Tiki nerwowe to nie choroba sama w sobie, ale jej objaw. Być może ich przyczyną mogą być inne choroby - tego nie wiem - ale przede wszystkim jest nią
Zespół Tourette'a.
Choroba ta zdefiniowana została przez neurologię stosunkowo niedawno, przez co bardzo często bywa ignorowana przez lekarzy starej daty, którzy nie uzupełniają swojej wiedzy medycznej.
W propagowaniu informacji o jej istnieniu bardzo zasłużyły się media, zamieszczając wątki dotyczące jej w wielu filmach. Jednocześnie jednak zaburzyły jej obraz, wprowadzając w błąd społeczeństwo; mianowicie w filmach pojawia się (jako najbardziej charakterystyczna i spektakularna) tylko jedna odmiana owej choroby, charakteryzująca się głośnym, mimowolnym przeklinaniem. Koprolalia, bo o niej mowa, dotyczy jednak tylko od kilkunastu, do dwudziestu kilku procent przypadków Zespołu Tourette'a. Tymczasem zdecydowana większość przypadków, to właśnie proste, czasem nawet niezauważalne dla osób postronnych tiki motoryczne.
Problem z postawieniem diagnozy wynika przede wszystkim z tego, iż jest to
choroba neurologiczna, zaś po konsultację chory udaje się zwykle do psychiatry, wychodząc z założenia, że jest to problem natury psychicznej. Pośrednio jest w tym ziarno prawdy, bowiem stres i zdenerwowanie nasilają tiki nerwowe, zaś leczenie (czy raczej czasowe uśmierzanie) ich polega wyłącznie na stosowaniu leków uspokajających. Alternatywą w uśmierzaniu tików, a jednocześnie najskuteczniejszą znaną (nieoperacyjną) metodą uśmierzania tików jest THC zawarte w marihuanie.