temu mąż miał ostatnią operację (zamknięcia czaszki) a od 4 miesięcy jest w domu. Jest leżący, ma sprawną prawą stronę ciała, lewa nieczynna, odrobinę tylko rusza lewą nogą, lewa ręka jest w przykurczu. Słabo działają mięśnie brzucha i pleców, z leżenia nie usiądzie sam ale z pomoca tak. Siedzi na kancie łozka sam i bez podparcia pleców. Z pomoca wstanie na nogi. Ma 4 razy w tygodniu ćwiczenia rehabilitacynjne, raz w tygodniu przychodzi logopeda. Ćwiczy tez ze mną. Mąż dopiero od 2 miesięcy ma głos, niestety mówi bardzo źle, niewyraźnie, nie rusza ustami podczas mówienia. Umysłowo powoli wraca do tego co było, na początku był jak dziecko, teraz już prawie taki jak przed chorobą.
Ale niestety jest apatyczny, jak przychodzą rehabilitanci to ćwiczy, ze mną ćwiczy, ale sam nie nalega na ćwiczenia. Przed chorobą był osobą bardzo czynną, energiczną. Teraz najchętniej leży i słucha książek. Na wszytsko odpowiada: ja jestem chory i nie będe robił tego czy tamtego.
Jak to zmienić?
Zastanawiam się czy on w ogóle będzie chodził? wiem, że dużo już osiągneliśmy, ale tak bym chciała, żeby chociaż dwa trzy kroki zrobił, do łazienki doszedł.
Nie wiem co z lewa ręką, czy ten przykurcz kiedyś minie... Co robić, jak ćwiczyć, rehabilitanci ćwiczą ale może mogłąbym cos więcej zrobić.
Na razie tyle moich "wypocin"
Pozdrawiam