Niecałe trzy lata temu też miałem podobną chorobę, a konkretnie wirusowe zapalenie mózgu i opon mózgowych, przez jakieś cholerne wirusy-opryszczkowce, przez które, jak to babcia powiedziała, jedną nogą byłem w innym świecie, ale tak się nie stało(na intensywnej byłem "tylko" 3 dni!)! do tej pory sam nie wiem dlaczego ta choroba mnie spotkała-lekarz rodzinny mówił, że wirusy te, tak wiele innych "szkodników", "czatują" wszędzie (np. w powietrzu) i jak jesteś słaby to cię dopadną, z kolei lekarz ze szpitala gdzie mnie leczono powiedział, że te wirusy mógł mi ktoś przekazać (!!!) np. przez ślinę (ale przed chorobą zbyt wiele całusów nie otrzymałem (!!!), jeśli można tak też to rozumieć! ).W każdym razie,leczenie tej choroby, tak jak i wielu innych, wymaga cierpliwości, co oczywiście nie jest łatwe,o czym sam się przekonałem przez 2 i pół m-ca!bez przerwy bolała mnie głowa, choć zawsze gdy się budziłem rano, miałem wrażenie, że już mnie nie boli, ale trwało to tylko moment; co kilka dni kłucie w plecy, czyli punkcja-jak płyn bezbarwny to jest już OK, jak zamulony to jeszcze nie dobrze, bo jest dużo białek które walczą z wirusami! inne badania, w tomografie i rezonansie (leżenie na plecach po pas w "tunelu" ) nie były aż tak nieprzyjemne!nawet po wyjściu ze szpitala przez 2 m-ce bolała mnie głowa, ale w końcu minęło!miałem też lekkie problemy z pamięcią, np.nie mogłem sobie przypomnieć imion znajomych czy jakichś wielu innych nazw !Ale wszystko wróciło do normy dlatego róbcie wszystko żeby nie dać się przez to załamywać! OTUCHY, NADZIEI i CIERPLIWOśCI!!!
