SMA - rdzeniowy zanik mięśni. Na pierwszy rzut oka samo użycie wyrażenia SMA nikomu nic nie mówi. Dopiero gdy wdroży się w temat, wyjaśni pewne zagadnienia i spotka kogoś z tym schorzeniem to zaczyna się rozumieć na czym ono polega. Chcemy Państwu przedstawić niesamowitą historię dwóch chłopaków, którzy na co dzień są aktywnymi blogerami piszącymi o górach i podróżach. Łukasz Kocewiak i Szymon Żoczek postanowili wybrać się na najwyższą górę Ameryki Północnej - Denali - dedykując wejście dzieciom z SMA. Ktoś zapyta, ale dlaczego SMA, po co dokonali takiego trudu oraz czemu weszli akurat na tę górę? - wszystkie odpowiedzi znajdziecie Państwo w wywiadzie, który przeprowadziła z Łukaszem i Szymonem nasza redakcyjna koleżanka (prywatnie również blogerka górsko-podróżnicza) Katarzyna Irzeńska. Zaparzcie herbatę i czytajcie :)
Co czuliście na szczycie? Ile tam byliście?
Łukasz: Moment samego wejścia na szczyt jest najbardziej ekscytujący. Wtedy wszystkie troski i niedogodności odchodzą na drugi plan. „O, to już tutaj?” – to moja pierwsza myśl. Byłem zaskoczony na początku, a potem euforia opanowała cały organizm. Jest tylko szczyt, ja i niepohamowana radość. Skrajne emocje, których trudno byłoby mi doświadczyć gdzieś indziej. Biegałem, krzyczałem, sapałem, smarkałem, płakałem, dyszałem… To trzeba przeżyć samemu. Samo wchodzenie jest dość męczące i trudno mówić o przyjemności wynikającej z wysiłku i żmudnego procesu aklimatyzacji. Tutaj właśnie chodzi o ten szczyt, o zwieńczenie wielotygodniowych przygotowań i wielkiej pracy organizmu.
Szymon: Na szczycie byliśmy dosyć długo ok. 25min. Jest to z pewnością najbardziej wyjątkowe uczucie, które ciężko opisać słowami. Kumulacja emocji – radości, szczęścia, wzruszenia. Coś niesamowitego. Bardzo cieszyłem się że razem z Łukaszem Dusiem i Peppą jesteśmy na górze, która nie wszystkim pozwala na siebie wejść.
Dlaczego warto poszerzać wiedzę wśród społeczeństwa na temat SMA?
Łukasz: Bo w życiu nie chodzi tylko o to, żeby zarabiać pieniądze, spełniać egoistyczne zachcianki i skupiać się wyłącznie na konsumpcjonizmie. Wszyscy tworzymy społeczeństwo i każdy z nas może, i powinien, coś dodać od siebie. Wierzę, że na drodze postępu w przyszłości takie choroby jak SMA odejdą w zapomnienie.
Szymon: Aby rodziny, które zmagają się z tymi chorobami miały większe wsparcie. Im więcej ludzi się o tym dowie tym większa szansa, ze znajdą się osoby które będą mogły w jakiś sposób pomóc ...i abyśmy byli bardziej świadomi tego co dzieje się wokół nas.
Czy planujecie jakaś kolejną wyprawę?
Łukasz: Zdaję sobie sprawę, że każda kolejna wyprawa będzie wymagać ode mnie większego zaangażowania, tj. przygotowań, czasu i wydatków. Aktualnie skupiam się na czerpaniu przyjemności z drobnych czynności dnia codziennego oraz promowaniu mojej pierwszej książki pt. "Aconcagua. W cieniu Śnieżnego Strażnika" (www.aconcagua.kocewiak.eu). Myślę jednak, że niebawem przyjdzie czas, kiedy trzeba będzie przedsięwziąć ekspedycję. Czas pokaże :)
fot. Kartka z podróży
Szymon: Góry wysokie są tak magicznym miejscem, że chce się tam wracać. Jak na razie w głowie pełno planów. Teraz trzeba to poukładać, coś wykombinować i działać!
Ogromnie dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów!
Łukasz: Dzięki Kasiu Tobie i całej ekipie z Forumneurologiczne.pl. Wy też dokładacie cegiełkę do akcji szerzenia świadomości o SMA :)
Szymon: Bardzo dziękuję. I pamiętajcie, że warto Nie Przestawać Marzyć!