04-08-2009 o 21:18, pysiakmaxi :
Witajcie, dawno tu nie pisalam z Wami. Mój brat nadal (od 17. kwietnia) przebywa na opiece długoterminowej. 02. lipca bylismy u prof. Talara, dał nam dużo nadziei, ale co z tego bo i tak nie mozemy zabrac go do domku, taka rodzina, nikomu nie życzę. Bratu pogorszyło się, od kilku dni spada mu ciśnienie, bardzo ciężko oddycha, ma podłączany tlen. Przestał się tak ruszać, siłować, stał się ospały, zamulony. Lekarz nie wie co mu jest i mówi, że to ośrodkowy układ nerwowy jest uszkodzony i tyle. Kto powinien go zbadac i jak zmusic do tego lekarza z tego oddziału, żeby to zlecil?
Pysiak - zapytaj lekarzy jakie leki uspokające ma brat podawane. W większości szpitali jest tak, że jak pacjent jest niespokojny (np. rzuca się na łóżku, krzyczy, wyrywa coś sobie itp) to podają mu leki na uspokojenie np. relanium i pacjent jest spokojny tylko rodzina zachodzi w głowę co sie dzieje z chorym - a on po prostu jest ogłupiony, zamulony lekami. Wiem Pysiak że nie możecie go zabrać do domu ale piszę to nie tylko w odpowiedzi dla ciebie ale też dla innych najlepszy dom - tam masz 100% pewności jakie leki są podawane.
Inną przyczyną może być depresja, którą może brat przechodzić, przecież do końca nie wiemy co "ONI" czują, co słyszą, co widzą i co rozumieją. Może walczył, próbował się ruszać żeby dać wam znak, ale w końcu zobaczył, że to nie ma sensu, bo go nie możecie zrozumieć i poprzestał tego zachowania.
Inna przycyną może być jakaś infekcja, którą przechodzi, może ma jakiś ból (choć raczej ból objawia się prężeniami). Może po prostu zaczyna odchodzić, organizm się wyczerpuje jak się o niego nie dba, powoli zachodzą procesy niewydolnościowe, płuc, krążenia, odżywiania itd. Organizm nie daje rady dalej walczyć i twój brat może powoli odchodzić - bardzo przykro mi że tak pisze, ale tak może być choć nie musi.
Pozdrawiam cię bardzo, trzymaj się.
PS. oglądałam kiedyś taką historię w telewizji - młody chłopak zapadł w śpiączkę (nie pamiętam przyczyny chyba wypadek), jego matka wychowywała dzieci samotnie, nie przyjeźdżała do niego do szpitala bo nie miała z kim zostawić młodszych dziecie. I tylko jego siostra (wówczas uczennica szkoły podstawowej, może 7-8 klasa) przyjeźdżała do brata po lekcjach, codziennie, Ponieważ była młoda nie umiała robić nic przy tym bracie, ale codziennie brała go za rękę i czytała mu na głos książkę. To trwało z pół roku aż w końcu ten chłopak odzyskał świadomość.