Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Forumowiczka
03-02-2012, 20:28:48

aisa55 2012-02-03 18:55:37 Gosia 1954, wiem jak jest Ci ciezko ja mam oparcie w chlopaku tata jest osoba raczej zamkieta w sobie. Musisz sie trzymac. Z przynoszeniem jedzenia na oddzial nie ma problemu jest wolna amerykanka ja podaje mamie moje jedzenie a jak nie dam rady przyniesc to wtedy dostaje szpitalne, to jest raz w tyg moze. Zreszta jest lodowka na oddziale. Godziny wizyt sa od 8 do 20. Mam ruchomy czas pracy wiec jak nie ja to moj chlopak albo tata ja karmi. Jak miala sonde to jak mnie nie bylo to sonda jej podawaly pielegniarki jedzenie a teraz gdy nie ma sondy w ogole jej nic nie daja nawet lekarstw nie podadza tylko stawiaja na stole i czekaja az ja przyjde. Masakra. Do kazdego oddzialu jest przypisana dietetyczka z ktora rozmawialam i moje racje zywieniowe byly optymalne. Wiem ze mama schudnie ale nie chcialabym zeby to bylo drastyczne od razu. W poniedzialek mama idzie na oddzial rehabilitacyjny.
aisa55 Tak trzymam się jakoś ,ale gdyby nie pomoc zaprzyjaznionej doktor psychiatry ,to "wariatkowo" zapewniono. Bardzo dużo mi pomaga. tzn. mówi jak powinnam reagować na humory "uparciucha" i czego mogę się po nim spodziewać ,wiele reakcji i jego i moich już wdrożyłam , ale są sytuacje ,gdy wiem ,że ona ma racje ,ale nie potrafię się jeszcze przełamać / gdy zobaczę jak płacze jak dziecko i siedzi taki biedny ,bezbronny ,to rece opadają.. Tata więc moim zdaniem ,tez powinien skontaktować sie z jakimś lekarzem / może to być nawet rodzinny/ , który potrafi mu wyjaśnić i podpowiedzieć . W moim przypadku była to doktor rehabilitacji , gdyż nie wiedziałam co i jak , a chodzę do niej już bardzo długo i po 2tyg. choroby męża z płaczem pobiegłam do niej. Wszystko mi wyjaśniła i podpowiedziała ,co dalej robić. A doskonale wiem co czuje tata , gdy w 1 sekundzie ,ukochana żona staje się innym człowiekiem i to osoba z ,którą przeżyło sie .......lat. A niestety powolutku musi się przyzwyczajać , że to już nie będzie ta sama osoba. Wiem ,że jest to bardzo trudne ale możliwe. Ja tłumaczę mojemu Tadziowi / w chwilach ,kiedy płacze ,że ręka nie sprawna, że nie mówi/ : ale jesteś ze mną i zawsze na "ciepłe nóżki" mogę wskoczyć. Bardzo dobrze ,że mama idzie na oddział rehabilitacyjny / trzeba wykorzystać szansę/ a póżniej gdzieś do ośrodka rehabilitacyjnego. Mój uparciuch też teraz się wczasuje , ale jeżdzę do niego 3 razy w tygodniu ,jak na razie jest zadowolony /młode laski , ćwiczenia/. A Tata niech sie nie załamuje , bo choroby mózgu wymagają bardzo dużo czasu ,miłości i motywacji, no i oczywiście ciągłej rehabilitacji. No i znowu sie rozgadałam ale cieszy mnie ,ze mogę komuś pomóc chociaż radami, bo wiem jak są potrzebne. Pozdrawiam cieplutko , bo mróz. Gosia
Początkująca
03-02-2012, 20:53:16

Gosiu 1954, dziekuje za slowa otuchy. Dobrze ze masz z kim o tym wszystkim porozmawiac i kto Ci doradzi. Ja mowie mojemu tacie ze mamie na pewno "cos zostanie" po tym wydarzeniu, moze miec momenty ze cos jej sie wydaje ze czegos nie pamieta mozemy miec nadzieje ze takie momenty nie beda czesto i nie beda trwaly dlugo. Ja specjalisty niepotrzebuje jakos to ogarniam bo bylam przygotowana na najgorsze wiec to co sie teraz dzieje napawa mnie optymizmem. Najwazniejsza jest rehabilitacja. Mama caly dzien prawie ma nas przy sobie, zadaje duzo pytan bo ma luki w pamieci i czasem cos kilka razy trzeba jej powtarzac. Dobrze ze mowi. Robi postepy ruchowe bo teraz jak sie zepnie to nawet troche zmieni swoje polozenie w lozku. Rehabilitacja jest codziennie. Na razie minelo 2 mies od zdarzenia, na razie mozg zapamietuje nowe wydarzenia ale nie wszystkie ale pani neurolog powiedziala ze trzeba czasu i musimy byc cierpliwi i dobrej mysli. Mame odwiedzaja tez jej kolezanki i je poznaje bez problemu. Ma radio w pokoju bo lezy sama. czytam jej gazety i ksiazke. Motywuje ja tez do cwiczen, musi wyzdrowiec chocbym miala stanac na rzesach. Jutro zajme sie tata.
Forumowiczka
03-02-2012, 21:22:28

