Witam nowych bliskich śpiochów!
Nic nowego nie napiszę bo Gosia już wszystko wyjaśniła :)
Nie bójcie się korzystać z pomocy psychologa/ psychiatry. Do taty przychodził psycholog już na ojomie. Nigdy nie wiadomo co przyczynia się do wybudzenia i chęci chorego do powrotu do zdrowia, co ćwiczeń więc trzeba próbować wszystkiego.
U nas wewnętrzny to też jest przechowalnia i umieralnia, niestety. Są 2-3 sale na których leżą osoby z cukrzycą itp. A na pozostałych starsi ludzie przewlekle chorzy, czekający na swoją godzinę. Smutne to i tragiczne, bo nawet gdy są otoczeni rodziną to odchodzą publicznie, pozbawieni godności i poszanowania, brakuje nawet parawanów żeby rodzina z najbliższą osobą mogła się jakoś odgrodzić na wieloosobowej sali...
Co do rehabilitacji, standardowo trwa 3 tyg. Ordynator może przedłużyć do 6 tyg, więc trzeba rozmawiać, zachwalać jak bardzo dobrze jest na tej rehabilitacji, jak wiele pomagają i na każdym kroku przy personelu pokazywać i mówić jakie są postępy. Takie wazeliniarstwo może, ale działa ;) Na kolejne 2 tyg. (czyli razem do 8 tyg.) ordynator może wnioskować w NFZ.
My leżymy już 6 tydz. mamy jeszcze 2, chociaż dali nam do zrozumienia, że moglibyśmy się już spakować. Problem jest w tym, że to ordynator już by się nas pozbyła, teraz kiedy widać największe postępy i nasz fizjoterapeuta jest zadowolony.
Postanowiliśmy zabrać tatę do domu. Mamy 2 tyg na przerobienie domu na salę ćwiczeń, przystosowanie łazienki, zorganizowanie pielęgniarki do zmiany opatrunków, zdobycie sprzętu rehabilitacyjnego.
Może Wy spojrzycie na to innym okiem i powiecie, że lepiej kontynuować rehabilitację w ośrodku... Postępy są, tata uczy się chodzić w wysokim balkoniku (ambonie). Problemem jest wyjście z niedożywienia i odbudowanie mięśni i siły fizycznej (nie siada sam, siedzi tylko z podparciem), wyleczenie odleżyn (nadal jest V stopień na pośladku). Wymyśliliśmy sobie, że to co jest na rehabilitacji damy radę kontynuować w domu (rehabilitant + nasze ćwiczenia, tak samo robimy teraz na oddziale), w domu będziemy dalej odżywiać, obawiamy się leczenia odleżyn.
Ośrodek mógłby być prywatnie, nie udało się załatwić szybkiego przyjęcia na NFZ ale będziemy próbować dalej. Na plus jest na pewno rehabilitacja, podniesienie motywacji i nie ma że mi się nie chce... Ale czy odżywią i zadbają o odleżyny? Nie będziemy mogli być u taty codziennie... Najbardziej obawiam się, że przez odleżyny będzie tylko rehabilitacja przyłóżkowa i pionizowanie, pójdzie na to dużo pieniędzy a to myślę że możemy zrobić w domu a pieniądze zostawić na później, jak już się wygoimy.