A jezeli chodzi o złe emocje to ja polecam modlitwę. Wiem wiem że to brzmi banalnie ale mi pomogło. Gdy dowiedziałam sie ze mój mąż ma torbiel (jestem autorką wcześniejszego wpisu), po przeczytaniu całego tego forum i innych internetowych wpisow bylo mi bardzo ciężko ( dużo czarnych myśli przychodzilo do glowy) zaczelam sie modlić, rozmawiać z górą. Będąc na niedzielnej mszy zauwazylam księdza w konfesjonale. Przez całą spowiedź płakałam jak głupia i tyle co w tedy usłyszałam miłych słów od księdza od razu postawiło mnie na nogi. Teraz jestem dobrej myśli. Ksiądz powiedzial mi ze w piśmie świętym jest napisane ze liczy się DZIŚ nie jutro nie wczoraj, że należy sie cieszyć z dnia dzisiejszego a nie zamartwiać sie tym co bedzie jutro, czy za miesiąc albo za rok. Powiedzial również że jak mi będzie bardzo ciężko to żebym przyszła do kościoła bo księża właśnie na mnie czekają:) mnie to postawili na nogi i teraz juz się nie zamartwiam