Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Początkująca
08-02-2012, 18:35:35

Mój śpioch zaczął oddychać sam po chyba 10 dniach, jeszcze na oddziale intensywnej terapii, tam też załozyli mu rurkę (tracheotomia), bo mówia że tak trzeba. Po tej operacji poczuł się gorzej. W szpitalu był dwa tygodnie i sami odwieżli go do ZOLu. Teraz też jest raz lepiej raz gorzej. Lekarz powiedział, że jest jak z zepsutym komputerem - poskładany raz działa , a raz nie. Ciągle mam nadzieję, ze zasdziała na dłużej. Nie ma reguły jeden wcześniej oddycha sam , a drugi nie. Obok niego leżała młoda dziewczyna, która miesiąc nie reagowała. tak mówili jej rodzice, a gdy ja ją widziałam to nawet próbowała mówić, była przytomna tylko nie mogła niczym ruszać. Ja na temat śpiochów nie wiem za dużo. Jeszcze się uczę, ale dzięki temu forum nauczyłam się wierzyć i wiem, że mózg nie jest zbadany i lekarze sami nic nie wiedzą. Zawsze mówią te najgorsze rzeczy i na szczęście przewżnie się mylą. Bądż dobrej myśli Bonusik. ściskam cię cieplutko. Pa
Początkująca
08-02-2012, 18:39:46

Taniu, nie mam fachowych porad, ale przesyłam ci moje ciepłe myśli. Wiem, że dasz radę. Trzymaj się.
Początkująca
08-02-2012, 19:18:04

dziękuje wam za slowa poceszenia.Ja jestem silna ale tak mi jej żal jak krzyczy. Jak Gosiu piszesz że jej to boli to chyba nie , nawet pelęgniarka ciśnieniomerż zaklada to też krzyczy. Caly czas wygania wszystkich z pokoju i chce byc sama, a ja boje się zostawiac samą bo jescze nie chodzi i nie utrzymuje rownowagi. Pokazuje zawsze żeby wylączyc telewizje,wylączyc swiatlo i wygania, i tak caly dzień. Jak chcę żeby wstala i pochodzila trochę to zaczyna mnie bić,drapac i szczypac i nawet pluć, to samo jest jak przychodzi rechabilitant. I tak dzeje sie już 2 dni a przed tym bylo ok. A mi serce sciska ,tak mi jej żal i nie potrafie krzyczec na córeczkę i niewem jak przelamac w nej tą barjere bo mocno werże w to że wyjdzie z tego calkem zdrowutka.Tylko ona chyba niechce,może jeszcze nie wszystko rozumie? Niechce oglądac swojich fotek ,mówi że "fuj" a na innych mówi ze ladne. Umie poslugiwać się komputerem i telefonem wprawie jak przed wypadkem. Jak mogę córeczce jeszcze pomóc ? Tak chcę ją odzyskac sprawną i zdrową jak dawnej. Bez mojej córeczki nie umem żyć
Forumowiczka
08-02-2012, 20:40:52

tania74 2012-02-08 20:18:04 dziękuje wam za slowa poceszenia.Ja jestem silna ale tak mi jej żal jak krzyczy. Jak Gosiu piszesz że jej to boli to chyba nie , nawet pelęgniarka ciśnieniomerż zaklada to też krzyczy. Caly czas wygania wszystkich z pokoju i chce byc sama, a ja boje się zostawiac samą bo jescze nie chodzi i nie utrzymuje rownowagi. Pokazuje zawsze żeby wylączyc telewizje,wylączyc swiatlo i wygania, i tak caly dzień. Jak chcę żeby wstala i pochodzila trochę to zaczyna mnie bić,drapac i szczypac i nawet pluć, to samo jest jak przychodzi rechabilitant. I tak dzeje sie już 2 dni a przed tym bylo ok. A mi serce sciska ,tak mi jej żal i nie potrafie krzyczec na córeczkę i niewem jak przelamac w nej tą barjere bo mocno werże w to że wyjdzie z tego calkem zdrowutka.Tylko ona chyba niechce,może jeszcze nie wszystko rozumie? Niechce oglądac swojich fotek ,mówi że "fuj" a na innych mówi ze ladne. Umie poslugiwać się komputerem i telefonem wprawie jak przed wypadkem. Jak mogę córeczce jeszcze pomóc ? Tak chcę ją odzyskac sprawną i zdrową jak dawnej. Bez mojej córeczki nie umem żyć

taniu , ja doskonale rozumiem Twoje emocje , a krzykiem nic nie zdziałasz , Ona na pewno nie rozumie wszystkiego , a pewne rzeczy po prostu pamięta /komputer/ inne będą się przypominały ,początkowo wyrywkowo a z czasem całe działania lub zdarzenia. Jest nastawiona na NIE , mój uparciuch do tej pory : nie,nie,nie, a ja najgorszy wróg. Do lekarza - nie, leki -nie ,badania -nie. Lekarze łapią go na sali ćwiczeń /woziłam go przez cały rok na 5,6 godz. dziennie/ lub w samochodzie , a leki tylko bezsmakowe ,które da mi się przemycić w kanapkach , bo jak poczuje inny smak ,to nie będzie jadł. Twoja córunia nic nie chce , bo nie rozumie ,że to dla jej dobra, a jak będzie krzyczeć na Ciebie to wyjdz do drugiego pokoju bez komentarzy i za 10 min. wróć ,tak jak gdyby nic się nie działo i tak kilka razy aż do skutku. Wiem ,wiem ,że czasami trzeba mieć anielską cierpliwość ,ale można to zrobić. Dlatego polecam psychiatrę ,który po rozmowie z córką i Tobie udzieli rady w kwestii postępowania wobec Niej. A co do całkowitego wyzdrowienia ,to niestety nikt Ci nie udzieli odpowiedzi , musisz cierpliwie czekać , wierzyć ,pomagać jej w wyzdrowieniu, bo mimo rozwiniętej medycyny cuda się zdarzają , nawet na tym forum są tego przykłady. Razem dacie radę. Pozdrawiam.Gosia
Początkująca
08-02-2012, 21:17:06

Gosiu 1954, moja mama chce cwiczyc bo widzi ze robi postepy wiec oby tak dalej. Szkoda ze Twoj maz nie chce wiem jak to ciezko prosic i balagac zeby chory cos zrobil po prostu czasem sie nie da przetlumaczyc ze to dla jego dobra. Moja mame niestety przeniesli na wewnetrzny :( ordynator rehabilitacji powiedzial ze nie ma u siebie metod diagnostyki a mama ma bakterie ktora musza wyleczyc ale obiecal mi ze jak to sie stanie to ja spowrotem przyjmie do sobie bo jej sie nalezy rehabilitacja i ze mama ma duzego pecha. Wyprosilam dzis wymiane cewnika i juz mama odpukac goraczki nie ma. Oby nic nie zlapala na wewnetrznym. Lezy z taka starsza ok 90 letnia kobieta na sali masakra bo do tej pani nikt nie przychodzi a ona dzis jeczala wyrwala sobie wenflon pelno krwi wiec gdbyby nie moj chlopak to nie wiem co by bylo. No wlasnie lezy z moja mama ktora placze ze ta kobieta cierpi jest sama itp a w razie czego nie wezwie pomocy bo sama nie ma jak. Ta kobieta caly czas mnie o cos prosila a ja nie rozmumialam co mowi a na dodatek slyszy to moja mama i sie martwi. Znalazlam parawan zeby moja mama na to nie patrzyla i sama nie martwila sie. Mam nadzieje ze ta kobieta jej czyms nie zarazi. A swoja droga mam wrazenie ze ten oddzial to "przechowalnia" osob starszych bo rodzina ma ich gdzies.
Forumowiczka
08-02-2012, 21:47:56

aisa55 2012-02-08 22:17:06 Gosiu 1954, moja mama chce cwiczyc bo widzi ze robi postepy wiec oby tak dalej. Szkoda ze Twoj maz nie chce wiem jak to ciezko prosic i balagac zeby chory cos zrobil po prostu czasem sie nie da przetlumaczyc ze to dla jego dobra. Moja mame niestety przeniesli na wewnetrzny :( ordynator rehabilitacji powiedzial ze nie ma u siebie metod diagnostyki a mama ma bakterie ktora musza wyleczyc ale obiecal mi ze jak to sie stanie to ja spowrotem przyjmie do sobie bo jej sie nalezy rehabilitacja i ze mama ma duzego pecha. Wyprosilam dzis wymiane cewnika i juz mama odpukac goraczki nie ma. Oby nic nie zlapala na wewnetrznym. Lezy z taka starsza ok 90 letnia kobieta na sali masakra bo do tej pani nikt nie przychodzi a ona dzis jeczala wyrwala sobie wenflon pelno krwi wiec gdbyby nie moj chlopak to nie wiem co by bylo. No wlasnie lezy z moja mama ktora placze ze ta kobieta cierpi jest sama itp a w razie czego nie wezwie pomocy bo sama nie ma jak. Ta kobieta caly czas mnie o cos prosila a ja nie rozmumialam co mowi a na dodatek slyszy to moja mama i sie martwi. Znalazlam parawan zeby moja mama na to nie patrzyla i sama nie martwila sie. Mam nadzieje ze ta kobieta jej czyms nie zarazi. A swoja droga mam wrazenie ze ten oddzial to "przechowalnia" osob starszych bo rodzina ma ich gdzies.

aisa , no ciężko przetłumaczyć "uparciuchowi" ,więc obrałam metodę skuteczną , nie to nie ,daję tydzień spokoju, pózniej po prostu zawożę na ćwiczenia ,a On nie ma wyboru gdyż dobre maniery mu pozostały i na mnie krzyczy ,to ja wychodzę ,ale dla rehabilitantek jest bardzo uprzejmy , jak któraś mu się spodoba / nie uroda/ tylko podejście do niego ,to całuje po rękach i zginając łokieć ,pokazuje ,ze jest fajna , a co najważniejsze - ćwiczy , z czsem się przyzwyczaja ,jak pójście do pracy i jest spokój. Teraz jest w osrodku rehabilitacyjnym i do dzis było fajnie , a dzisiaj ubzdurał sobie ,ze w sobotę jedzie do domu ,no i wielka awantura . Przez cały dzień nic nie słyszałam tylko no,no,no k....a i machanie ręką i w tym przypadku powinnam trzasnąć drzwiami i jechać do domu ,ale niestety jeszcze nie potrafię do końca się przełamać i zrobić to dla jego i własnego dobra. Na wszystkie zabiegi cały dzień grzecznie chodził ,tylko na mnie się wyżywał ,ale cóż taka już moja dola.Pielęgniarki doskonale wiedzą /widziałam/ jak postępować ,porozmawiały z ordynatorem i juz wiedzą co robić, chociaż do nich jest bardzo grzeczny i uprzejmy. Ale miałam Tobie radzić , a nie o swoich problemach, już to robię. Ciekawe co za diagnostykę /pobranie krwi i moczu i podanie leków przepisanych przez specjalistę/ trzeba robić do stwierdzenia bakteri??? no ale nasza słóżba zdrowia , trzeba zadzwonić po lekarza aby zbadał i zlecił badania, pielęgniarka musi pokonać 2,3 piętra i pobrać krew ....., ach szkoda słów i teraz narazili mamę na dodatkowy ,zbyteczny stres. Mam nadzieję ,że niedługo wróci na rehabilitację i to jest bardzo ważne /łaski nie robią ,przerwali leczenie/ no i wiem ,że teraz już jesteś silniejsza i zadbasz bez paniki o dalszy powrót do zdrowia mamy. Czekam na informację o tych malutkich kroczkach do przodu. I znowu elaborat zamiast prostej porady Pozdrawiam .gosia
gość
09-02-2012, 01:57:10

Witam!pisalem juz kiedys na tym forum ale niestety ostatnio nie bylo czasu. Mam ojca "spiocha" juz od 15 miesiecy na poczatku dzieki cwiczeniom Prof. Talara byly widoczne poprawy (podnosil rece nogi zaczal mowic pojedyncze slowa ) przez caly rok omijalismy szpital wszytsko bylo ok . Codzienne cwiczenia itp . Niestety 5 stycznia tego roku zaczal sie koszmar najpierw zapaleniu pluc 2 tyg po tym okresie wrocilismy do domu . Dwa dni po powrocie w nocy ojciec prawdopodobnie mial STAN PADACZKOWY (wielkie mam wahania co do tej diagnozy ale... ) tak okreslili lekarze ale mi cos tutaj nie pasuje bo po tam tym okresie ojciec strasznie oslabl nic juz nie robi rece sa takie luzne ilub strasznie spiete . Nie wiem pisze do was z konkretnym pytaniem moze ktos mial podobny przypadek juz tlumacze...
Bo mojej obserwacji zauwazylem ze jak ojciec robi sie caly sztywny ( skacze mu bardzo wysoko tetno i nie da sie ani wyprostowac reki ani nogi ) wystarczy jak go rusze np przewroce na lozku lub podniose do gory robi sie luzny i przywaznie spi po takim czyms niestety to juz powtarza sie kilkakrotnie razy dziennie . Moj werdykt jest taki : uszkodzony rdzen kregowy . Niestety nie mam zadnego kontaktu z medycyna ale wnioskuje to temu iz : ojciec po poprawnieniu pozycji wraca do spokojnego oddychania to tak jakby cos naciskala na rdzen przy tym jak zbyt dlugo siedzi , lezy w jednym miejscu , bardzo niska wydajnosc moczu oraz innej fizjologicznej potrzeby. Wlasnie trapi mnie pytanie dlaczego tak strasznie sztywnieje a po ruszeniu robi sie luzny i przywaznie spi . Nie wiem moze mial ktos podobny przypadek i moze mi cos podpowiedziec. W moich szpitalach niestety jedyne dwa slowa ktore lekarze znaja to "nie Wiem" i taka wlasnie sluzba jest w szpitalach nie ma nic . Dobra ale chyba kazdy wie jaka jest sluzba zdrowia majac spiocha :) moglby mi ktos pomoc z tym pytaniem co mnie meczy juz od paru dni??/A kolejne pytanie czy wie moze ktos gdzie teraz prof. Talar rehabilituje pacjentow?
a do osob ktore maja swieze urazy w swoich rodzinach moge napisac ze przy urazie glowy trzeba znizyc temperature cialo do 32 stopni . U nas w szpitalach prawie ta metoda nie jest stosowana ale poczytajcie sobie na internecie prawdopodobnie pomaga . Niestety ja o tym przeczytalem o rok za pozno:(
gość
09-02-2012, 01:57:32

Witam!pisalem juz kiedys na tym forum ale niestety ostatnio nie bylo czasu. Mam ojca "spiocha" juz od 15 miesiecy na poczatku dzieki cwiczeniom Prof. Talara byly widoczne poprawy (podnosil rece nogi zaczal mowic pojedyncze slowa ) przez caly rok omijalismy szpital wszytsko bylo ok . Codzienne cwiczenia itp . Niestety 5 stycznia tego roku zaczal sie koszmar najpierw zapaleniu pluc 2 tyg po tym okresie wrocilismy do domu . Dwa dni po powrocie w nocy ojciec prawdopodobnie mial STAN PADACZKOWY (wielkie mam wahania co do tej diagnozy ale... ) tak okreslili lekarze ale mi cos tutaj nie pasuje bo po tam tym okresie ojciec strasznie oslabl nic juz nie robi rece sa takie luzne ilub strasznie spiete . Nie wiem pisze do was z konkretnym pytaniem moze ktos mial podobny przypadek juz tlumacze...
Bo mojej obserwacji zauwazylem ze jak ojciec robi sie caly sztywny ( skacze mu bardzo wysoko tetno i nie da sie ani wyprostowac reki ani nogi ) wystarczy jak go rusze np przewroce na lozku lub podniose do gory robi sie luzny i przywaznie spi po takim czyms niestety to juz powtarza sie kilkakrotnie razy dziennie . Moj werdykt jest taki : uszkodzony rdzen kregowy . Niestety nie mam zadnego kontaktu z medycyna ale wnioskuje to temu iz : ojciec po poprawnieniu pozycji wraca do spokojnego oddychania to tak jakby cos naciskala na rdzen przy tym jak zbyt dlugo siedzi , lezy w jednym miejscu , bardzo niska wydajnosc moczu oraz innej fizjologicznej potrzeby. Wlasnie trapi mnie pytanie dlaczego tak strasznie sztywnieje a po ruszeniu robi sie luzny i przywaznie spi . Nie wiem moze mial ktos podobny przypadek i moze mi cos podpowiedziec. W moich szpitalach niestety jedyne dwa slowa ktore lekarze znaja to "nie Wiem" i taka wlasnie sluzba jest w szpitalach nie ma nic . Dobra ale chyba kazdy wie jaka jest sluzba zdrowia majac spiocha :) moglby mi ktos pomoc z tym pytaniem co mnie meczy juz od paru dni??/A kolejne pytanie czy wie moze ktos gdzie teraz prof. Talar rehabilituje pacjentow?
a do osob ktore maja swieze urazy w swoich rodzinach moge napisac ze przy urazie glowy trzeba znizyc temperature cialo do 32 stopni . U nas w szpitalach prawie ta metoda nie jest stosowana ale poczytajcie sobie na internecie prawdopodobnie pomaga . Niestety ja o tym przeczytalem o rok za pozno:(
gość
09-02-2012, 02:08:14

jeszcze takie jedno pytanko czy ktos z was byl / lub wie cos o fundacji swiatlo?? dokladnie chodzi mi o to czy tam bardzije stawiaja na rehablitacje takich pacjentow czy bardziej na pielegnacje itp??Jkaby ktos cos wiedzial moglby sie podzielic swoimi informacjami . Pozdrawiam
gość
09-02-2012, 19:55:41

isia0511 2012-02-08 19:35:35 Mój śpioch zaczął oddychać sam po chyba 10 dniach, jeszcze na oddziale intensywnej terapii, tam też załozyli mu rurkę (tracheotomia), bo mówia że tak trzeba. Po tej operacji poczuł się gorzej. W szpitalu był dwa tygodnie i sami odwieżli go do ZOLu. Teraz też jest raz lepiej raz gorzej. Lekarz powiedział, że jest jak z zepsutym komputerem - poskładany raz działa , a raz nie. Ciągle mam nadzieję, ze zasdziała na dłużej. Nie ma reguły jeden wcześniej oddycha sam , a drugi nie. Obok niego leżała młoda dziewczyna, która miesiąc nie reagowała. tak mówili jej rodzice, a gdy ja ją widziałam to nawet próbowała mówić, była przytomna tylko nie mogła niczym ruszać. Ja na temat śpiochów nie wiem za dużo. Jeszcze się uczę, ale dzięki temu forum nauczyłam się wierzyć i wiem, że mózg nie jest zbadany i lekarze sami nic nie wiedzą. Zawsze mówią te najgorsze rzeczy i na szczęście przewżnie się mylą. Bądż dobrej myśli Bonusik. ściskam cię cieplutko. Pa[/CYTAT
Jakie to optymistyczne...''nauczyłam się wierzyć i wiem, że mózg nie jest zbadany i lekarze sami nic nie wiedzą. Zawsze mówią te najgorsze rzeczy i na szczęście przewżnie się mylą.'' - chciałabym tylko dodać ...: '' I NIECH SIĘ STANIE - właśnie tak ...NIECH SIĘ MYLĄ... ''

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: