czytam wasze wypowiedzi i w pewnych momentach aż świeczki stoją w oczach! mój mąż zachorował na opryszczkowe zapalenie mózgu dokładnie 6 kwietnia 2006 - szczęście w nieszczęściu,że stało się to napadem padaczkowym, bo jakby go bolała głowa przez kolejny tydzień, to podejrzewam, że mogłoby być duuuużo gorzej. Był w Kielcach na zakaźnym, skąd pojechał na intensywną terapię do Warszawy na ul. Wolską - nie był w śpiączce, ale był jakby nieobecny, nie poznawał rodziny, znajomych - to było okropne, traumatyczne przeżycie. to właśnie w Warszawie medycyna wzięła górę nad tym najgroźniejkszym okresem choroby - (ktoś chciał nazwisko lekarza - dr Przyjałkowski - ordynatorOIT w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie) leczyli go wszelkimi lekami, ale najdłużej lekiem ACYCLOVIR! Mąż po dwóch miesiącach opuścił szpital i wrócił do domu, gdzie nie pamiętał większości rzeczy - miejscowości, domu, gdzie są jego rzeczy , cokolwiek... najgorzsze, że do tej pory nie pamięta np ślubu, czy narodzin córeczki! spotyka kogoś znajomego i nie pamięta imienia zcy nazwiska... miejscowości w których bywał są dla niego jak nowe, obce.. próbujemy wszelkich sposobów - jeździmy na EEG-
BIOFEEDBACK - co prawda drogo, ale sami wiecie.. Obecnie staramy się o turnus rehabilitacyjny, ale zupełnie nie wiem jakie zabiegi były by dla męża dobre - żeby nie zaszkodzić i nie wywołać
padaczki. Lekarze też są jakby niedoedukowani. PARANOJA!!!!
POZDRAWIAM WSZYSTKICH! JEŻELI MACIE JAKIEŚ PYTANIA LUB RADY NA TEMAT
REHABILITACJI, ZABIEGÓW (CZY ĆWICZEŃ NA PAMIĘĆ) - TO Z GÓRY STOKROTNE DZIĘKI!!!
greenstone@onet.eu