witam wszystkich:) Mamcia juz jest w domu od 21 czerwca, czyli leci 3ci tydzien, postepy sa-ale ogromnie malutkie:) faktycznie, pobyt w domu, to dla chorego duzy bodziec:) ostatnio byla u nas pani neurolog,stwierdzila, ze Mama jest w stanie wegetatywnym-przetrwalym, strasznie to brzmi..:( zapisala jej dwa razy wieksza dawke nootropilu, vebr...cos tam (nie pamietam jak sie nazywa dokladnie), no i celebrolizyne-byla zdziwiona, ze w szpitalu jej tego nie dawali i nie wypisali na recepcie,jak juz wypisywali z ZOL-u...po prostu szkoda gadac-nasza sluzba zdrowia to jakas pomylka...i tak sobie mysle, ze moja Mama mimo, braku tych lekow, robila jakies postepy, to co by bylo, gdyby dali jej je wczesniej, bo wiadomo, ze im wczesniej tym lepiej? mam troche zalu do tych lekarzy...neurolozka byla zdziwona, ze Mamusia ma taka mala dawke nootropilu, przeciez ona jest jeszcze mloda, ten mozg ma ogromne szanse sie zgergenerowac, mimo tego ze Mama jest po NZK..w kazdym razie,na oddzial
rehabilitacji neurologicznej Mama sie nie kwalifikuje-bo musi byc w kontakcie...a przeciez oni tam maja ciezsze przypadki, zreszta po co jest rehabilitacja neurologiczna? lekarze zamaist pomagac, to wszystko utrudniaja, a przeciez w uszkodzeniach mozgu liczy sie kazda sekunda...przepraszam, ze sie tak zale, ale jestem ogromnie rozczarowana postawa lekarzy, bo wyglada na to, ze skoro Mama ma uszkodzenie pnia mozgu, to postawili na niej kreske:( a przeciez moja Mama sie z nami zaczela komunikowac, skupia wzrok, czasem sie tak madrze popatrzy,mruga oczami na tak..a to dopiero po miesiacu rehabilitacji!..no nic, walczymy dalej, trzymajceie kciuki:)