aisa55 2012-02-03 21:53:16 Gosiu 1954, dziekuje za slowa otuchy. Dobrze ze masz z kim o tym wszystkim porozmawiac i kto Ci doradzi. Ja mowie mojemu tacie ze mamie na pewno "cos zostanie" po tym wydarzeniu, moze miec momenty ze cos jej sie wydaje ze czegos nie pamieta mozemy miec nadzieje ze takie momenty nie beda czesto i nie beda trwaly dlugo. Ja specjalisty niepotrzebuje jakos to ogarniam bo bylam przygotowana na najgorsze wiec to co sie teraz dzieje napawa mnie optymizmem. Najwazniejsza jest rehabilitacja. Mama caly dzien prawie ma nas przy sobie, zadaje duzo pytan bo ma luki w pamieci i czasem cos kilka razy trzeba jej powtarzac. Dobrze ze mowi. Robi postepy ruchowe bo teraz jak sie zepnie to nawet troche zmieni swoje polozenie w lozku. Rehabilitacja jest codziennie. Na razie minelo 2 mies od zdarzenia, na razie mozg zapamietuje nowe wydarzenia ale nie wszystkie ale pani neurolog powiedziala ze trzeba czasu i musimy byc cierpliwi i dobrej mysli. Mame odwiedzaja tez jej kolezanki i je poznaje bez problemu. Ma radio w pokoju bo lezy sama. czytam jej gazety i ksiazke. Motywuje ja tez do cwiczen, musi wyzdrowiec chocbym miala stanac na rzesach. Jutro zajme sie tata.

aisa55 nie potrzeba "stawania na rzęsach" tylko jeszcze raz mówie / będę to powtarzać ,bo wiem z własnego doswiadczenia/ miłości, motywacji,cierpliwości,rehabilitacji i czaaasu. Wierzę ,ze z Tatą i innymi zaangażowanymi dacie radę. Głowa do góry i do przodu, a każdy dzień przyniesie maleńki kroczek.Gosia
gość
04-02-2012, 09:42:19

Asiu55 , musisz wierzyć, opiekowałam się moim mężem ponad 4 lata.
Lekarze nie dawali szans po pierwszym miesiącu, nie było zadnych reakcji,Ja tylko czułam jak mi naciska duzym palcem od nogi minimalnie na moją rękę gdy go o to poprosiłam
.Nie wierz lekarzom. Rehabilituj ile się da, po rehabilitacji codziennej mój mąż zaczął podnosić kolano na polecenie i ręce, sadzałam go później na wózek i woziłam na powietrze.
A wcześniej lekarze oznajmili że to uszkodzenie pnia mozgu.Jak zobaczyli efekty wycofali się z tego.Więcej energii musiałam poświęcić na walkę z lekarzami.Ale ich pokonałam , czytałam wszystkie najnowsze artykuły i ich zaginałam.
Najważniejsza jest wiara,życzę ci wszystkiego najlepszego :)
gość
04-02-2012, 19:47:56

Asiu55 trzeba wierzyć i walczyć !! ja czasami wychodzę z sali od mamy i chowam się w kąciku i po prostu płaczę. Na początku pielęgniarki zwracały na mnie uwagę teraz dają mi spokój, bo wiedzą jaka jest moja sytuacja. Od jednej z nich dostałam namiary do pani psycholog, naprawdę fajnej kobiety i po prostu, jadę się do niej wygadać, wypłakać i poradzić. Czasami też pogadam sobie z psycholożką w hospicjum, ale ona ma dziwne podejście do życia które mi nie pasuje. Potem zbieram się, jadę do domu przepakować, wziąć co trzeba jadę do cioci, pogadać sobie, poćwiczyć i poprzytulać. Każdy najmniejszy ruch lub poprawa pojawia się u cioci to cieszę się jak szalona, zaraz poprawia mi się samopoczucie, choć zdaje sobie sprawę ile walki mnie jeszcze czeka ile muszę pokonać. Dlatego czytam to forum i wieżę że moja ciocia w końcu powie do mnie ,,tęskniłam za tobą''.
Kupiłam tą ensute, daję ja cioci po jednej miarce 3 razy dziennie dziś zwiększyłam dawkę do 4 miarek bo boję sie biegunki. Na razie 3 razy przemyciłam jedzenie w słoiczkach, podali i nic mi nie mówili. Vibovit to pielęgniarki mi podsunęły, ale ja kupuję ten junior w proszku rozpuszczalny i dosypuję saszetkę do wieczornego jedzenia, oczywiście trochę rozpuszczam w wodzie i daje po kilka kropelek na język, ciocia wtedy tak nim fajnie rusza językiem i otwiera usta tak ze 2 ml tak podaję. Wydaje mi się że ciocia na pewno przełyka jak poję ją 2 ml szczykawką lub łyżeczką. Dziś wypiła mi prawie 50 ml bez odsysania i wycieku z buzi, oczywiście przez 6 godzin po kilka kropli do buzi. Bo jak ciocia dostanie z butelki to owszem wyciągnie, ale nie połyka trzyma w buzi.
Mam fajny sposób na ćwiczenia wiadomo wypielęgnować buzię kilka kropli soku z cytryny. Potem pusta butelka ze smoczkiem i jedna z pań której córka jest położna dała nam patent. Cienki cewnik do odsysania tak nr 8 chyba? by pasował na szczykawke przekrój wężyka, szczykawka 10 lub 20 ml. Ucina się tę szeroka kolorową końcówkę co łączy się z odsysaniem tuż u podstawy, do szczykawki nabiera się soku czy wody, łączy się końcówkę ze szczkawka i wypełnia płynem wężyk, potem tą miękką zaokrąglona końcówka z otworkami wkłada do buzi tak z 10-12 cm w kącik ust i przykleja plastrem papierowym do policzka by się nie przesuwało. Potem podaję butelkę pustą do buzi, smoczek moczę w soku jabłkowym by smakowało i masuje lekko kąciki ust, jak ciocia zaczyna ssać to po woltku podaje po 0,5 ml tego soku co chwilę. To trzeba wyczuć, na początek 2-3 ml bo bałam się że ciocia nie połknie, przerwałam zajrzałam do buzi pusto i znowu to samo. Dziś doszłyśmy do 4,5 ml i koniec, bo nie połyka i się gromadzi. To w końcu 2 dzień ćwiczeń. Wczoraj była woda i 2 ml soku, dziś było 3 razy po 4,5 ml i koniec bunt, ciocia zmęczona nie chciała ssać, ale jak na języku pojawiło się 1/2 łyżeczki musu z bananów czy jabłek zaraz zaczęła ,,mamlać'', trochę wyleciało bokiem, trochę rozmazało się po buzi, a może nawet połknęło w sumie 9 łyżeczek przez 6 godzin z przerwami. Moja ciocia potrafi się buntować po prostu nie chce ssać mimo zachęty tak po 20 min ćwiczeń lub nie chce ,,mamlać'', dopiero jak chwilkę odpocznie rusza znowu zachęcona do akcji. No w końcu od piątku po 6-7 h ćwiczeń ze mną musi być zmęczona. Jak myślicie to oznaki kontaktu?? wybudzenia?? czy odruch??
Na razie do buzi to tylko sok, woda, przeciery owocowe i serek waniliowy bo boję się by nie było za dużo.
Jutro zaniosę cioci śnieg w miseczce hi hi ale będzie zabawa Pozdrawiam Ewka
gość
05-02-2012, 15:59:15

Witam wszystkich czytelników tego forum jestem mamą 7-letniej dziewczynki która jest w śpiączce 16 miesięcy dziecko jest wydolne krążeniowo-oddechowo.
Ma niedowład spastyczny czterokończynowy , jest karmiona buziom miksowanymi pokarmami , dziecko jest po ciężkim urazie czaszkowo mózgowym. Ostatnio zastanawiałam się nad Toruńską fundacją Światło i związku z tym mam pytanie czy może któryś z państwa podopiecznych był w tej placówce co by państwo mi poradzili będę bardzo wdzięczna za wszelkie odpowiedzi
Ciepło pozdrawiam wszystkich i życzę wytrwałości
gość
05-02-2012, 16:54:45

Witam
Mój maz jest podopiecznym tej fundacji,nigdy tam nie był lecz teraz złozyłam paiery aby dostał sie na oddział diagnostyczny na cyber oko i kask EEG,nic wiecej nie moge ci napisac jak tam jest ale z tego co słyszałam z opini jest to bardzo dobry osrodek dla ludzi w spiaczce,warto sprobowac i wysłac historie choroby coreczki,tam sie dlugo czeka na miejsce:(
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/961lepokc8l0zhtx.png[/img][/url] [url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/km5s6iye0m79bl23.png[/img][/url]
gość
05-02-2012, 17:57:39

Ja byłam w Swietle - co prawda nie leazł tam nikt z moich bliskich przez dłuzszy czas - tylko jedną dobę, i jeszcze w starym budynku. W nowym tez bylam, ale tylko rozmawialam. Znam osoby tam pracujące i powiem tak -polecam bardzo. Widzialam opiekę i oddanie pracujacych tam osób. godne podiwu.
gość
05-02-2012, 17:58:23

Ja byłam w Swietle - co prawda nie leazł tam nikt z moich bliskich przez dłuzszy czas - tylko jedną dobę, i jeszcze w starym budynku. W nowym tez bylam, ale tylko rozmawialam. Znam osoby tam pracujące i powiem tak -polecam bardzo. Widzialam opiekę i oddanie pracujacych tam osób. godne podiwu.
Początkująca
06-02-2012, 11:34:15

Dzień dobry, przeczytałam już setki wypowiedzi na tym, forum, postanowiłam podzielić się tym, co ja przeżywam i poprosić o jakąś radę, iskierkę nadzieji...
Mój braciszek (32lata) usiłował popełnić w zeszły poniedziałek samobójstwo przez powieszenie się:( Tata go odciął, reanimował, później pogotowie.. Bardzo długo trwała reanimacja.. W szpitalu dowiedzieliśmy się, że było bardzo duże niedotlenienie mózgu:( Dziś mija 8.dzień. Brat jest cały czas "głęboko nie przytomny", żadnej reakcji, nawet oczy... Wcześniej był w śpiączce farmakologicznej, chyba, tak mi się wydaje, bo podawali mu środki uspokajające, jak przestali podawać, to drgawki dostał, więc podają dalej.. Od lekarza usłyszeliśmy, że stan jest krytyczny, liczne zmiany w mózgu, niedotlenienie najważniejszych części w mózgu.. Są ogniska, jakieś "zatarcie" i obrzęk mózgu.. Oddycha cały czas przez respirator, leży na oiom-ie, mają mu robić tą tracheotomię.. Nie wiem, co o tym myśleć wszystkim, cały czas mam nadzieję, że wyzdrowieje, mówimy do niego, jak jesteśmy w odwiedzinach (tylko 1h dziennie), ale żadnej reakcji. Lekarze nic nie mówią, cały czas tylko "bez zmian". Dostał jeszcze do tego gorączkę, ale lekarz mówi, że to najmniejszy problem. Poradźcie błagam, co możemy zrobić, o co pytać lekarzy.. Oni nic nie mówią - oprócz tego, żeby spodziewać się najgorszego.. Czy jest szansa na to, że się obudzi, że cokolwiek.. Marzę o tym, żeby odzyskał choć odrobinę świadomości..
B. z Piotrkowa Tryb.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

ZOBACZ INNE DYSKUSJE

gość
Uszkodzone nerwy w głowie
Dzień dobry, Czy aktualnie jest na forum osoba, która jak w tytule ma uszkodzone nerwy w głowie? Jak z taką chorobą radzicie sobie zawodowo jeśli jedyną realną pomocą sobie jest próba ochrony uszkodzonych nerwów przed wiatrem..? Pytam, bo nie rozstaje się z nakryciem głowy (jedynie w lato). Jeśli leki, zabiegi i operacje nie przynoszą trwałej ulgi a jedynie tymczasową to jak sobie radzicie?
Caspr2
Przeciwciała Caspr2 w surowicy, objawy neurologiczne i psychiatryczne, jeden lekarz twierdzi ze autoimmunologiczne zapalenie mózgu, w szpitalu nie chcą wdrożyć leczenia ze wzgledu na „zbyt dobry” stan pacjenta. Ktos pomoże ? Podpowie ?
gość
Caspr 2
Czy mając objawy neurologiczne oraz przeciwciała anty-CASPR2 w surowicy można mówić o przypadkowym znalezisku ?
szukam miejsca dla taty po zawale i w stanie wegetatywnym , który wciąż jeszcze jest w programie budzikowim ale tylko do sierpnia...
Drodzy Wszyscy! dzień dobry! Nazywam się Joanna, mój tata rok temy 16.05 miał rozległy zawal, był długo niedotleniony, niestety nie wybudził się ze śpiączki, nie odzyskał świadomości; przebywa w programie NFZ budzikowim w Sawicach; niedługo minie rok, prognozy nie są optymistyczne; na jesieni musimy znaleźć mu inne miejsce. jesteśmy z Poznania, tata jest teraz 500 km od nas na Podlasiu, to nas wykańcza.. chcemy znaleźć ośrodek xblziej, wiemy, ze trzeba liczyć się z kosztami... ale czy ktoś w ogole wie o dobrym miejscu w Wielkopolsce? pielęgniarki mwoiac do ZOLu go, a przecież ws tyscy wiemy, ze to wyrok.. chciałabym zawalczyć jeszcze ... proszę, jeśli macie takie doświadczenia lub wiedzę, gdzie mogłabym spawrdzac? pytać? bo nie wiem od czego zacząć....
Reklama: